Na temat przeszłości, nie zawsze chcemy rozmawiać. Zwłaszcza kiedy
dotyka przykrych wydarzeń. Jeszcze bardziej, gdy były one skutkiem
olbrzymiej tragedii. Jednak są wspomnienia, o których po prostu trzeba
pamiętać i przypominać. By nigdy, ale to przenigdy nie doszło, do czegoś
podobnego.
W zasadzie unikam tematyki wojennej, zwłaszcza opowieści, które wydarzyły się naprawdę. Przeraża mnie ogrom bestialstwa, jaki spadł na niewinnych ludzi. I dlaczego? Za co? Co było powodem, do tak okrutnych postępowań?
Anna Herbich, tym razem prowadzi czytelników, na spotkanie, z kobietami ocalałymi z rzezi Wołyńskiej, chyba więcej nie trzeba mówić. Kto kiedykolwiek o tym słyszał, zdaje sobie sprawę, że obrazy, które mają w pamięci te bohaterki książki, są przerażające. Wręcz niewyobrażalne. I niestety prawdziwe.
W zasadzie unikam tematyki wojennej, zwłaszcza opowieści, które wydarzyły się naprawdę. Przeraża mnie ogrom bestialstwa, jaki spadł na niewinnych ludzi. I dlaczego? Za co? Co było powodem, do tak okrutnych postępowań?
Anna Herbich, tym razem prowadzi czytelników, na spotkanie, z kobietami ocalałymi z rzezi Wołyńskiej, chyba więcej nie trzeba mówić. Kto kiedykolwiek o tym słyszał, zdaje sobie sprawę, że obrazy, które mają w pamięci te bohaterki książki, są przerażające. Wręcz niewyobrażalne. I niestety prawdziwe.
Wyrok był jeden. Wymordować Polaków, zajmujących ziemie Wołyńskie. Nie mógł się ostać żaden żywy Lach. Nie było różnicy, starszy, dziecko czy kobieta. UPA była bezwzględna i brutalna. Mało tego, nawet sąsiedzi, którzy niegdyś żyli w dobrych relacjach z sąsiadami, zdradzali i wysyłali na okrutną śmierć.
Poznajemy kobiety, które wyrwały się tej śmierci i
przeżyły, jedną z najbardziej brutalnych i uciszanych rzezi. Uciszanych
przez tych, dla których prawda była niewygodna. Latami milczały, w
obawie, że ich słowa mogą przynieść kolejne nieszczęście.
Bo kto dawniej słyszał, co wydarzyło się na Wołyniu? Jeśli o tym mówiono, to za zamkniętymi drzwiami, tak by nikt nie usłyszał, ale i to, był strach. Bo przecież tam NIC się nie wydarzyło.
A prawda, mrozi krew w żyłach i słuchając, czy też czytając relacje ocalałych, ma się wrażenie, że takie masakry są wręcz nieprawdopodobne. Bo jak można, przyjść do wioski, wyrąbać siekierami jej mieszkańców? Robiąc to z mściwą satysfakcją? Jak można rozczłonkowywać żywych ludzi, tak by śmierć była wybawieniem?
Nie potrafię i nie chcę sobie wyobrazić, jakie piętno noszą w sobie Te kobiety, które widziały ciała, a raczej to, co zostało z ciał ich rodziny, znajomych.
Uciekały nocą, bezradne i przerażone. Szukały pomocy, czując na plecach oddech śmierci. Zostawiły za sobą wspaniałe dzieciństwo. Pozostały same, brutalnie wyrwane z domu, pozbawione rodziny. Nie miały pojęcia, co przyniesie przyszłość. Jedno było pewne. Obrazy egzekucji, na zawsze miały pozostać w ich głowie. Ból i pytanie — Dlaczego?
Bo kto dawniej słyszał, co wydarzyło się na Wołyniu? Jeśli o tym mówiono, to za zamkniętymi drzwiami, tak by nikt nie usłyszał, ale i to, był strach. Bo przecież tam NIC się nie wydarzyło.
