lipca 02, 2018

lipca 02, 2018

Iskra. Drogi do wolności



Chyba każdy, kto mnie już tutaj na blogu poznał, wie jak bardzo, lubię książki z tłem historycznym. Tym bardziej się raduje, kiedy zapowiadają się cykle. Dlatego, gdy tylko przeczytałam zapowiedź Iskry, nie musiałam długo się zastanawiać. Od razu wiedziałam, że książkę muszę przeczytać i nawet przez chwilę, nie odczułam wątpliwości, czy też lęku przed rozczarowaniem.

Nie przeszkadzał mi też fakt, że jest to debiut autora, gdzieś w środku, czułam, że będzie dobrze, ale czy tak było, napiszę za chwilę.


Jest lato 1914 roku. Polski nie ma na mapach, została podzielona przez zaborców. I niby żyje się spokojnie, niby wszystko jest dobrze. Jednak nie do końca. Żyć niby u siebie, a jednak nie do końca. I wielu czeka, czeka by, w końcu Polska była Polską.

Rodzinę Biernackich stanowią kobiety, ale to jedna z nich wierzy całym sercem, że doczeka wolności. Nadejdzie dzień, gdy niewola się zakończy. I chociaż kajdany są niewidoczne, uwierają bardzo mocno.

Tymczasem z wakacji w Lanckoronie, wracają najmłodsze siostry Biernackie wraz z matką. Dla każdej powrót oznacza co innego. Dziewczęta oczekują kolejnych rozrywek, dla Anny, żony i synowej, dom nie jawi się zbyt wesoło. Teściowa wraz ze szwagierką, jawnie okazują niechęć, tej, która weszła wiele lat temu do ich rodziny. I mimo starań, nie potrafiła wyłuskać od tych dwóch kobiet, odrobiny sympatii. Nieliczne wyjazdy na letnisko, były wytchnieniem i momentami, kiedy mogła poczuć się swobodnie.

Każda z tych trzech kobiet, skrywa własne tajemnice i niespełnione pragnienia. I, mimo że wydaje się, jak bardzo mają podobne problemy, nie potrafiły znaleźć drzwi, które by otworzyły się na siebie nawzajem.


Najmłodsze, bliźniaczki, pewnego słonecznego dnia, spotykają na spacerze Austriackiego awiatora, Lala, najbardziej szalona i ekspresyjna z rodzeństwa, nie może zapomnieć mężczyzny, z którym przez chwilę przecięła swoją drogę. Nie ma nawet pojęcia, że nie tylko ona będzie wspominała ten piękny słoneczny dzień.

Ludwig zupełnym przypadkiem musiał wylądować w Krakowie, jego celem było zupełne inne miasto. Z niebem jednak się nie dyskutuje, sam fakt, że odważył się igrać z naturą, był sporym ryzykiem. A on, jeszcze nie chciał spotkać z ukochaną matką, jeszcze coś go trzymało między ziemią a niebem. Coś albo ktoś, chociaż ta historia wcale nie wygląda tak, jakby się mogło z góry spodziewać.


Widmo wojny jest coraz bardziej realne. Ludzie na początku słuchają tych informacji, jako dodatku do życia. W końcu jednak następuje dzień, gdy wojsko zaczyna powoływać mężczyzn. I bańka unosząca nad wieloma rodzinami, pęka. Chociaż walki toczą się gdzieś w oddali, nie w samym Krakowie, to skutki bitwy mają wpływ na wszystko.

Wraz z wybuchem wojny, zostaje zburzony spokój rodziny Biernackich, ale jedno z drugim niewiele ma wspólnego. Ot po prostu życie wybrało sobie właśnie ten moment, na pokazanie, że w jednej chwili może spaść wiele nieszczęść.

Walka o niepodległość przeplata się z rodzinnymi zawirowaniami. Wojna zmienia wszystko i wszystkich. Beztroska nagle znika. I tylko pozostaje pytanie, jaki wpływ mogą nieść za sobą przypadkowe spotkania i zaległe tajemnice, które miały nie ujrzeć światła dziennego?


Znacie to uczucie, kiedy rozpoczynacie książkę i fabuła nagle porywa do środka, jesteście w centrum opisywanych wydarzeń. I macie wrażenie, że po prostu uczestniczycie w życiu tych ludzi, z którymi w danej chwili przyszło Wam poznać? Ja właśnie tak miałam, kiedy czytałam Iskrę. I nie boję się stwierdzić, że kocham ten stan. Gdy fabuła jest tak cudownie prowadzona, łapie mnie całą i porywa do innego wymiaru. A ja przez te kilka godzin, po prostu tam jestem. I nic innego nie ma znaczenia.

Chodziłam ulicami starego Krakowa, mieszkałam u Biernackich, przyglądałam każdej kobiecie, ale i mężczyznom, którzy pojawili się w ich życiu
. I tak szczerze, nie umiem powiedzieć, która z pań skradła moją sympatię, ponieważ te kobiety, były na swój sposób wyjątkowe. Trudno było ocenić, bo gdy poznało się ich historie, pierwsze wrażenie, czasem negatywne, przestawało mieć znaczenie.

