Erotyki, czy jak kiedyś nazywana "literatura" z wykrzyknikiem, w ostatnim czasie wyrastają niemalże jak grzybki po deszczu. Dawniej, w czasach gdy byłam młodym dinozaurem( teraz już jestem starszą kobietą przed trzydziestką) zaczytywałam się w książkach, które były tylko dla dorosłych — czytaj. Zawierały treści nawiązujące do seksu. Wtedy byłam zachwycona, bo i to nawet fabułę miało dosyć ciekawą no i wątki miłosne prowadzone były naprawdę zgrabnie i z wyczuciem. Teraz coraz częściej (ku mojej rozpaczy) autorzy czytadeł, przeze mnie roboczo nazywanych w przerwie gotowania obiadu, tworzą coś co nawet nie powinno zasługiwać na miano książki. Mimo wszystko po kolejnym rozczarowaniu uparcie daję szansę następnemu pisarzowi, z nadzieją, że może tym razem będzie lepiej. Jak też było w przypadku Barw miłości? Czy było warto zaryzykować? Postaram się wszystko zgrabnie i rzeczowo przedstawić...
Poznajemy Grace Lawson, studentkę ekonomii lecącą z Chicago do Londynu. Na wyspie ma odbywać praktyki w jednej z najbardziej znanych i prężnych firm, której szefem jest wspaniały oraz tajemniczy Jonathan Huntington. Dziewczyna po wylądowaniu ma niewiele czasu na odbiór bagażu, dotarciu do metra i udanie się na spotkanie w biurze gdzie oczekiwać ma na nią jedna z pracownic, o umówionej wcześniej godzinie. Niestety już po wylądowaniu okazuje się, że Grace musi czekać na bagaż dłużej niż przewidziała, a kiedy już go otrzymuje i idzie w kierunku wyjścia jej oczom ukazuje się nie kto inny jak szef we własnej boskiej osobie. Wydawać by się mogło, że sympatyczna niespodzianka od losu, studentka, a raczej przyszła praktykantka wychodzi na przeciw swemu pracodawcy, z uśmiechem na twarzy i... czar pryska. Ponieważ Jonathan Huntington owszem wybrał się na lotnisko odebrać kogoś, ale tą osobą nie była przyszła podwładna. Ot taki psikus od losu. W chwili kiedy do kobiety dochodzi popełniona gafa zaczynają się dziać przedziwne wydarzenia. Otóż, ona chce jak najszybciej uciec, jednak z drugiej strony mężczyzna jest nieziemsko przystojny i wspaniale jest się wpatrywać w błękit jego oczu. On chce ją podwieźć, jakże to tak zostawić niewiastę samą sobie w obcym kraju, skoro i tak zmierzają w tym samym kierunku. Ona jednak nie chce, wstyd blokuje szare komórki odpowiadające za myślenie, więc przestaje myśleć i zachowuje się jakby miała 10 lat, chociaż czasami dziesięciolatki potrafią zbudować normalnie brzmiące zdanie, rzekomo inteligentna Grace nie potrafi. Stoją więc i debatują jechać nie jechać, metrem czy autem. Wszak metra są takie pociągające. Na szczęście, o czym wiele razy się przekonamy Jonathan swym władczym tonem podejmie decyzję, nie znoszącą sprzeciwu oczywiście.
W ten oto sposób wraz z niewinną amerykanką zaglądamy do świata biznesu, w samym biurowcu dzieją się tajemnicze sprawy w związku z masowym opuszczaniem pracy każdej kobiety, która... zbliżyła się do niedostępnego szefa. Jak plotka głosi, dotąd żadnej nie udało się usidlić przystojniaka w szponach miłości. Czyżby kryła się jakaś mroczna tajemnica? Grace koniecznie musi się dowiedzieć, wypytuje biedną Annie, później gdy ma sposobność zadaje pytania głównemu zainteresowanemu. Kim jest Japończyk, z którym spotkała się pierwszego dnia na lotnisku i jaki może mieć wpływ na życie Huntingtona? Same zagadki, jakże fascynujące...
Wystarczy na temat fabuły, nadeszła pora bym mogła opisać swoje wrażenia, oraz cała gamę emocji towarzyszących podczas czytania. A były! Och cóż to była za lektura!
Zacznijmy od początku. Całość okropnie, wręcz rażąco przypomina Greya. Rozumiem, że autorka była pod urokiem słynnej trylogii. Nie oceniam ludzi, którym się podobało to coś, ale... Nawet gdybym była pod ogromnym wrażeniem pewnej książki i tak bardzo wryła by się ona w moją pamięć, to mimo wszystko uwierzcie mi na słowo, nie popełniłabym czegoś takiego. Biznesmen, sierota, tam i tutaj. Grey się pieprzył - Jonathan również. Pierwszy nie uznawał uczuć, drugi również. W jednym i drugim MUSIAŁA (!!!) być winda. Od dzisiaj winda stanie się moim celem. Muszę coś w niej zrobić, tylko jeszcze nie wiem co. Mam klaustrofobię. Schematy, schematy. Bogaty nadęty i arogancki bufon zwraca uwagę na sierotę, która ma problem z wypowiedziami. Teraz już wiem dlaczego nie wyrwałam żadnego milionera. Dzięki tej książce rozwiązałam zagadkę mojego życia. Czarne spódniczki — koniecznie mini. Nie posiadam takiej, Grace miała i poderwała Jonathana, aż to cwaniara, widać nie była taka niewinna za jaką uchodziła. Co najciekawsze, studentka była jedną z najzdolniejszych na uczelni, niestety nie było mi dane przekonać się o jej inteligencji, ponieważ jeżeli już zaświeciła to szczytem głupoty i nieporadności. Szkoda, ale miała swoje wytłumaczenie. Była ekonomistką, lubiła cyferki (numerki też) literatura wchodziła opornie — już wiemy dlaczego nie potrafiła poprawnie budować zdań. "eee, uum, ekhhm" Tak. Grace została mistrzynią w zgłoskowaniu, sylabizowaniu i dukaniu. Musiała kochać etap przedszkolny.
Jest mi niezmiernie przykro, że autorka wykreowała postać Grace na taką ciapę i "mameję" życiową. Która przy każdej możliwej okazji potwierdzała swoją głupotę. Skoro już musiał być zachowany szablon Ona sierotka, On nieprzyzwoicie bogaty. Można było chociaż nie poskąpić szarych komórek bohaterce.
Jonathan, nie ujął mnie ten facet niczym. Niby władczy, a nijaki. Niby miał charakter, ale ja go nie wyczułam. Niby miał serwować zmysłową rozkosz i wiele innych, a musiałam zadowolić się stołem kuchennym i pokoiczkiem z ... (Ci co czytali wiedzą co mam na myśli) Owe pokoiki były tak żałosnym doświadczeniem z jakim musiałam się zmierzyć czytając, że chyba już nic nie będzie mnie w stanie zaskoczyć.
I chociaż narzekałabym jeszcze długo, długo.. mam świadomość, że Barwy miłości zyskają swoich zwolenników, już zyskały, ale i przeciwników. Jeżeli macie ochotę powiedzieć "nie czytaj skoro krytykujesz". Odpowiem krótko. Miałam nadzieje, że w końcu zostanie wydany erotyk na poziomie. Teraz wiem, że tak się nie stanie. Ostatni raz przeżywałam tego typu męczarnie. Wielka szkoda, że kolejna autorka poszła na łatwiznę. Męczyłam się niemiłosiernie, a uwierzcie, nastawienie miałam naprawdę pozytywne i chciałam miło spędzić czas z lekturą. Niestety wyszło jak wyszło.
Nikomu nie będę odradzała. Jeżeli ktoś lubi erotyki, jest fanem Greya może śmiało sięgać po tą pozycję.
PREMIERA - 08.04.2015
Za możliwość przeczytania chciałam podziękować wydawnictwu Akurat.
Książka bierze udział w wyzwaniu - 52 książki.
Leżę. Leżę i umieram. Leżę, umieram i ze śmiechu brakuje mi tchu ☺ jesteś okropną, złośliwa kobietą i zupełnie nie masz racji ☺ <3
OdpowiedzUsuńHe he, ja też padłam jak przeczytałam Twoją recenzję :) Ale podobnie jak Lustereczko twierdzę, że nie masz racji. Mnie w każdym razie BM bardzo się spodobały. Może już jutro poznasz moją opinię na ich temat.
UsuńRecenzja z humorem:) Ta mameja mnie rozłożyła:) Mimo wszystko chcę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńojojojjj! ale się czepiasz... przecież to tylko książka, po co po niej tak "jeździć"? Barwy miłości mają dać przyjemność, relaks, a nie wytężać głowinę na doszukiwanie się czegoś więcej... to naprawdę niezła książka, może konstrukcja trochę kuleje, ale ogólnie nie jest tak źle jak piszesz - na pewno jest dużo lepiej niż w przypadku Greya! mi się podobało i będę polecać :D
OdpowiedzUsuńMasz mylne podejście. Aż książka! Mnie nie dało relaksu a męczarnie, więc o tym napisałam:) Nie liczyłam na "coś więcej" ale jakie kolwiek COŚ, a zastałam NIC :) Każdy ma prawo do własnej opinii i o to chodzi :) Osobiście nie odradzam, co zresztą można zauważyć w ostatnim zdaniu:)
UsuńAmi, po tm co Agnieszka mi mówiła to kopia Greya i ma prawo jej się nie podobać. ;) Nawet taka książka musi INTERESOWAĆ. A wiem z doświadczenia, że są erotyki które męczą... Sama się z takimi spotkałam. Po za tym ok nie oczekujemy tu jakieś świeżości jednak autorzy potrafią wnieść coś od siebie. Ja na swój egzemplarz czekam i nie oceniam jej jeszcze, ale wesoło nie jest.
UsuńJako, że to nie mój gatunek na pewno nie sięgnę. Ale z ciekawością czytałam Twoją recenzję - lubię konstruktywną krytykę :)
OdpowiedzUsuńProszę Cię, starsza kobieta przed trzydziestką? A co ja mam powiedzieć, jak ja już po? ;P
OdpowiedzUsuńZdanie na temat książki mamy podobne, przeszkadzały nam te same rzeczy, choć jak zwykle byłaś surowsza;) Jedno jest pewne, drugą część sobie na pewno daruję, koniec z wybrykami;)
Hmm... zaczęłam czytać. Za mną już dwa rozdziały i niestety, ale nie potrafię się wciągną. Lubię erotyki, ale chyba mam już przesyt...
OdpowiedzUsuńAguś! Świetna recenzja. Uśmiechnłam się :P. Że też napływ wolniejszego czasu napadł mnie akurat teraz :D. Radam :D.
OdpowiedzUsuńI piękny szablon!!! Skąd masz? Mów mi tu! zauroczył mnie nieziemsko. Pozwól, że oddalę się by podziwiać dalej :).
Kochana moja jakże miło, że w końcu zawitałaś w me skromne progi ;D i akurat mogłaś się uśmiechnąć czytając moje wypociny. Już Ci mówię skąd ja szablona podkradłam legalnie, na stronie jest link, ale jak coś to zaczarowane szablony sobie wygoogluj ;) :*
UsuńAleż się uśmiałam! Recenzja genialna, choć bardzo krytyczna. Oceniać nie chcę, tyle, że moje gustowo-bratnie blogowe duszyczki nieco mają odmienne zdanie i jak wyczuwa moja książkowa intuicja ja również będę miała inne zdanie. :)
OdpowiedzUsuńBędę czytała tę książkę w weekend. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńTo rozwiązałaś i moją zagadkę życia- gdybym tylko jeździła częściej windą to teraz miałabym męża/kochanka milionera :D Kurczę, człowiek taki stary a taki głupi :)
OdpowiedzUsuńWinda to odpowiedź na wszystkie pragnienia! XD
OdpowiedzUsuńJuż po samej okładce się domyśliłam, że to erotyk. Zdecydowanie nie zamierzam przeczytać bo to raczej nie moje klimaty...
Zapraszam do siebie,
to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl
Nie jestem przekonana do tej książki, bo Grey mnie raczej zirytował, a moja recenzja była w klimacie przypominającym twoją;) Chociaż erotyki czytuję od czasu do czasu;)
OdpowiedzUsuńNie zainteresowała mnie ta książka...
OdpowiedzUsuń