A prawda, mrozi krew w żyłach i słuchając, czy też czytając relacje ocalałych, ma się wrażenie, że takie masakry są wręcz nieprawdopodobne. Bo jak można, przyjść do wioski, wyrąbać siekierami jej mieszkańców? Robiąc to z mściwą satysfakcją? Jak można rozczłonkowywać żywych ludzi, tak by śmierć była wybawieniem?
Nie potrafię i nie chcę sobie wyobrazić, jakie piętno noszą w sobie Te kobiety, które widziały ciała, a raczej to, co zostało z ciał ich rodziny, znajomych.
Uciekały nocą, bezradne i przerażone. Szukały pomocy, czując na plecach oddech śmierci. Zostawiły za sobą wspaniałe dzieciństwo. Pozostały same, brutalnie wyrwane z domu, pozbawione rodziny. Nie miały pojęcia, co przyniesie przyszłość. Jedno było pewne. Obrazy egzekucji, na zawsze miały pozostać w ich głowie. Ból i pytanie — Dlaczego?
Pamiętam, kiedy
czytałam o dziewczynach z Syberii, książka była wstrząsająca i bardzo
poruszająca. Również bardzo ważna. Jednak tej bałam się najbardziej.
Gdzieś z dzieciństwa, pamiętam jak starsze okoliczne „babcie”,
opowiadały o Banderowcach, jak musiały się ukrywać w lepiankach, siedząc
cicho, byle tylko nikt ich nie usłyszał. Tego, co dokładnie się
wydarzyło, nie chciały powiedzieć. Jedno określenie, jakie im przychodziło to — piekło.
Poznawałam historie Tych kobiet, czytałam i zastanawiałam się, jak one to zniosły? Przecież taki koszmar nie można wymazać z dnia na dzień. Zostały bez rodziców, często rodzeństwa. Niektórym udało się odnaleźć zaginionych, ocalałych z rodziny. Często jednak musiały odbyć samotną podróż do samodzielności. Z tak okrutnie ciężkim i dotkliwym bagażem doświadczeń. A nie zapominajmy, że wtedy były jeszcze dziećmi.
Mam nadzieje, że nigdy więcej, nic podobnego się nie wydarzy, jednocześnie chciałabym, aby o tych, którzy ponieśli swoje niewinne ofiary, nigdy nikt nie zapomniał. Te wioski, te miejsca, zostały zapomniane. A przynajmniej, niektórzy mają taką nadzieję. I tylko ci, którzy mają swoje korzenie w tamtych miejscach, wspominają, jak pięknie i dobrze żyło się na Wołyniu. Teraz, kojarzącym się z czymś tak okrutnym. Czy musiało do tego dojść? Czy można wybaczyć i zapomnieć? Nie wiem, czy ja bym potrafiła. Podziwiam te kobiety, jak i wszystkich ludzi, którym jakimś cudem, udało się przeżyć. Pamiętajmy o nich i ich zmarłych, z którymi nie zdążyli się pożegnać.
Poznawałam historie Tych kobiet, czytałam i zastanawiałam się, jak one to zniosły? Przecież taki koszmar nie można wymazać z dnia na dzień. Zostały bez rodziców, często rodzeństwa. Niektórym udało się odnaleźć zaginionych, ocalałych z rodziny. Często jednak musiały odbyć samotną podróż do samodzielności. Z tak okrutnie ciężkim i dotkliwym bagażem doświadczeń. A nie zapominajmy, że wtedy były jeszcze dziećmi.
Mam nadzieje, że nigdy więcej, nic podobnego się nie wydarzy, jednocześnie chciałabym, aby o tych, którzy ponieśli swoje niewinne ofiary, nigdy nikt nie zapomniał. Te wioski, te miejsca, zostały zapomniane. A przynajmniej, niektórzy mają taką nadzieję. I tylko ci, którzy mają swoje korzenie w tamtych miejscach, wspominają, jak pięknie i dobrze żyło się na Wołyniu. Teraz, kojarzącym się z czymś tak okrutnym. Czy musiało do tego dojść? Czy można wybaczyć i zapomnieć? Nie wiem, czy ja bym potrafiła. Podziwiam te kobiety, jak i wszystkich ludzi, którym jakimś cudem, udało się przeżyć. Pamiętajmy o nich i ich zmarłych, z którymi nie zdążyli się pożegnać.
Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Znak Horyzont.