listopada 11, 2015

listopada 11, 2015

Bezlitosny







Chyba po raz pierwszy w życiu nie wiem co mam napisać o obejrzanym filmie. Szczerze mówiąc nawet nie umiałabym o nim opowiedzieć. Bezlitosny reżyserii Ekachai Uekrongthama zapowiadał się jako trzymający w napięciu thriller ze sporą dawką emocji, wartką akcją, a wszystko dzięki naprawdę szanowanej obsadzie, bo w końcu główne role otrzymali między innymi: Dolph Lundgren, Ron Perlman oraz Michael Jai White.  Czegoż chcieć więcej, prawda? Tylko zasiąść do oglądania. Wprawdzie poruszona tematyka nie zaskakuje, o problemie handlu żywym towarem zostało stworzonych sporo filmów, co nie znaczy, że tym razem nie mogło być interesująco. Wszystko zależy od wizji reżysera, oraz sposobu wykorzystania delikatnego a zarazem kontrowersyjnego problemu. 

Detektyw Nicky Cassidy (Dolph Lundgren) zajmuje się ściganiem szefa mafii, specjalizującego w przemycie żywym towarem na terenie wielu państw, głównie europejskich. Jego ofiarami są młode Azjatki. Serbski mafioso potrząsa wieloma wpływowymi ludźmi, tych odgrywających konkretne znaczenie w świecie polityki. Dzięki czemu może liczyć na ochronę. Niestety i wśród tak zwanych "swoich" znajdzie się szpieg, i tak Nicky dostaje wiadomość kiedy i w jakim miejscu  będzie przebywał Viktor Dragovic (Ron Perlman).  Akcja ryzykowna, ale mająca zakończyć sprawę, niestety ginie syn Dragovica, zaś główny podejrzany dzięki odpowiednim ludziom zostaje uniewinniony i wypuszczony na wolność. Niczego niepodejrzewający detektyw nie ma pojęcia, że w chwili zabicia syna groźnego gangstera podpisuje wyrok na własną rodzinę. Zemsta nadchodzi szybko, w najmniej oczekiwanym momencie. Cassidy zostaje ciężko ranny, na jego oczach zostaje zamordowana żona, słyszy rozpaczliwy krzyk córki. Później zostaje pustka. Kiedy odzyskuje świadomość, gdy dociera straszna prawda wie jedno. Musi odnaleźć Dragovicia i pomścić utraconych. Jego cel jest jeden. To już nie jest sprawa na rzecz porywanych i sprzedawanych niewinnych dziewczyn, teraz Cassidy ma jeden cel. Zabić tego, który odebrał mu sens życia. Wraz z nim wyruszamy w podróż do Bankoku w poszukiwaniu Janko - syna mafiosa. Bo to właśnie on może zdradzić miejsce przebywania ojca.  Równolegle z wydarzeniami dotyczącymi detektywa, mają miejsce inne zdarzenia. W Tajskich domach publicznych Tony Jaa, zajmuje się podobnym zajęciem co Nicky, uniemożliwia handlarzom rozprzestrzenianie tego okrutnego procederu.  Okazuje się, że wraz z Cassidym mają wspólnego wroga. Po kilku bezsensownie niepotrzebnych sytuacjach połączą siły i rozpoczną poszukiwania Viktora Dragovicia. Jaki będzie finał? 

Zaczynając od początku. Film zaczyna się w momencie gdy pokazują biedną nieświadomą dziewczynkę, która zostaje odurzona czymś, następnie przewieziona do meliny przemytników. Tam zostaje stworzona jej "kartoteka" albo coś w tym rodzaju. Zdjęcia, kolejna dawka narkotyku i nienaruszona ma czekać na klienta. Później przenosimy się do centrum miasta, gdzie Cassidy ściga podejrzanego typka, który jak się okazuje  ma ważne dla zainteresowanego informacje.  W końcu poznajemy tego złego, wyzutego z morałów i wszelkich ludzkich odruchów. Wraz z synami omawia sprawy "działalności rodzinnej". Od tego momentu nagle zaczynaj dziać się przeróżne rzeczy. Widzimy kontener, po otwarciu którego wielu mężczyzn odrzuca z odrazy. Detektyw przy niemałym wsparciu atakuje mafiosa by, w końcu położyć kres jego niecnym czynom. I tu zaczynają się absurdy. Dragovic jest poszukiwany, śledzony od dłuższego czasu. Zostaje schwytany, podczas obławy ginie jego syn. Ojciec bardzo cierpi z tego powodu. Wracając do absurdu, Viktor nagle zostaje uniewinniony - ponieważ nie ma na niego żadnych dowodów. W takim razie dlaczego był poszukiwany? 

Druga sprawa, cała otoczka, strzelanina, bitwy i napięcie, którego ja niestety nie doświadczyłam, wyglądało na bardzo wymuszone. Zaryzykuję stwierdzenie, że pomysł na film uciekł gdzieś w trakcie pisania scenariusza, z bólem go dokończono, czego efektem jest całość marnej jakości. Aktorzy grali, innego wyjścia nie mieli. Jednak każdy, kto widział wcześniejsze role Lundgrena, zauważy, że jego postać była zbyt wymuszona, bez polotu i dosłownie płaska. Niby zemsta, niby gra o życie, a niestety zabrakło bardzo ważnego elementu dzięki, któremu śledzimy poczynania poszczególnych postaci. 

Sceny walk, wiadome jest, że wschodnie sztuki walk wyróżniają się w dość specyficzny sposób, tak jak o amerykańskiej produkcji możemy powiedzieć, że nie ma w sobie równych w efektach pirotechnicznych, samych zagład. Tak, bitwy tutaj w tajskiej odsłonie były wręcz nierealne. Bohaterowie musieli być albo ze stali, albo obdarzenie nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ponieważ wiele ciosów normalny śmiertelnik po prostu by nie przeżył. Co dopiero przyjąć i automatycznie oddać. Coś niesamowitego. Tony Jaa miał chyba nogi ze stali, ręce z tytanu, a kręgosłup wyjęty. Lekkie zadrapania, troszkę krwi. Sama nie wiem co jeszcze. Zbyt podkoloryzowane, sceny, które nie wnosiły niczego szczególnego. Ot postrzelali, zademonstrowali jak ładnie potrafią walczyć wręcz. Jak całość miała się do głównego wątku? Nijak. Handel był wątkiem pobocznym, nie można było poczuć emocji, nie można było wpaść w wir wydarzeń. Film obejrzany i podejrzewam niebawem zostanie zapomniany.  Najgorsze jest, że nawet ścieżka dźwiękowa nie zapunktowała, miałam maleńką nadzieje, że chociaż w tej kwestii obejdzie się bez zastrzeżeń, ale niestety. Nie tego się spodziewałam po tak dobrej obsadzie. Czuję się rozczarowana.


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa
  

4 komentarze:

  1. szkoda, szkoda :( niestety czasem obsada filmu nie wróży sukcesu :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielka szkoda, że zmarnowało potencjał tego filmu. A zapowiadało się tak ekscytująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie samą książką człowiek żyje, a... powinien :) Po co tracić czas na słabe filmy? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka na pewno nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger