Od jakiegoś czasu wróciłam do namiętnego czytania kryminałów i thrillerów. Przesyt jaki mnie ogarnął minął i teraz, wręcz poszukuje fabuły, która trzyma w napięciu od początku do końca, a akcja jest prowadzona w taki sposób, że do ostatniej strony nie mam pojęcia jakie będzie rozwiązanie.
Z zainteresowaniem przeczytałam zapowiedź książki - Bez wyboru. Opis od razu przykuł moją uwagę, dlatego nie ukrywam, bez wahania zdecydowałam się przeczytać. Zerknęłam na opinie, które są naprawdę bardzo wysokie i pochlebne, ale czy moja dołączy do tego grona? Zacznijmy od początku.
Jak wskazuje opis, a również początek książki, zostają znalezione zwłoki kobiety. Dreszczyk niepokoju i można rzec, makabrycznej otoczki, dodaje sposób w jaki potraktowano ciało oraz gdzie znaleziono. Mordercy zależało by wywarło wrażenie no i się udało. Nie mogło paść na lepszy moment. Znany festiwal światła w Łodzi, mnóstwo ludzi,pięknych iluminacji, a między wszystkim - zwłoki kobiety, w stanie, które wywołuje wiele emocji. Ktoś wyciął na plecach nazwisko. Nie przypadkowe oczywiście. Bo należące do śledczej, która aktualnie nie była aktywna zawodowo.
Co to może oznaczać? Czy oprawca chciał dać do zrozumienia, że Zoja Sterlak - bo o niej mowa. Będzie kolejna ofiarą, czy może jest to zaproszenie, do dziwnej "zabawy", a do tego zadania została wytypowana konkretna osoba?
Akurat tak się składa, że Zoja właśnie wróciła do kraju w celu uporządkowania spraw prywatnych. Jej partnerzy z pracy, przekonują by została na miejscu, przyjrzała się sprawie, ale jednocześnie była bardzo ostrożna, ponieważ nie wiedzą, jaki kolejny krok planuje morderca.
Między akcją tu i teraz, mamy wgląd do przeszłości. Łódź czasów wojny i pewna żydowska rodzina, która doświadcza wszystkiego, co zaserwowali Niemcy temu narodowi. Ukazane są pewne urywki, które za każdym razem wywołują złość, gniew i smutek. I jak nie trudno się domyślić. Mają znaczenie, w sprawie, do której została wciągnięta Zoja.
Nie będę ukrywała, że dla mnie, najciekawsze w książce, były wątki z przeszłości. I to właśnie one, były największym spoiwem fabuły. Mimo, że każde przeniesienie do przeszłości nie było trudne, miało w sobie coś, co nie pozwalało oderwać od czytania.
Jednak muszę nakreślić postaci jak i całą resztę. Na początek Zojka Sterlak - typ kobiety, który mnie doprowadzał do szału. Nie mogłam znieść jej zachowania. Osobowość, która manifestuje swoje "mamwszystkowdupie", nie ważne, że morderca na nią poluje, a ona jest ponoć doświadczoną i bardzo inteligentną śledcza. Nie zauważyłam tego za bardzo. Na pierwszy plan wychodzi pewność siebie, która jest przejawiana bezmyślnością i usilnym graniem na przekór. < Mam czegoś nie robić? Nie ma sprawy, właśnie to zrobię >. Takie dziecinne gierki, nie pasowały do zawodu, który reprezentowała.
Zauważyłam, że wielu czytelników zachwyciła właśnie ta postać, ale ja niestety nie należę do grupy fanów i właśnie przez Zojkę, denerwowało mnie czytanie. A szkoda, bo to była naprawdę ciekawie rozegrana zagadka.
Idziemy dalej. Kardas -facet, który jest. I gdyby nie ciągle powtarzanie jego nazwiska, uwierzcie, nie zwróciłabym na niego uwagi. To takie tło, albo cień swojej koleżanki, w którą niby jest zapatrzony, ale ja również nie byłam wstanie wyczuć, czy to opisywane coś, jest, czy po prostu musimy uwierzyć.
Mam ogromny problem z tą książką. Ponieważ główny temat, zabójstwo, a raczej kto bawi się w kotka i myszkę, co planuje i jakie ma powiązanie z przeszłością, było szalenie ciekawe. Tylko w całości, przeszkadzała mi główna bohaterka. Dawno już, nie mogłam zdzierżyć zachowania kluczowej postaci. I co gorsze, ona mogła być wkurzająca, ale poza tym wszystkim, nie było nic. Nie wyróżniła się świetnym zmysłem, wręcz przeciwnie. Była głupia jak but, a nawet dwa. Robiła błąd za błędem, aż miałam ochotę pomoc temu zabójcy. Wtedy byłoby ciekawie.
Jak widać, sporo emocji towarzyszy, ale czy są na tyle mocne, by zachęcić do czytania? Myślę, że musicie sami sprawdzić. To nie jest zła książka, tylko Zoja jest beznadziejna, przerysowana, przez co ja odebrałam jako kompletna idiotkę. Jedno jest pewne, autorka pisze bardzo ciekawie i ma pomysły na fabułę. Tylko mogłaby zaprzestać wzorowania amerykańskimi bohaterami, bo tutaj ciągnie bardzo, no i kimś jeszcze. Czy Zojka nie przypomina czytelnikom innej, znanej i pyskatej postaci literackiej?
Podsumowując, filarem książki jest zagadka z przeszłości oraz informacje, których można się dowiedzieć. Reszta się kręci, kołem napędowym początku. Czytajcie, bo nie oceniam źle, ale pamiętajcie, ja nie kibicowałam głównej bohaterce.
Książkę przeczytałam we współpracy z Wydawnictwem Znak Crime.
U mnie ostatnio kryminałów niewiele, ale czuję, że niedługo to się zmieni
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale na pewno nie będzie to mój priorytet czytelniczy.
OdpowiedzUsuńOsobiście zwracam dużą uwagę na literackich bohaterów, a taka Zojka sprawiłaby, że rzuciłabym książką o ścianę :P Zatem zdecydowanie nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChyba nie sięgnęłabym po tę pozycję...
OdpowiedzUsuńNa razie mam inne kryminały, w których bohaterowie aż tak nie irytują ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie rozczarowała mnie książka Mroza, nie czytałam więcej.
OdpowiedzUsuńjotka
Fabuła wydaje się ciekawa. Chętnie przeczytam, żeby wyrobić sobie opinię.
OdpowiedzUsuńopis jest frapujący
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja, chociaż waham się, czy sięgnę po tą książkę, mam mieszane uczucia :)
OdpowiedzUsuńCo rok podziwam Festiwal Światła w mojej ukochanej Łodzi. Jak mógłbym nie przeczytać tej książki? :) Bardzo dziękuję za świetnie opisaną propozycję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie lubię książkowych bohaterów, którzy mnie irytują!
OdpowiedzUsuńKryminały i thrillery to nie dla mnie, ale super, że Ty masz wenę na ich czytanie ❤️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Nie lubię irytujących bohaterów, ale książka mimo tego mnie zaciekawiła. Dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie kupuję tego. Czekam na kolejne recenzje w tej kategorii 😊
OdpowiedzUsuńCzytam sporo kryminałów, ale raczej nie jako gatunek, a konkretnych autorów - na przykład ostatnio "odświeżam i poszerzam" sobie moją ulubioną Agatę Christie. Agnieszki Płoszaj jeszcze nic nie czytałam i po Twojej recenzji nie czuję się zachęcona ;). Ale kto wie... czasem sięgam po książkę tylko po to, żeby sobie wyrobić własną opinię.
OdpowiedzUsuń