O Piołunie miałam napisać już
dawno temu. Nie wiem, jakim cudem, tyle czasu książka czekała na swoją
opinię. Z drugiej strony, może czasem lepiej przeczekać, z natłokiem
tekstów, do jednego tytułu. Z własnego doświadczenia wiem, jak nudzą
"ataki", tekstów jednej pozycji. Mam nadzieje, że z tą książką tak nie
było, a nawet jeśli, to emocje już opadły.
Moje wrażenia po zakończonej lekturze, nie zmieniły się, wiem, co chcę Wam napisać, a czy będę chwaliła? O tym już za chwilę.
Jak
zapewne wiadomo wszystkim, dawniej małżeństwa były kojarzone. Nie było
możliwości na czas zapoznania, czy poddania emocjom, jaką jest
zakochanie się. Młoda panna musiała jak najprędzej wyjść za mąż, jeśli
tak się nie stało groziła samotność i pośmiewisko dla niej i całej
rodziny.
Jest
rok 1895, na jednej z małych wiosek, wraz z ciotką i wujem mieszka Lea,
po stracie najbliższych, oni stanowili opiekunów. Przygarnęli
dziewczynkę. Ciotka twardą ręką trzymała dom. Nie roztkliwiała się
nazbyt. Nie było czasu, gdy w obejściu mnóstwo roboty do wykonania.
Teraz gdy dziewczyna, a raczej już kobieta, dawno temu osiągnęła
odpowiedni wiek, trzeba poszukać kandydata na męża.
Lea
w prawdzie jest zakochana, potajemnie - jak się jej wydaje. Niestety
obiekt westchnień, nie zauważa jej słabości. Gdy nadarza się okazja,
ręka Lei zostaje oddana pewnemu aptekarzowi. Józef jest wdowcem, o
bardzo dobrej pozycji, po uzgodnieniu wszelkich formalności, para
pobiera się i wyjeżdża do miasta. Warszawa dla młodej żony wydaje się
przerażająca, ale jednocześnie coś ją fascynuje. Zupełnie inny świat,
inne życie. No i obcy dom. W którym jest zupełnie cicho, brakuje
śmiechów z kuchni, zwierząt i ogrodu.
Młoda
aptekarzowa z początku, nieśmiało odnajduje się w swojej nowej roli.
Bardziej przygląda się, próbuje dowiedzieć jak najwięcej. I tak to już
jest, jak się zapyta, to odpowiedź przyjdzie, ale czy zadowoli?
Niekoniecznie.
Nad
mieszkaniem, unosi się duch zmarłej żony Józefa. Na temat
poprzedniczki, nie można niczego się dowiedzieć. Każdy milczy jak
zaklęty. Kim była? Dlaczego umarła tak młodo? Czy do jej śmierci
przyczynił się z pozoru spokojny i stateczny Józef?
Piołun na zapomnienie
jest bardzo ciekawą, ale i nieśpiesznie prowadzoną książką. Autorka
snuje swoją opowieść bez żadnych porywów, nie ma nieoczekiwanych zwrotów
akcji. Co nie znaczy, że czytelnik może się znudzić. Przeciwnie, całość
jawi się bardzo tajemniczo, może nie z każdą kolejną stroną, ale idąc w
głąb, jesteśmy świadkami coraz to nowszych zagadek, które rzucają cień,
nie tylko na Józefa, ale i na jego znajomych. Dziwnym trafem, nikt nie
chce powiedzieć zbyt wiele o zmarłej żonie. A i ta sprawa, nie jest
najważniejsza.
Lea,
która z początku nieśmiało stawia kroki w nowej rzeczywistości,
dochodzi do innych odkryć, które nie bardzo się jej spodobają. Mąż znany
i ceniony aptekarz, czy aby z pewnością uczciwy? Jakie zajmie
stanowisko w sprawie coraz głośniejszych fałszerstw?
A
pomiędzy tym wszystkim, autorka ukazuje nam Warszawę, jak i jej
okolicę, w tej charakterystycznej epokowej odsłonie. Chyba nic nie
zostało pominięte, każdy opis, sprawiał, że można było ujrzeć miasto w
czasach, gdy chyba miało swój niepowtarzalny urok.
Jesteśmy
również świadkami przemiany Lei, kobiety nieśmiałej, ale i mającej
twardy charakter. Czasem zbyt porywisty i dumny. Rola, w jakiej się
musiała odnaleźć, pomału weszła na swoje miejsce. I na naszych oczach,
stawała się coraz bardziej charakterna. Dążąca do celu, który sobie
obrała, z jakim skutkiem? Tego należy się dowiedzieć, sięgając po
książkę.
Nie
zabraknie ciekawych opisów funkcjonowania dawnej apteki, tego, jak były
wytwarzane niektóre leki, prowadzenia młodych uczniów do tak ważnego
fachu. Bardzo ciekawie się o tym czytało.
Książkę
czytało się bardzo przyjemnie. Jak wspomniałam, może nie było
nieprzewidzianych zwrotów akcji, które mogłyby wbić w fotel, ale też i
nie brakowało wydarzeń, za których sprawą, fabuła by nie wciągała.
Tajemnice, szemrane interesy, było chwilami niebezpiecznie. Lea poznała
się, że pytania nie zawsze prowadzą tam, gdzie byśmy chcieli się
znaleźć. A prawda, może okazać przerażająca i bolesna.
Myślę, że fani tego gatunku będą usatysfakcjonowani, jest to książka godna polecenia i poświęcenia jej czasu.
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa
Niestety nie moje klimaty ale może kiedyś się przekonam i sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńPS Piękna lawenda na zdjęciu ;)