Chciałam Wam kochani zaprezentować wywiad z Kasią Bulicz-Kasprzak autorką ciekawych książek, które miałam przyjemność przeczytać. Wszystko zaczęło się od Nie licząc kota, czyli kolejna historia miłosna - Właśnie ta historia zachwyciła wielu czytelników, później ukazały się Nalewka zapomnienia oraz w nieco innym klimacie i innych czasach piękne Meandry miłości.
Dzisiaj swoją premierę ma najnowsza książka zatytułowana Dom na skraju. Z tej właśnie okazji postanowiłam zadać kilka pytań związanych z czasami bardziej odległymi. Jak wspomniałam w ostatnim poście Kasia pochodzi z Lubania, i to właśnie z tym miejscem ma wiele ciepłych wspomnień. Jakich? Zapraszam do wywiadu! :)
A.B - Może na
dobry początek zapytam z jakim ciepłym wspomnieniem kojarzy Ci się
dzieciństwo w Lubaniu? Czy jest chwila do której lubisz wracać?
K.B-K - Spędziłam w Lubaniu całe dzieciństwo i mam mnóstwo ciepłych wspomnień związanych z tym miastem. To przecież był mój dom. Przez długie lata mieszkaliśmy z rodzicami na ulicy Esperantystów 1a/17. Najwcześniejsze wspomnienie jakie mam, wiąże się z tym mieszkaniem – pamiętam, że w czasie zabawy przewróciłam doniczkę, która się stłukła. Wystraszyłam się bardzo, ale jednocześnie byłam zafascynowana ziemią rozsypaną na dywanie. Inne, ważne dla mnie wspomnienie pochodzi z czasów, gdy chodziłam już do pierwszej klasy. Zachorowałam na świnkę, mama poszła po lekarstwa i po drodze wstąpiła do księgarni. Przyniosła mi komiks Tadeusza Baranowskiego „Skąd się bierze woda sodowa”. I mimo że świnka to nieprzyjemna choroba, dzięki temu komiksowi ten dzień jest jednym z moich przyjemniejszych wspomnień. Tym ważniejsze, że na komiksach tego autora mój syn uczył się czytać.
Z przyjemnością wspominam też
święta, choć czasem bywało tak, że spędzałyśmy je z mamą
same, bo tato, który był wojskowym, musiał być w koszarach.
Wiem, że zdarzały się jakieś
cięższe chwile, ale generalnie Lubań jest dla mnie magiczną
krainą dzieciństwa, gdzie zawsze było miło i wesoło. Zachowałam
tylko dobre wspomnienia.
A.B - Jaka była mała Kasia?
Grzeczna dziewczynka, czy może biegająca wraz z innymi dziećmi w
zakazane miejsca?
K.B-K - Jedną i drugą oczywiście. Byłam grzeczną dziewczynką i dobrą uczennicą, ale bywałam też łobuzem, który niejedno miał na sumieniu.
A.B - Gdzie lubiłaś wychodzić
na spacery aby pobyć sama? Masz ulubione miejsce w mieście?
K.B-K - Kiedy dziś myślę o Lubaniu, to właśnie spacery są tym, co najbardziej kojarzy mi się z miastem. I to wcale nie samotne spacery, tylko takie z rodzicami i przyjaciółmi. Najczęściej chodziliśmy do lasu za Osiedlem Piastów. Było tam wiele klimatycznych miejsc, zwłaszcza nad strumykiem. Pieszo docieraliśmy do Pisarzowic. Spacerowaliśmy po terenach ogródków działkowych. Z moim tatą wypuszczaliśmy się na wycieczki rowerowe do Kościelnika, Henrykowa, Wesołówki. Sama chętnie włóczyłam się po mieście, Lubań ma wiele urokliwych zakątków, lubiłam je odkrywać wciąż od nowa. Jednym z miejsc które wspominam z ogromnym sentymentem jest księgarnia, która mieściła się przy ulicy Spółdzielczej. Pojawia się ona w moich bardzo wczesnych wspomnieniach. W jednym z nich stoję przed kasą z książeczką „Kolczatek” Heleny Bechlerowej. Mam ją do dziś, a mój syn pokochał uroczego jeżyka równie mocno, jak ja. Kiedy byłam starsza bywałam w tej księgarni prawie co dzień.
A.B - Jako dziecko intrygował mnie ciemny i nieco tajemniczy park na Kamiennej Górze i wiedza, że miejsce to jest pozostałością po wulkanie, jakie w Tobie budził reakcje?
K.B-K - Na Kamiennej Górze po raz
pierwszy w życiu zobaczyłam wiewiórkę. Pewnie nie miałam wtedy
nawet trzech lat. Później było to miejsce jesiennych wypraw po
liście, spacerów z koleżankami.
A.B - Poza Lubaniem miałaś
miejsca które zwiedzałaś na przykład z koleżankami ?
K.B-K - Dużo zwiedzałam, choć teraz mam
wrażenie niedosytu, które wynika z poczucia, że nie dość
doceniałam możliwość korzystania z uroków mieszkania w tak
pięknym miejscu. Pamiętam wycieczki na Chojnik, do Zamków Czocha i
Książ, wyprawy w góry. Jednak moje najcenniejsze wspomnienie z
miejscem poza Lubaniem to klasowa wycieczka do fabryki szkła w
Pieńsku. To było coś niesamowicie fascynującego.
A.B - Jakie były Twoje
pierwsze odczucia gdy po wielu latach przechadzałaś się ulicami
miasta?
K.B-K - Przyznam szczerze, że było mi
smutno. Zawsze wiedziałam, że kiedyś wyjadę z Lubania, nie
przypuszczałam jednak, że moje więzy z tym miastem zostaną prawie
całkowicie zerwane. I nagle poczułam, że choć ja ciągle myślę
o tym miejscu, jestem mu zupełnie obojętna. Zdałam sobie również
sprawę, że gdybym cofnęła czas, moje życiowe wybory byłyby
takie same – na pewno wyjechałabym na studia do Wrocławia.
A.B - Twoje najlepsze bądź
najciekawsze wspomnienie ze szkoły?
K.B-K - Najlepsze wspomnienie ze szkoły
– zakończenie roku. To nie żart. Tak naprawdę nie przepadałam
za szkołą. Nie mogę powiedzieć, że było źle. Wręcz
przeciwnie, atmosfera zarówno w podstawówce, jak i liceum była
bardzo dobra, nauczycielom nie brak było doświadczenia i
zaangażowania. Doceniam to i teraz, jako osoba dorosła czuję
wdzięczność. Nie będę jednak hipokrytką opowiadającą, jak to
uwielbiałam szkołę. Prawda jest taka, że nie lubiłam do niej
chodzić.
A.B - Pamiętasz swoje pierwsze
marzenia o przyszłości? Kim chciałaś zostać?
K.B-K - Świat przyrody fascynował mnie
od zawsze, więc kiedy wyrosłam z dziecięcych marzeń o zostaniu
księżniczką, myśl o tym, że wybiorę zawód z nim związany,
była najsilniejsza.
A.B - Szkolne miłości? Kasine
serduszko zabiło szybciej na widok kolegi z ławki, klasy wyżej? :)
K.B-K - Nie przypominam sobie. Nie
powiem, żeby nie było w tamtych czasach jakiś szalonych
fascynacji, ale obiekty moich westchnień na ogół bywały bardzo
papierowe. Kochałam się w bohaterach książkowych. Zazwyczaj
miłość taka kończyła się na ostatniej stronie, ale kilka
fascynacji pozostało do dziś, na przykład Atos z „Trzech
muszkieterów” wciąż wydaje mi się bardzo interesujący.
A.B - Pisząc wypracowania
miałaś podejrzenia, że dłuższa forma to byłoby coś co
polubisz robić? Czy raczej zajmowanie się nimi było czymś mało
interesującym?
K.B-K - Początkowo preferowałam
matematykę, głównie dlatego, że Pani Krystyna Wandycz miała
niezwykły dar czynienia zagmatwanego świata liczb jasnym i prostym.
No i w matematyce było mało pisania. Byłam w szóstej klasie, gdy
moim nauczycielem języka polskiego został Pan Jerzy Zieliński.
Lekcje polskiego stały się przygodą, bo nagle było ciekawie,
fajnie. Czasem poważnie, czasem zabawnie. Tematy wypracowań, które
zadawał, wymagały kreatywności, to mi się bardzo podobało.
Jednak nie przyszło mi wtedy do głowy, że mogłabym pisać
zawodowo. Wolałam czytać to, co napisali inni. I bardzo się
cieszę, że mój zachwyt nad cudzą książka do dziś został
nienaruszony, że gdy czytam, nie zastanawiam się nad zastosowanymi
przez autora rozwiązaniami strukturalnymi, tylko zostaję
pochłonięta przez fabułę. Nie chciałabym czytać jak
literaturoznawca, czy pisarz konkurent, chcę zawsze pochłaniać
historie z książek jak zwykły czytelnik.
Premiera - 17.03.2015
Premiera - 17.03.2015
Kasiu, serdecznie dziękuję za ciekawe odpowiedzi:)
Dla Was moi drodzy mam jeszcze dwa linki, pierwszy do filmu w którym Kasia czyta fragment najnowszej książki!:) Oraz do konkursu u zaprzyjaźnionej koleżanki z bloga, kochanej Irenki - Zapatrzona w książki - gdzie można wygrać o ile dobrze pamiętam trzy egzemplarze Domu na skraju !!
Ach, gdyby taki Atos żył w rzeczywistości to bym się z panią Kasią o niego pokłóciła :P
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad, daje możliwość poznania Kasi z zupełnie innej strony ;)
OdpowiedzUsuńInteresujący wywiad, dzięki któremu mogłam nico przybliżyć sobie sylwetkę autorki. Ja również nie lubiłam szkoły, ale zakończenie roku szkolnego wspominam koszmarnie. Nigdy moja klasa nie rozstawała się w tzw. przyjaźni, tylko każdy szybko ''uciekał'' w swoją stronę, co mnie osobiście smuciło.
OdpowiedzUsuńCiekawy wywiad szczególnie, że nie czytałam jeszcze żadnej powieści autorki, a chociaż przez wywiad została mi przybliżona osoba autorki.
OdpowiedzUsuńWczorajszy dzień spędziłam na lekturze "Domu na skraju", cudny jest i gorąco polecam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam prozę Kasi. Trafia do mnie w 100%. Bardzo interesujący wywiad.
OdpowiedzUsuńwłaśnie czekam na tę książkę i jestem niezmiernie ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach książkę tej pani ;)
OdpowiedzUsuńI teraz skoro poznałam trochę autorkę to pasowałoby dowiedzieć się, jak pisze w swoich książkach xd
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/
Do autorki grzeczna dziewczynka mi nie pasuje, jakoś zawsze sobie ją wyobrażałam jako Kasię-łobuza. W sumie nie wiem dlaczego, no ale... :P
OdpowiedzUsuń