lipca 15, 2018

lipca 15, 2018

Piołun na zapomnienie



O Piołunie miałam napisać już dawno temu. Nie wiem, jakim cudem, tyle czasu książka czekała na swoją opinię. Z drugiej strony, może czasem lepiej przeczekać, z natłokiem tekstów, do jednego tytułu. Z własnego doświadczenia wiem, jak nudzą "ataki", tekstów jednej pozycji. Mam nadzieje, że z tą książką tak nie było, a nawet jeśli, to emocje już opadły.

Moje wrażenia po zakończonej lekturze, nie zmieniły się, wiem, co chcę Wam napisać, a czy będę chwaliła? O tym już za chwilę.
 
 

Jak zapewne wiadomo wszystkim, dawniej małżeństwa były kojarzone. Nie było możliwości na czas zapoznania, czy poddania emocjom, jaką jest zakochanie się. Młoda panna musiała jak najprędzej wyjść za mąż, jeśli tak się nie stało groziła samotność i pośmiewisko dla niej i całej rodziny.

Jest rok 1895, na jednej z małych wiosek, wraz z ciotką i wujem mieszka Lea, po stracie najbliższych, oni stanowili opiekunów. Przygarnęli dziewczynkę. Ciotka twardą ręką trzymała dom. Nie roztkliwiała się nazbyt. Nie było czasu, gdy w obejściu mnóstwo roboty do wykonania. Teraz gdy dziewczyna, a raczej już kobieta, dawno temu osiągnęła odpowiedni wiek, trzeba poszukać kandydata na męża.

Lea w prawdzie jest zakochana, potajemnie - jak się jej wydaje. Niestety obiekt westchnień, nie zauważa jej słabości. Gdy nadarza się okazja, ręka Lei zostaje oddana pewnemu aptekarzowi. Józef jest wdowcem, o bardzo dobrej pozycji, po uzgodnieniu wszelkich formalności, para pobiera się i wyjeżdża do miasta. Warszawa dla młodej żony wydaje się przerażająca, ale jednocześnie coś ją fascynuje. Zupełnie inny świat, inne życie. No i obcy dom. W którym jest zupełnie cicho, brakuje śmiechów z kuchni, zwierząt i ogrodu.

Młoda aptekarzowa z początku, nieśmiało odnajduje się w swojej nowej roli. Bardziej przygląda się, próbuje dowiedzieć jak najwięcej. I tak to już jest, jak się zapyta, to odpowiedź przyjdzie, ale czy zadowoli? Niekoniecznie.

Nad mieszkaniem, unosi się duch zmarłej żony Józefa. Na temat poprzedniczki, nie można niczego się dowiedzieć. Każdy milczy jak zaklęty. Kim była? Dlaczego umarła tak młodo? Czy do jej śmierci przyczynił się z pozoru spokojny i stateczny Józef?
 
 

Piołun na zapomnienie jest bardzo ciekawą, ale i nieśpiesznie prowadzoną książką. Autorka snuje swoją opowieść bez żadnych porywów, nie ma nieoczekiwanych zwrotów akcji. Co nie znaczy, że czytelnik może się znudzić. Przeciwnie, całość jawi się bardzo tajemniczo, może nie z każdą kolejną stroną, ale idąc w głąb, jesteśmy świadkami coraz to nowszych zagadek, które rzucają cień, nie tylko na Józefa, ale i na jego znajomych. Dziwnym trafem, nikt nie chce powiedzieć zbyt wiele o zmarłej żonie. A i ta sprawa, nie jest najważniejsza.

Lea, która z początku nieśmiało stawia kroki w nowej rzeczywistości, dochodzi do innych odkryć, które nie bardzo się jej spodobają. Mąż znany i ceniony aptekarz, czy aby z pewnością uczciwy? Jakie zajmie stanowisko w sprawie coraz głośniejszych fałszerstw?

A pomiędzy tym wszystkim, autorka ukazuje nam Warszawę, jak i jej okolicę, w tej charakterystycznej epokowej odsłonie. Chyba nic nie zostało pominięte, każdy opis, sprawiał, że można było ujrzeć miasto w czasach, gdy chyba miało swój niepowtarzalny urok.

Jesteśmy również świadkami przemiany Lei, kobiety nieśmiałej, ale i mającej twardy charakter. Czasem zbyt porywisty i dumny. Rola, w jakiej się musiała odnaleźć, pomału weszła na swoje miejsce. I na naszych oczach, stawała się coraz bardziej charakterna. Dążąca do celu, który sobie obrała, z jakim skutkiem? Tego należy się dowiedzieć, sięgając po książkę.

Nie zabraknie ciekawych opisów funkcjonowania dawnej apteki, tego, jak były wytwarzane niektóre leki, prowadzenia młodych uczniów do tak ważnego fachu. Bardzo ciekawie się o tym czytało.

Książkę czytało się bardzo przyjemnie. Jak wspomniałam, może nie było nieprzewidzianych zwrotów akcji, które mogłyby wbić w fotel, ale też i nie brakowało wydarzeń, za których sprawą, fabuła by nie wciągała. Tajemnice, szemrane interesy, było chwilami niebezpiecznie. Lea poznała się, że pytania nie zawsze prowadzą tam, gdzie byśmy chcieli się znaleźć. A prawda, może okazać przerażająca i bolesna.

Myślę, że fani tego gatunku będą usatysfakcjonowani, jest to książka godna polecenia i poświęcenia jej czasu.


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa

1 komentarz:

  1. Niestety nie moje klimaty ale może kiedyś się przekonam i sięgnę po nią :)

    PS Piękna lawenda na zdjęciu ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger