Chyba po raz pierwszy w życiu nie wiem
co mam napisać o obejrzanym filmie. Szczerze mówiąc nawet nie umiałabym o
nim opowiedzieć. Bezlitosny reżyserii Ekachai Uekrongthama
zapowiadał się jako trzymający w napięciu thriller ze sporą dawką
emocji, wartką akcją, a wszystko dzięki naprawdę szanowanej obsadzie, bo
w końcu główne role otrzymali między innymi: Dolph Lundgren, Ron Perlman oraz Michael Jai White.
Czegoż chcieć więcej, prawda? Tylko zasiąść
do oglądania. Wprawdzie poruszona tematyka nie zaskakuje, o problemie
handlu żywym towarem zostało stworzonych sporo filmów, co nie znaczy, że
tym razem nie mogło być interesująco. Wszystko zależy od wizji
reżysera, oraz sposobu wykorzystania delikatnego a zarazem
kontrowersyjnego problemu.
Detektyw Nicky Cassidy (Dolph Lundgren)
zajmuje się ściganiem szefa mafii, specjalizującego w przemycie żywym
towarem na terenie wielu państw, głównie europejskich. Jego ofiarami są
młode Azjatki. Serbski mafioso potrząsa wieloma wpływowymi ludźmi, tych
odgrywających konkretne znaczenie w świecie polityki. Dzięki czemu może
liczyć na ochronę. Niestety i wśród tak zwanych "swoich" znajdzie się
szpieg, i tak Nicky dostaje wiadomość kiedy i w jakim
miejscu będzie przebywał Viktor Dragovic (Ron Perlman). Akcja
ryzykowna, ale mająca zakończyć sprawę, niestety ginie syn Dragovica,
zaś główny podejrzany dzięki odpowiednim ludziom zostaje uniewinniony i
wypuszczony na wolność. Niczego niepodejrzewający detektyw nie
ma pojęcia, że w chwili zabicia syna groźnego gangstera podpisuje wyrok
na własną rodzinę. Zemsta nadchodzi szybko, w najmniej oczekiwanym
momencie. Cassidy zostaje ciężko ranny, na jego oczach zostaje
zamordowana żona, słyszy rozpaczliwy krzyk córki. Później zostaje
pustka. Kiedy odzyskuje świadomość, gdy dociera
straszna prawda wie jedno. Musi odnaleźć Dragovicia i pomścić
utraconych. Jego cel jest jeden. To już nie jest sprawa na rzecz
porywanych i sprzedawanych niewinnych dziewczyn, teraz Cassidy ma jeden
cel. Zabić tego, który odebrał mu sens życia. Wraz z nim wyruszamy w
podróż do Bankoku w poszukiwaniu Janko - syna mafiosa. Bo to właśnie on
może zdradzić miejsce przebywania ojca. Równolegle z wydarzeniami dotyczącymi
detektywa, mają miejsce inne zdarzenia. W Tajskich domach publicznych
Tony Jaa, zajmuje się podobnym zajęciem co Nicky, uniemożliwia
handlarzom rozprzestrzenianie tego okrutnego procederu. Okazuje się, że
wraz z Cassidym mają wspólnego wroga. Po kilku bezsensownie
niepotrzebnych sytuacjach połączą siły i rozpoczną poszukiwania Viktora
Dragovicia. Jaki będzie finał?
Zaczynając od początku. Film zaczyna się
w momencie gdy pokazują biedną nieświadomą dziewczynkę, która zostaje
odurzona czymś, następnie przewieziona do meliny przemytników. Tam
zostaje stworzona jej "kartoteka" albo coś w tym rodzaju. Zdjęcia,
kolejna dawka narkotyku i nienaruszona ma czekać na klienta. Później przenosimy się do centrum
miasta, gdzie Cassidy ściga podejrzanego typka, który jak się okazuje
ma ważne dla zainteresowanego informacje. W końcu poznajemy tego złego,
wyzutego z morałów i wszelkich ludzkich odruchów. Wraz z synami omawia
sprawy "działalności rodzinnej". Od tego momentu nagle zaczynaj dziać
się przeróżne rzeczy. Widzimy kontener, po otwarciu którego wielu
mężczyzn odrzuca z odrazy.
Detektyw przy niemałym wsparciu atakuje mafiosa by, w końcu położyć kres
jego niecnym czynom. I tu zaczynają się absurdy. Dragovic jest
poszukiwany, śledzony od dłuższego czasu. Zostaje schwytany, podczas
obławy ginie jego syn. Ojciec bardzo cierpi z tego powodu. Wracając do
absurdu, Viktor nagle zostaje uniewinniony - ponieważ nie ma na niego
żadnych dowodów. W takim razie dlaczego był poszukiwany?
Druga sprawa, cała otoczka, strzelanina,
bitwy i napięcie, którego ja niestety nie doświadczyłam, wyglądało na
bardzo wymuszone. Zaryzykuję stwierdzenie, że pomysł na
film uciekł gdzieś w trakcie pisania scenariusza, z bólem go dokończono,
czego efektem jest całość marnej jakości. Aktorzy grali, innego wyjścia
nie mieli. Jednak każdy, kto widział wcześniejsze role Lundgrena,
zauważy, że jego postać była zbyt wymuszona, bez polotu i dosłownie
płaska. Niby zemsta, niby gra o życie, a niestety zabrakło bardzo
ważnego elementu dzięki, któremu śledzimy
poczynania poszczególnych postaci.
Sceny walk, wiadome jest, że wschodnie
sztuki walk wyróżniają się w dość specyficzny sposób, tak jak o
amerykańskiej produkcji możemy powiedzieć, że nie ma w sobie równych w
efektach pirotechnicznych, samych zagład. Tak, bitwy tutaj w tajskiej
odsłonie były wręcz nierealne. Bohaterowie musieli być albo ze stali,
albo obdarzenie nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ponieważ wiele ciosów
normalny śmiertelnik po prostu by nie przeżył. Co
dopiero przyjąć i automatycznie oddać. Coś niesamowitego. Tony Jaa
miał chyba nogi ze stali, ręce z tytanu, a kręgosłup wyjęty. Lekkie
zadrapania, troszkę krwi. Sama nie wiem co jeszcze. Zbyt
podkoloryzowane, sceny, które nie wnosiły niczego szczególnego. Ot
postrzelali, zademonstrowali jak ładnie potrafią walczyć wręcz. Jak
całość miała się do głównego wątku? Nijak. Handel był wątkiem pobocznym,
nie można było poczuć emocji, nie można było wpaść
w wir wydarzeń. Film obejrzany i podejrzewam niebawem zostanie
zapomniany. Najgorsze jest, że nawet ścieżka dźwiękowa nie
zapunktowała, miałam maleńką nadzieje, że chociaż w tej kwestii obejdzie
się bez zastrzeżeń, ale niestety. Nie tego się spodziewałam po tak
dobrej obsadzie. Czuję się rozczarowana.
Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa
szkoda, szkoda :( niestety czasem obsada filmu nie wróży sukcesu :(
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że zmarnowało potencjał tego filmu. A zapowiadało się tak ekscytująco.
OdpowiedzUsuńNie samą książką człowiek żyje, a... powinien :) Po co tracić czas na słabe filmy? :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń