Mimo, że połowa lutego za pasem, to mnie już coraz bardziej tęskno do wiosny. Ostatnio poczyniłam mini zakupu zapychaczy wiosennych, ale stwierdziłam - muszę! ;) nie lubię tego zatrzymania, kiedy już nie ma okresu świątecznego, a zima raczej przypomina jesień, do wiosny jednak zbyt daleko, ale termometr wskazuje jakby jednak było bliżej niż dalej. Dlatego ja już tworzę wiosnę i nawet jeśli zima wróci, to nic ;).
Przestałam obiecywać, że będę częściej i tutaj i u was, bo ostatnio mam tak napięty czas, a wieczorem padłam niczym naleśnik i nijak się wyspać nie mogę. Zatem, nie gniewajcie się na mnie, staram się jak mogę, ale zaraz Wam wyjaśnię między innymi dlaczego, jest mnie mniej.
Wczoraj (tj, 16.02) stojąc na dyżurze, taki miałam piękny widok rano i po prostu nie mogłam nie zatrzymać tej chwili na zdjęciu. Czasem narzekam jak muszę iść, a jest mróz i wieje, często jednak lubię się zachwycać otoczeniem gór. A kiedy wychodzi ponad słońce, dzieje się magia :). No ale, co się dzieje u mnie..
W drugim tygodniu ferii, a dokładnie pod koniec tygodnia, siedziałam sobie przy oknie, zerkałam na szary świat i myślałam, gdy nagle usłyszałam, jak mój R w emocjach mówi - patrz! Kot! No więc ocknęłam się i patrzę, rzeczywiście tupta małe coś, jakby kot i nagle znika sobie pod przyczepą sąsiada. Wiedziałam, że kot ani nie nasz, ani sąsiadów. Wyglądało to to nawet z daleka na zabiedzone i jakby lekko poturbowane. Niewiele myśląc stwierdziłam, że jest kot, trzeba dać jeść. Nałożyłam jedzonko i wyniosłam w miejsce, którędy szła ta sierotka.
I tak wynosiłam przez dwa tygodnie, a kociątko, gdy tylko znikałam, wybiegało, pospieszne wyjadało i uciekało. Za każdym razem, kiedy szłam, mówiłam do tego koteczka, żeby oswajał z moim głosem. Wyniosłam w jedzonku tabletkę na odrobaczenie, bo nie trzeba być znawcą, by wiedzieć, że ta sierotka miała sublokatorów w sobie.
A po dwóch tygodniach, kiedy wyszłam z jedzonkiem, moja kocia podopieczna odezwała się do mnie. I to był przełom. Na początku z oddali wołała mnie, ale bała się podejść, z każdym kolejnym wyniesieniem jedzonka, podchodziła bliżej i bliżej. Dopiero kiedy odważyła się podejść do mnie na wyciągnięcie ręki, zobaczyłam jaką jest kruszynką. Dosłownie maleństwo. Nie mam pojęcia, czy to jest jeszcze kocie dziecko, czy z powodu głodu niewyrośnięte kotek. W każdym razie. Kicia pewnego dnia weszła za nami do domu i już w nim została :). Teraz nadrabia jedzenie i spokojny sen. Nie wiem, skąd się wzięła i co przeżyła. Jednak wiem, że ta przeszłość nie była przyjemna. Bo dawno nie widziałam, żeby jakikolwiek kot, zeżarł mi obierki po ogórkach. A ona zjada wszystko, co zjeść może.
Na pewno podzielę się zdjęciem nowej lokatorki, ale jeszcze nie teraz. W chwili obecnej próbujemy oswoić kicie nie tylko z nami. Jest Bobo, więc obie muszą przejść socjalizację, widują się chwilami, na odległość, żadna nie jest agresywna. Mimo wszystko, pamiętamy o traumach Bobo, dlatego nie pozwalamy by odczuła obecność nowego zwierzęcia, jako zagrożenie. I tak o to, musimy po pracy zajmować futrami. Bo kiedy jedno z nas jest u malutkiej, drugie musi być z Bobo, żeby nie czuła się odrzucona. Mam nadzieję, że następna aktualizacja, będzie już z fotorelacją ;).
Ostatnio poczyniłam zakupy na Temu. Nie bardzo jestem fanką takich stron internetowych, gdzie można kupić wszystko za dosłownie grosze. Koleżanka mi tak polecała, że myślę - a wezmę i zamówię jakieś bzdety biurowe. No i padło na organizery na biurko, korektory w taśmie, kalendarz na biurko i inne zabawki. Za wszystko co tutaj widać zapłaciłam jakieś 70 zł z hakiem bez kosztów wysyłki. Czy warto? za te cenę spoko, ale jaka cena, taka jakość ;). Nie wiem, czy będę jeszcze chciała tam kupować. Znacie te stronę? macie fajne polecanki? Dajcie znać.
Dużo cierpliwości wymaga zdobycie zaufania zwierzaka po trudnych przejściach. Super, że kicia trafiła na Was.
OdpowiedzUsuńNa Temu coś kiedyś mój M. zamawiał i nawet było spoko, ale później naczytałam się, że dane osobowe nie są u nich bezpieczne i zwątpiłam czy warto. Chociaż ceny i ładne zdjęcia rzeczywiście kuszą.
Wanna wolnostojąca wygląda super, gdybym miała większą łazienkę to też bym się pewnie nad taką zastanawiała :)
Dlatego właśnie nie wybrałam zapisu nr karty, tylko logowanie do banku. Mam nadzieję, że to już było bezpieczniejsze..🙈
UsuńAch ta wanna po prostu musi być nasza. Tylko tym się już zajmiemy wiosną..Żeby kotów nie straszyć 😅
Zdobycie zaufania zwierzęcia z traumą, często jest o wiele trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. W tym przypadku, cierpliwość i zrozumienie to słowo klucz. Dobrze znam trud pracy nad/z takim stworzeniem, ale warto poświęcić mu czas i energię.
OdpowiedzUsuńNa Temu jeszcze nigdy nic nie kupiłam, za to na Shein, owszem, raz jeden jedyny. Jakość przedmiotów, jak mniemam podobna do tych z Temu - czyli kiepska.
Serio, w Rossmannach miały miejsce walki o te idiotyczne woreczki? :D Nawet nie wiedziałam. Cóż, były walki o torebki w Lidlu, były walki o jakieś różności w innych sklepach, to przyszedł i czas na Rossmanna. Jak widać, ułomność gatunku ludzkiego się pogłębia.
Zazwyczaj zima to był dla mnie długi czas...ciągła się i ciągła. Ale nie w tym roku i chyba nie ta zima. Mam jeszcze stertę książek odłożonych do przeczytania i sporo robótek ręcznych do wykonania. Tymczasem ta zima nie zima i słoneczko mówią- A może idź trochę do pracy w ogródku?!
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z artykułami w Temu, ale zrezygnowałam, gdy przeczytałam- Tylko dla posiadających aplikację. Nie lubię czegoś takiego i dałam sobie spokój.
Najbardziej lubię grzebać w stacjonarnych sklepach pod tytułem Wszystko za.... Nie wiem dokładnie za ile teraz, kiedyś to było 4,50 zł. Oczywiście jak mi na czymś zależy i nie mogę dostać w sklepach stacjonarnych, to szukam w internetowych.
Czekam na fotorelację z kociaczkiem!
Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za Twój uśmiech!
U mnie ostatnio zalatany czas. Swoją drogą, nawet nie wiedziałam, że jakaś akcja z woreczkami była :)
OdpowiedzUsuńOoo, jak miło, że zajmujesz się takim znajdusiem. Życzę, Aga, żeby pokochał Was całym sercem.
OdpowiedzUsuńO zestawie z Rossmanna nic nie słyszałam, nie mam Tik Toka, więc nie jestem w temacie zupełnie.
A co do wanny też nie podpowiem, bo ja mam jeszcze wannę zabudowaną, ale przed nami remont łazienki i teraz chcemy tylko kabinę, bez wanny.
Był taki jeden słoneczny dzień, to prawda. U mnie było 17 stopni i cudnie grzało słońce. Oby coraz częściej była taka pogoda :)
Z odrobiną cierpliwości na pewno zdobędzie się zaufanie takiego stworzonka :)
OdpowiedzUsuńWanna pokazana na zdjęciu moim zdaniem jest super :)
Pozdrawiam serdecznie!
No cóż Agnieszko - przesyłam serdeczne pozdrowienia. Jak ten czas leci ! .
OdpowiedzUsuńU mnie w piątek też była kawa w plenerze, a dwa dni wcześniej nawet mi się to przyśniło;)
OdpowiedzUsuńAle super, że dałaś kotkowi kochający dom. Miał masę szczęścia, że trafił do Was.
Nawet nie wiedziałam, że taki cyrk był w Rossmanie, ale im dłużej żyję wśród ludzi, tym coraz mnie rzeczy mnie dziwi;)
Ooo rety... to opaska, a ja najpierw pomyślałam, że jakiś stanik ;P
OdpowiedzUsuńSuper, że macie kolejnego kota! Z pewnością wszystko się ułoży i będzie się wszystkim dobrze żyło.
Nie wiem czemu jak ludzie słyszą że coś jest za darmo odbija im . Super że macie kotka
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nowego lokatora!
OdpowiedzUsuńNiektórzy za darmowe gadżety pójdą na kolanach do Częstochowy...
Byle do wiosny:-)
Niezwykła historia z kotkiem! To piękne, jak stworzyłaś mu bezpieczne miejsce i jak stopniowo budowałaś zaufanie. Ja nie mam doświadczenia z wanną wolnostojąca, ale zgadzam się ma swój urok. :)
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się bez przyczyny :) Ten kotek miał dużo szczęścia :)
OdpowiedzUsuńAle dobrze, że kot(ek) trafił w Twoje ręce, czekam na zdjęcia z niecierpliwością :) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, super, że tu trafiłam :) Zapraszam do siebie na recenzje książek. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że przygarnęliście kotka. Jeszcze nie robiłam zakupów w Temu. Mama coś mi tam kupiła, ale miałam opory przed używaniem tych rzeczy. Czytałam, że w Temu nie dbają o to, żeby towar był wyprodukowany z bezpiecznych składników. Nie wiem ile w tym prawdy.
OdpowiedzUsuńWidać, jak wiele dobrego możemy zrobić dla zwierząt, kiedy tylko zechcemy. :)) Rozumiem Twoje obawy co do trwałości wanny, ale na pewno można znaleźć coś solidnego. Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy tęskni już do wiosny, choć jak na luty to mamy super przedwiośnie :D Pogoda świetna, dziś wietrzę mieszkanie, bo po deszczu zrobiło się nawet ciepło :) Nie pamiętam by w zeszłym roku o tej porze były temperatury bliskie plus 10. Na temu nie kupowałam, czasem coś biorę na shein - głównie pierdółki. Ta akcja z rossmannem była niesamowita :D Nie wiedziałam, że w Polsce jest tyle rekinów biznesu. Niestety, w moim mniemaniu żenada ze strony pazernych klientek jak również sklepu- to mogła być naprawdę super akcja, gdyby tylko wprowadzić jakieś ograniczenia np. jeden worek na aplikację. Tak tylko biedne ekspedientki miały problem. Nie żeby coś, kocham rossmann, mają super promocje zwłaszcza dla przyszłych mam, ta akcja to jednorazowy bubel, każdy ma prawo się poślizgnąć :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że są na świecie dobrzy ludzie i zaopiekują się porzuconym kocięciem. Wielkie brawa Agusiu. Ach, przecudnie wyglądasz. O zestawie z Rossmanna też nic nie słyszałam, nie mam Tik Toka. Nie jestem w temacie zupełnie.
OdpowiedzUsuńCo do wanny to nie poradzę. Owszem mam wannę ale zabudowaną. Rzadko z niej korzystam, chyba, ze jestem bardzo, bardzo padnięta to robię sobie kąpiel relaksującą. Na bieżąco korzystam z kabiny prysznicowej z hydromasażem. Doskonale się sprawdza.
Serdecznie pozdrawiam:)
Cześć 🙂 Fajna i pozytywna atmosfera przebija ze wszystkiego o czym piszesz i widać tutaj ogromną rolę pięknych, słonecznych i ciepłych dni, których jesteśmy wszyscy powoli stęsknieni. No i widać wręcz pozdrowienia na uśmiechniętej i pogodnej twarzy, no to i ja serdecznie pozdrawiam! 😃🖐️
OdpowiedzUsuńKociak na pewno to doceni :D
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że przygarnęłaś kotka. To dla niego wielkie szczęście, że będzie miał
OdpowiedzUsuńtaką panią jak Ty :)