Podobnie z mężczyznami. Chociaż, no ja mam tutaj swojego faworyta. I nie wiem, jak teraz wytrzymać ten czas, do kolejnej części. By ponownie spotkać z nimi wszystkimi. Nie oszukujmy się, z nim przede wszystkim.

Uprzedzę lojalnie, nie ma tutaj, jakiś ckliwych i płomiennych romansów. Chyba właśnie tym, tak szczególnie ujęła mnie ta opowieść. Nie będę również ukrywała, że styl Pana Krzemińskiego mnie uwiódł. Jestem wręcz oczarowana. Wspaniale się czytało. I nie bardzo rozumiem, wypowiedź jednego z czytelników, że przeszkadzały przeskoki. Przepraszam bardzo, jak się chce czytać jednym ciągiem, to proszę sięgnąć po bajkę dla dzieci.

Iskra naprawdę rozpala iskrę, która przemienia się w płomień i nie gasi go aż do samego końca. A nawet kiedy już do niego docieramy, nasuwa się myśl, że ta iskra w nas pozostaje. I każe czekać do następnej części. Ja przepadłam. Nie mam pojęcia, jak wytrzymam do premiery kolejnej książki. To będą bardzo długie wakacje.

Mam wrażenie, że co bym nie napisała. I tak będzie niewystarczające, by oddać mój zachwyt nad tą książką. Ja po prostu się zakochałam. Z tego wszystkiego przeczytam chyba jeszcze raz.

A Wam, jeśli nie jesteście zdecydowani, powiem jedno — czytajcie! Koniecznie, bo Iskra według mnie, jest pretendentką do najlepszej książki roku. Tylko jest mi smutno, że tak mało się o niej mówi, pokazuje. Dlaczego piękne książki, muszą być w cieniu tych szmirowatych padlin. Serce mnie boli.

Mam ogromną nadzieję, że mimo braku rozdmuchanych reklam (brak gadżetów swoje niestety zrobił) Iskra wysunie się do czołówki. I jeszcze o niej publiczność usłyszy, a ja wtedy powiem — A nie mówiłam.

Czytajcie, naprawdę warto. Jest to piękna książka i w dodatku bardzo pięknie napisana. Nigdy nie czytałam, aż tak dobrego debiutu.
Panie Stanisławie, jestem Pana ogromną fanką, podbić moje czarne serduszko, nie jest łatwo.

14 komentarzy:

  1. Po Twoim opisie aż mam ochotę poznać, co kryje w sobie ta książka :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Martyno,
      podpowiem co kryje: romanse, wdzięk tamtej epoki, grozę Wielkiej Wojny, świat prawdziwych przedmiotów (a nie plastikowych jednorazówek), rodzinne tajemnice i początki walki młodych kobiet na początkach XX wieku o suwerenność we wszystkich dziedzinach... Czy mi się to udało - proszę samej osądzić...
      Pozdrawiam serdecznie
      St. K.

      Usuń
  2. Czytając Twoją recenzję, ma się ochotę odrazu zabrać za czytanie tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Agnieszko,
      to proszę przeczytać, a ja z niecierpliwością będę czekał na Pani opinię...
      pozdrawiam
      St. K.

      Usuń
  3. Faktycznie szkoda, że takich książek się nie promuje na tym samym poziomie co "bestsellery New York Timesa". A chętnie sięgnę, gdy spotkam w księgarni - zwłaszcza ten klimat XXwiecznej Polski wydaje się być warty uwagi. :)

    Obserwuję i pozdrawiam!
    NaD okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Agnieszko,
    Nieco speszyły mnie Pani słowa, ale i wzruszyły. Speszyły – bo to pierwsza opinia Czytelniczki, która nic a priori o książce nie wiedziała. A taka pochwała ma prawo debiutanta (zwłaszcza tak leciwego) właśnie wprawić w lekki stan zakłopotania. Wzruszyła natomiast swoją emocjonalnością, bo na tę strunę jestem (mimo, żem chłop) wrażliwy.
    Próbuję montować słowami obrazy i emocje – tak jak przez lata montowałem jako reżyser lub producent swoje filmy, a czy p.t. Czytelniczki (większość) i Czytelnicy (zapewne mniejszość) tę narrację przyjmą to się dopiero okaże. Pisał wszak Słowacki (który jak z Gombrowicza wiadomo „wielkim poetą był”) w piątej pieśni Beniowskiego: „chodzi mi o to aby język giętki wyraził wszystko co pomyśli głowę”. Czas pokaże czy tę lekcję odrobię…
    Pozdrawiam serdecznie
    St. K.

    OdpowiedzUsuń
  6. To może nic nie stoi na przeszkodzie...
    Z niecierpliwością będę czekał na opinię...
    St. K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja bardzo dobrze jest napisana.W najbliższym czasie weżnie się za czytanie książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. No Bruchal, ale Cię wzięło

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje się, że to bardzo klimatyczna opowieść...

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie napisana recenzja, miała okazję sama czytać tą książkę i przyznam, że bardzo ciekawie się ją czytało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka idealna na chłodne wieczory zimowe bo idzie się przenieść w ciekawy świat.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger