listopada 25, 2013
Meandry miłości
Jest to dla mnie wyjątkowa książka, przede wszystkim ze względu na dedykację, kto już posiada może zwrócił uwagę,że autorka dedykowała ją Lubaniowi i jego mieszkańcom. Sama mieszkam kilka kilometrów od tego miasta, które jest mi bliskie pod wieloma względami, a fakt,że Kasia Bulicz-Kasprzak pochodzi właśnie z Lubania był dla mnie ogromną niespodzianką. Jakże przyjemnie się dowiedzieć,że osoba o takim talencie pisarskim wywodzi się z moich stron. Ze wzruszeniem czytałam ten krótki, a jakże ważny wpis...
Miłość istniała od zawsze, jednak były czasy gdy uczucia nie miały znaczenia. To rodzina i jej spełnienia oczekiwań rodziców miały największą wagę, ale szczególnie status społeczny. Wiek nie był brany pod uwagę w dobieraniu małżonków, grunt by oboje mieli majątek i odpowiednią wartość wśród otoczenia.
Pary związane w ten sposób przeważnie nie darzyły się uczuciem, niestety musiały poddać się woli rodziców. Czasem miłość przychodziła z biegiem lat, jednak bywało i tak, że do samego końca małżonkowie byli sobie zupełnie obcy...
Helena Tarczyńska marzyła o wielkiej namiętnej miłości, takiej samej jaką przeżywają bohaterowie romansów, które po kryjomu czytuje. Snuła się po okolicy marząc o zmaterializowaniu się jakiegoś interesującego mężczyzny. Niestety w okolicy znajdują się sami niezbyt ciekawi kawalerowie,co gorsza o jej rękę starał się pewien wdowiec, wiele lat od niej starszy.
Helenka odznaczała się wyrazistym temperamentem, nie potrafiła zachowywać jak prawdziwa dama, co nie znaczy,że maniery były jej zupełnie obce. Kochała konie i jazdę konną, nawet upominania ze strony matki nie zniechęcały ją do ulubionego zajęcia.
Na grzbiecie wiernej Koniczyny czuła się wspaniale. Ulubionym miejscem w domu była kuchnia, to w towarzystwie kucharek czuła się najlepiej, pomagając w przygotowaniu posiłków nie jeden raz odnajdywała spokój ducha. Chwilami za bardzo rozgadana, lecz o dobrym sercu. Gdy pewnego dnia spotkała na drodze nieznajomego mężczyznę, nie zdawała sobie sprawy ile zmieni się w życiu całej rodziny wraz z jego przybyciem.
Praca wiejskiego doktora jawi się Janowi jako zesłanie, bo i co go może spotkać interesującego wśród biednych pacjentów? Jedyną pociechą wydają się wizyty w domu Państwa Tarczyńskich, wysoko sytuowani, zamożni. Z takimi ludźmi aż chce się przebywać. Leonowicz nie był lekarzem z zamiłowania, matka mu poradziła ten zawód gdyż jak twierdziła miał mu przynieść wystarczający dochód do godnego życia. Realia okazały się inne niż by się tego spodziewał. Kiedy splot wydarzeń postawił mu na drodze Helenę cieszy się tylko dlatego,że dzięki niej będzie miał okazję zapoznać się z okazałym domostwem i jego mieszkańcami. Poznając Panią Ludwikę Tarczyńską ulega pierwszemu w życiu zachwytowi nad kobietą. Wiele lat później będzie się wstydził tego niemądrego zachowania niedojrzałego mężczyzny, nie będzie świadom,że to zakazane uczucie doprowadziło do rodzinnej tragedii.
O ile Helena była pełną życia otwartą dorastającą kobietką, o jej siostrze nie można było tego powiedzieć. Hania ulubienica matki, wiecznie mająca problemy ze zdrowiem. Niestety nikt nie potrafił postawić diagnozy jej dolegliwościom. Ludwika nie odstępowała nie jeden raz dziewczyny dniami i nocami. Zabierała w podróże do Szwajcarii oraz Włoch by jak twierdziła córka korzystała z lepszego powietrza, bo wiejskie było zbyt ostre...Hania wiecznie pogrążona w modlitwie myśląca tylko o sobie. Nie myśląca o innych ludziach, obsesyjnie oddana Jezusowi.
Zachowanie żony nie rozumiał Pan Henryk, który widział jak faworyzuje starsze dziecko, dla Heleny nigdy nie miała tyle czułości i uczucia, o wszystko ją krytykowała, jedyną podróżą jaką zaproponowała młodszej córce była wyprawa do Krakowa.
Ojciec kochał swą ulubienicę, bo widział w niej bratnia duszę, w przeciwieństwie do przyszłego dziedzica, to Ona większość czasu spędzała na polu, napawając się jego widokiem. Cieszyło go i zarazem martwiło, zdawał sobie sprawę,że kobieta powinna zachowywać się inaczej, jednak Helena była tak do niego podoba,że nie miał sumienia odmawiać tych wspólnych wypraw.
Meandry miłości to nie jest jakiś tam romans, to wspaniała opowieść o losach wielu ludzi,których ścieżki splotły się w całość tworząc piękną historię. Każdy z bohaterów posiadał przeszłość mniej lub bardziej przejmującą, która przełożyła się na późniejsze dorosłe życie. Autorka przedstawiła sylwetki bohaterów tak aby można było bez problemu poczuć do nich sympatię bądź antypatię. I tak na naszych oczach Helena Tarczyńska przechodziła przemianę z radosnej trzpiotki w dorosłą samodzielną oraz odpowiedzialną kobietę, wiedzącą czego oczekuje od życia. Potrafiącą zająć się poważnymi sprawami. Od pierwszych stron polubiłam jej osobę i kibicowałam w ważnych chwilach. Miłość jest ukazana pod wieloma postaciami, przeplata się miedzy stronami w delikatny sposób, bez zbędnego przesadyzmu. Wszystko wyważone i subtelnie ukazane. Nie brakuje tragedii, z którymi trzeba będzie się zmierzyć nie tylko głównej bohaterce, bo i sam Jan Leonowicz poczuje co to znaczy strata i to nie jeden raz. Jego chciwość i w pewnym sensie interesowność bardzo mnie drażniły, nie liczył się z uczuciami Heleny, która wiele musiała wycierpieć.
Autorka nie oszczędzała bohaterów, często odbierając to co dawało im radość z życia.
Sprawiając, iż książka nie była przewidywalna bądź nudna.
Bardzo lubię tego typu historie osadzone w czasach gdy kobiety musiały być podporządkowane mężczyźnie oraz rodzinie. Dlatego Meandry miłości uważam za świetną pozycję wartą przeczytania, według mnie nikt się nie rozczaruje. Sama zaś mam nadzieję,że autorka nie jednokrotnie mnie jeszcze zaskoczy swoim talentem pisarskim.
Za książkę chciałam podziękować autorce Kasi Bulicz-Kasprzak.
Książka przeczytana w ramach wyzwania - "Polacy nie gęsi"
AUTOR:
Agnieszka Bruchal
Naprawdę mnie zachęciłaś do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńCzytaj bo jest na prawdę świetna;)
UsuńPierwsze moje spojrzenie na książkę i od razu przez głowę przebiegła mi myśl, że nie jest to pozycja dla mnie. Dopiero jak przeczytałam Aguś co napisałaś ( a napisałaś świetnie!!!) , to nabrałam ochoty, żeby poznać lepiej treść tej powieści. Poszperałam troszeczkę i widzę, że inni też bardzo pozytywnie wypowiadają się na temat tej książki. Nie należy oceniać książki po okładce...!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Cię Aguś:))
Aguniu jak się cieszę,że Cię tutaj widzę! :)) wiesz jak mi Ciebie brakuje.
UsuńNo popatrz a mnie okładka bardzo się spodobała:) Bardzo mi miło,że recenzja Cię przekonała, długo miałam problem jak ubrać w słowa wrażenia, bo tego nie da się tak po prostu opisać, trzeba przeczytać:)
Pozdrawiam Cię serdecznie i pamiętaj czekam aż do nas wrócisz!!:))
Z tym powrotem to ciężka sprawa Aguś, ale może coś w formie krótkich notatek będę próbowała wrzucić na swój blog. Zobaczę:))
UsuńW takim razie chociaż notatki, byłoby wspaniale :))
UsuńWiedziałam, że Ci się spodoba:) No ale nie mogło być inaczej, bo to świetna książka:))
OdpowiedzUsuńPrawda, książka jest świetna, no i wiadomo,że skoro Tobie się podobała to mnie też musiała;)))
UsuńZ reguły nie czytam powieści osadzonych w zamierzchłych czasach, ale tym razem chyba zrobię wyjątek, ponieważ fabuła tej książki oraz twoja recenzja szalenie mnie zachęciły.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci,że na prawdę warto, ma w sobie coś co przyciąga, ja specjalnie wolno czytałam bo nie chciałam się rozstawać z bohaterami:)
Usuńja niestety w przeciwieństwie do ciebie nie lubię książek opisujących uległość kobiet - poza tym nie lubię typowych romansów - jedynie paranormalne - więc się nie skusze :)
OdpowiedzUsuńno tak, wiem tematyka całkiem nie dla Ciebie, ale szkoda bo na prawdę fajna ta pozycja:)
UsuńMoje zdanie znasz ;) Mam nadzieję, że autorka pokusi się jeszcze o taką książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję bo z chęcią bym przeczytała kolejną taką powieść :))
UsuńTa okładka wydaje się przesłodzona jak dla mnie, ale skoro mówicie, że książka warta przeczytania to tak zrobię :)
OdpowiedzUsuń