stycznia 12, 2019

stycznia 12, 2019

Pejzaż z aniołem

źródło

Seria Malownicze, swego czasu bardzo skradła moje serducho. Zaczęła się tak spokojnie, można powiedzieć zwyczajnie, by później z każdym kolejnym tomem podbijać poziom, aż po prostu uznałam, że jest po prostu genialnie. Chyba najbardziej polubiłam historię Leontyny, ta część była i jest moim faworytem. Teraz przyszła kolej powrotu do starych znajomych, w nieco nowej odsłonie. Jakież było to spotkanie? Czy byłam oczarowana jak poprzedniczkami? O tym już za chwilę napiszę.
 
 


Poznajemy Adriannę, dziewczynę, która uświadomiła sobie, że właśnie zaczął się jeden z najbardziej znienawidzonych miesięcy w roku. I teraz musi zrobić coś, by jakoś przetrwać okres, przez większość lubiany, a przez nią po prostu bolesny i najlepiej by został zapomniany. Grudzień akurat wszedł wraz ze śniegiem, tym pięknym białym puchem, oddający klimat i wprowadzający atmosferę pełnego oczekiwania. Nie we wszystkich jak już wiemy. Ada ma ochotę zakopać się pod kołdrą albo uciec gdzieś na koniec świata.

Stefan od pewnego czasu kłóci się z Panem Bogiem, a dokładniej odgraża się temu na górze. Każdego ranka, gdy otwiera oczy i uświadamia sobie, że oto kolejny dzień przed nim, czuje przeogromną złość i rozżalenie. Odkąd umarła ukochana żona, postanowił umrzeć. Niestety same chęci, a raczej brak motywacji do życia, to za mało. Nie miał myśli samobójczych, On po prostu chciał tak po ludzku odejść za swoją miłością życia. Na co miał być sam w domu? I w tym swoim rozpamiętywaniu, nie zauważył, że ktoś potrzebuje pomocy. I właśnie może ta osoba, przypomni mu czym, jest sens życia.

A Malownicze szykuje się do świąt. Leontyna siedzi w swoim kuferku i zastanawia się nad nowymi dekoracjami, mieszkańcy planują coś nowego na Boże Narodzenie, choinka już stoi w Rynku pięknie przystrojona. Niebawem mają się wydarzyć ważne wydarzenia, które śmiało niektórzy nazwą cudami.
 
 


Muszę się przyznać, że gdy zaczynałam czytać Pejzaż, nie dopatrzyłam, że jest to kolejna część Malowniczego. I byłam niezmiernie zdziwiona, gdy nagle zostałam wrzucona w życie tamtych bohaterów. Nie wiem dlaczego, byłam przekonana, że jest to oddzielna historia Adrianny i Stefana. A tutaj taka niespodzianka.

I z jednej strony, fajnie, bo lubiłam i zżyłam się z tymi wszystkimi ludźmi. Z drugiej jednak strony, chyba to moje nastawianie na odrębną fabułę, zepsuło mi radość. Jakoś nie umiałam się wczuć w Malownicze, tak jak to zawsze bywało podczas zasiadania do czytania. Tutaj z jednej strony mamy wspomnienia z dzieciństwa małej Ady, a za chwilę gdzieś się pokazuje Madeleine ze swoim Michałem i ich codziennością.

Jedyną pociechą to była właśnie postać Leontyny, no jest to dla mnie taka kobieta, która gdzie by nie została podstawiona, zawsze wprowadzi ten niepowtarzalny klimat.

Cała historia Adrianny, jej przerwanego dzieciństwa i zachowania niezbyt zrównoważonej matki, były naprawdę smutne i wywoływały w człowieku wiele emocji. Niestety, mnie całość zburzył wątek z Antonim. Nic na to nie poradzę. I chyba nie przekonało mnie to wszystko. Mimo magii świąt, która przecież miała zadziałać. Ja wiem, że na tym to polegało. Jednak do mnie nie przemówiło. Ogólnie nie jestem fanką wielkich miłości od pierwszego wejrzenia i tej całej chęci zmiany, po spojrzeniu w oczy. I tak, wyjdę na sfrustrowaną i nieszczęśliwą zrzędę, ale w taką miłość nie wierzę, ani w święta, ani bez nich.

Trudno jest mi określić, co tutaj nie poczułam. Ok, wątek miłosny musiał być. Nie będę się go już czepiała. Mnie nie podbił. Chyba najbardziej kibicowałam dwóm starszym panom i ich historia mnie kupiła. Przepadłam z nimi i naprawdę świetnie się to czytało. Szkoda, że to nie zostało połączone z Adą, chyba nad tym ubolewam. No cóż. Widocznie ja się nie znam. Miało połączyć Malownicze, a w moim odczuciu, wszystko jakoś się rozjechało i brakło mi spójności.

Niemniej, z pewnością jako jedyna mam swoje zgrzyty. Ogólnie jest to najsłabsza część Malowniczego, co nie oznacza, że zła. Jest to książka świąteczna, ma złapać za gardło, poruszyć i potem otulić ciepłym kocem. Miało być przewidywalne, piernikowo i te wszystkie warunki zostały spełnione.
 
 
 
 

7 komentarzy:

  1. Jak dotąd przeczytałam tylko jedną książkę autorki, ale chcę też sięgnąć po kolejne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nic jeszcze tej autorki :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "Pejzaż z Aniołem" zaprasza do doskonale znanego świata i jest w nim coś, co przyciąga. To idealna książka na Święta, ale nie tylko, bo warto po nią sięgnąć w długie, zimowe wieczory - faktycznie otula bardzo ciepłym kocem emocji. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta cała seria jeszcze dopiero przede mną!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno zostawię sobie na przyszły rok :)
    Pozdrawiam i obserwuję :)

    Eli z https://czytamytu.blogspot.com/
    Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger