Witajcie w czerwcu! I kolejny miesiąc wskoczył na liczniki. Maj już się skończył, było sporo zwiedzania, prac ogródkowych i wiele innych zajęć. Za to w Czerwiec weszłam bardzo intensywnie, bo z okazji dnia dziecka, wybraliśmy się do Chatki górzystów. O tym miejscu słyszałam wręcz legendy. Każdy kto pochodzi z okolicy, a jest aktywnym w górach zna to miejsce. Ja do wczoraj tam nie dotarłam, męczyło mnie okrutnie, bo naprawdę tyle co słyszałam o szlaku, o tych słynnych naleśnikach z serem i jagodami. To można wręcz napisać osobna historię. Wymęczyłam mojego R, że ja muszę, ale to muszę iść do Chatki. Odszukaliśmy więc szlak. Bo nie myślcie sobie, że dojście jest taki hop siup, co to, to nie. Nie napiszę, że góry są ogromne, ale sama trasa jak się sama przekonałam, potrafi być zwodnicza.
My wystartowaliśmy z Rozdroża Izerskiego - bo Chatka górzystów znajduje się w Izerach dokładnie na Hali Izerskiej. Jest to miejsce, gdzie przecina się mnóstwo szlaków. I jak to jedna znajoma napisała - wszystkie drogi w Izerach prowadzą do Chatki górzystów :). Przyjechaliśmy więc do Rozdroża i wystartowaliśmy.
Trasa przez praktycznie większą część wygląda właśnie tak - prosto prawda? Wręcz nie widać wzniesień, niczego co mogłoby wydawać się trudne do przebycia. I uwierzcie, ja te pierwsze 9 km przeszłam bez uczucia zmęczenia, jeszcze się śmiałam, że spoko - na luzie wrócimy, możemy sobie nawet zmienić trasę - jak łatwo ulec własnej naiwności.
Jak widać, widoki przepiękne - cały szlak to człowiek idzie i chłonie naturę całym sobą - normalnie co kilka kroków można się czym innym zachwycać. No i tupalismy sobie radośnie, byłam pełna wręcz euforii, nie mogłam się doczekać tych naleśników - bo przecież to one mnie ciągnęły! ;)
Cały czas sobie dreptaliśmy, gdzieś powyżej połowy tego co przeszliśmy znaleźliśmy taka kapliczkę jak na jednym zdjęć wyżej, oraz przepaść gdzie musiałam strugać wariata - jak widać czyste powietrze objawia się różnymi skutkami. No kochani! Było pięknie! Ale gdzie chatka?!
Tam pomiędzy drzewami, ta niepozorna ścieżka - to ostatnia prosta do Chatki. I właśnie za chwilę po wejściu na nią, okazało, że składa się z okropnych kamieni. Na sam koniec! Gdy ja już chciałam niemalże biec po tę naleśniki, na drodze musiały mi stanąć kamienie. Na prośbę dorzucam zdjęcie ścieżki z kamieniami. Widać tam bardziej dalej i one były naprawdę niewygodne do przejścia. Rowerzyści mieli niemały problem;)
Cóż za nietakt, ale..
Tadam!! Jest i ona! No mówię wam, jakże mnie ten widok uradował. Byłam serio głodna - albo łakoma. albo łakoma i głodna. Nieważne, grunt, że wpadłam jak burza i wręcz rzuciłam do zamawiania naleśnika - dzicz normalnie, no dzicz! Dobrze, że ludzi nie było, bo wstyd jak nie wiem co.. No właśnie kochani - nie dajcie się zwieść tym pustym miejscom. To wygląda tak tylko w tygodniu i jak człowiek ma farta, lub jest wcześnie - jak my. Bo normalnie, jest morze, ale powtarzam morze ludzi. Gdzieś słyszałam wśród turystów, którzy po nas dotarli, że czeka się ponad 1,5 godziny. Także tak.. Polecam w środku tygodniu, poza sezonem. Weekend nawet nie ma co startować. A teraz zobaczcie jak wygląda wnętrze.
Sami zobaczcie! Coś pięknego, uwielbiam tego typu klimaty, no idealnie wręcz. w tym miejscu to ogólnie nie ma prądu -zeby się ktoś nie zdziwił, więc jeśli planujecie nocleg, to zalecam powerbanki naładowane.
Widoczek przez okienko po prostu cudny. No ale, wreszcie naleśniki!Bo w końcu do nich gnałam.
I tak - naleśniki są z ciasta biszkoptowego, więc od razu uprzedzam, są mega syte i jeden wystarczy, ja całego nie zjadłam, mój R, jak zwykle po mnie dokańczał, ale to norma, chyba, że byłby to schabowy, schabowego nie oddam choćby nie wiem. No ale naleśnik. Ciasto biszkoptowe, nadzienie z sera coś niby twaróg, ale obstawiam, że wiadro i wierzch - ojeju, ojeju - Polewa jagodowa. Mój Boże, dla tej polewy warto było! Ser jak dla mnie średni, ale ja ser to zjem tylko z własnego zrobienia, bo kombinuje i mi tylko mój wyrób smakuje, R chwalił, że bardzo dobry ser, więc mną się proszę nie sugerować. Wróćmy do jagód. Jeśli lubicie jagody, to w tej polewie się zakochacie. Serce swoje oddałam. Jejku, ależ bym jeszcze zjadła, bez tego sera. Sam naleśnik z jagodami. Cena to 24 zł.
Miejsce jest fenomenalne i uważam, że warto chociaż raz wybrać i po prostu się zachwycać. Uwierzcie, że zdjęcia nie oddają piękna otoczenia, które z każdej strony oczarowuje. Szłam i obracałam by zobaczyć jak najwięcej. Jednak uprzedzam, całość trasy wynosi około 20 km. Nie ma co czarować, trzeba mieć pokłady energii. Bo właśnie mnie zwiodło jak się na początku super szło. Tylko nie przewidziałam, że powrót swoje odbierze i a słońce, które towarzyszy przez cały czas, bo trasa nie jest zacieniona, po prostu wymorduje. Mimo kremu z filtrem spiekłam się do tego stopnia, że po powrocie twarz mnie paliła żywym ogniem.
Czy mam zakwasy? Nie mam, już od dawna nie miewam zakwasów, ale zmęczenie już tak. Dało mi w kość i nie mam zamiaru nawet ukrywać, że bez problemu "przekicałam" powrotne kilometry. Byłam zmęczona, słońce już po prostu zamiast cieszyć męczyło, oczy piekły - mimo okularów. Ogólnie chyba na ostatnim kilometrze drażnił nas chrzest żwiru pod nogami ;)). Trasa jest niepozorna, ale wymaga zasobów energii. Tak więc polecam szczerze, ale trzeba mieść świadomość, że zmęczy.
Hmmm... taaak... tu jeszcze miałam "za dużo" siły i bezmyślnie marnowałam na podskoki.. ;)
Przepiękne miejsce.
OdpowiedzUsuńTo prawda 😊
UsuńNie mogę oderwać oczu od tych malowniczych krajobrazów! :)
OdpowiedzUsuńNa żywo jeszcze trudniej oderwać oczy 😊
UsuńAle pięknie i malowniczo ❤️Chciałabym się tam teraz teleportować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pakować plecak i ruszać na wyprawę 😃
UsuńCudowne miejsce, a Twoja radość i entuzjazm chyba zaraźliwe, bo sama miałam ochotę podskoczyć na widok tych Twoich wygibasów :) Pogratulować kondycji mimo wszystko, bo ja pewnie siadłabym na laurach już po kilku kilometrach, a Ty jednak dałaś radę, jesteś WIELKA!!! A naleśniki... bajka :) Pozdrawiam Cię Aga bardzo gorąco...
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam wrażenie, że mojej kondycji jeszcze sporo brakuje. No ale trzeba pracować nad mięśniami 😃
UsuńRównież pozdrawiam
Wszystko przepiękne. Zazdroszczę Ci takiej pięknej wycieczki.
OdpowiedzUsuńStokrotka
Moje wycieczki to są skromne w porównaniu do Andaluzji 😃
UsuńWspaniała wyprawa. Warta wysiłku. I te naleśniki....! Nawet cena - spoko.
OdpowiedzUsuńDałaś radę z przejściem całej trasy mimo, że w powrotnej drodze dopadło zmęczenie.
Zupełnie nie znam tego miejsca, wiec z przyjemnością sobie poczytałam.
Polewa jagodowa...w Szklarskiej Porębie pychotką były dla mnie kiedyś lody śmietankowe tzw. własnej produkcji z polewami - jagodową lub truskawkową. Polewy były zrobione z owoców( a nie jakaś chemia z plastikowej butli) a osoba sprzedająca lody polewę nalewała małą wazówką. Ten smakowity hit zapamiętałam i został ze mną na zawsze. Potem jeszcze chodziłam na takie lody w Częstochowie.
Pozdrawiam serdecznie
Takie lody musiały być przepyszne! Ja ogólnie uwielbiam lody owocowe o ile czuć owoce a nie jakieś paskudne chemiczne kompilacje.
UsuńAle pięknie, cudowna wyprawa, nie mogę się doczekać gór :)
OdpowiedzUsuńGóry mają w sobie to coś:)
UsuńOch, byłam tam z Miśkiem całe wieki temu, jeszcze zanim urodziłam dziewczynki. W tym roku planujemy pojechać w Góry Izerskie z namiotem. Z pewnością wpadniemy do Domu Górzystów na naleśniki 😋
OdpowiedzUsuńSuper! A które konkretnie miejsce wybieracie pod namioty? 😃
UsuńPiękna trasa i okolice :).
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pokazałaś kamienistego podejścia do chatki...
Naleśniki wyglądają smakowicie :).
Już dorzuciłam zdjęcie;)
UsuńWspaniała wycieczka, gratuluję kondycji! Chatka rzeczywiście jest cudowna, a naleśniki wyglądają bardzo smacznie :)
OdpowiedzUsuńWszystkie te cuda warte zachodu , a naleśniki ? wybiorę się chyba specjalnie, by ich spróbować! Świetna relacja, pełna energii!
OdpowiedzUsuńjotka
Z przyjemnością przeczytałam relację z waszej wyprawy
OdpowiedzUsuńPięknie! Widok schroniska w górach zawsze cieszy. A jak jest jeszcze zadbane to cieszy podwójnie. A jak jeszcze toalety są w miarę czyste to bajka :)
OdpowiedzUsuńPiękne krajobrazy
OdpowiedzUsuńSuper! Mogłabym tak iść i iść i podziwiać!
OdpowiedzUsuńDziś na spacerku po lesie zrobiłam 10 km i jestem z tego dumna. Szkoda tylko, że zapomniałam wziąć aparat, bo trafiłam na kilka fajnych ujęć :(
I love nature. I also love people who love nature. :)))
OdpowiedzUsuńŚwietna wyprawa (i ciekawie opisana)! Klimatyczne miejsce, a naleśniki wyglądają bardzo apetycznie. :)
OdpowiedzUsuńpo takiej wyprawie naleśniki jak najbardziej zasłużone!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, bardzo ciekawe miejsce, nie byłam tam nigdy 😊
OdpowiedzUsuńzazdroszczę CI tych widoków
OdpowiedzUsuńAle wyprawa, ale widoki 😉 Zdjęcia po prostu mega! 👌Widać radość, klimat i relax w pełnym wydaniu! Super było choć trochę zobaczyć i pozwidzać razem z Tobą 😉 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSo beautiful
OdpowiedzUsuńhttps://www.melodyjacob.com/2023/06/my-first-emerald-sapphire-engagement-ring-from-joancee.html
My z okazji dnia dziecka zrobiliśmy sobie wypad w Bieszczady;)
OdpowiedzUsuńPrzecudne widoki i narobiłaś mi smaka tymi naleśnikami<3
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPogoda taka, że dopisuje wszelakiej aktywności choć można by powiedzieć, że czasem nawet jest za ciepło ale ja lubię ciepełko i temperatura podczas wycieczek wcale mi nie przeszkadza :) Fantastyczna wycieczka, czuję się jakbym sama się na nią wybrała. Krajobrazy malownicze, cudowne dzieło matki natury. Wyprawa warta wszystkiego- był wysiłek, był relaks i odpoczynek, był miło spędzony czas i były skoki energii :) Piękna relacja!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Wygląda mega urokliwie! Koniecznie muszę się wybrać, od mojego domu rodzinnego to przecież rzut beretem, więc mam dobrą bazę wypadową na takie wędrówki.
OdpowiedzUsuń