czerwca 26, 2016

czerwca 26, 2016

Szkoła przetrwania



Etap szkoły średniej każdy musi przeżyć. Dla większości jest to czas nawiązywania wielu znajomości, pierwszych bardziej szalonych imprez, godzenie nauki z permanentnym niewyspaniem no i oczywiście w tym całym szale odnalezienie swojego własnego JA.  Niby prosta sprawa, a jednak mając te 16 -17 lat nie wydaje się takie łatwe. Zewsząd presja otoczenia, liderzy, którzy dominują no i ci słabsi, dopasowujący się do reszty. Tak jest, było i będzie. Kto ma silniejszą osobowość nie będzie miał problemu w zaistnieniu w nowej większej grupie społeczności, tak zwane sierotki, no cóż, albo się poddadzą, albo się pogodzą z losem i będą słuchały poleceń tych silniejszych, kryjąc się po kątach. Tak, życie nastolatka nie zawsze jest kolorowe. Niestety i ten  okres w życiu trzeba przejść, z dobrymi wynikami na świadectwie, jakby sam fakt przetrwania w szkole nie był wystarczająco bolesny. 
Z podobnymi problemami zmierza się główna bohaterka książki Szkoła przetrwania, jak odnajduje się w nowej sytuacji, czy bycie sobą może być akceptowane?  No i  najważniejsze, czy pierwszy rok można zaliczyć w miarę spokojnie? 

Lele Pons jest dosyć charakterystyczną osobowością, z jednej strony ma swoje własne i silne Ja, z drugiej jednak nie potrafi odnaleźć w świecie, który rządzi się dziwnymi regułami. Na przykład w szkole. Żeby cię lubiano musisz należeć do określonej grupy, żeby do niej należeć musisz spełniać określone warunki, aby je spełniać... no właśnie. Takie oto błędne koło. Lele chce być sobą, by inni ludzie akceptowali ją za to kim jest, a nie kim miałaby być. Bo przecież każdy jest wyjątkowy, więc po co udawać inną osobę?  Niestety w dżungli zwanej szkołą, trzeba się jasno określić, nie każdy będzie otwarty na nową koleżankę, tym bardziej, że no nie oszukując się, dziewczyna jest troszkę fajtłapowata, szybko się stresuje, mówi dziwne rzeczy i nie to co inni chcieliby usłyszeć. Przez to już na wstępie podpada szkolnej gwiazduni. Yvette. 
Nie dość, że pierwszy dzień sam w sobie nie należy do łatwych, to jeszcze na wstępie okazuje się, że raczej nikt nie polubił i nie polubi Lele, gorzej być nie może.   

Na szczęście dziewczyna zajmuje się czymś co sprawia jej ogromną radość, nagrywa filmiki i zamieszcza na portalu Vine. Z początku ma określoną liczbę obserwatorów, bez żadnych wielkich szaleństw, ale każde polubienie czy odzew jest ogromną radością. Wiadomo, jako dowód, że to co robi ma pozytywny odbiór.   
Niewielu znajomych ze szkoły wie czym zajmuje się Lele będąc w domu, to znaczy tak jej się wydaje.
Życie dziewczyny nabiera trochę innych wymiarów kiedy poznaje Alexeia, również nowego ucznia. Między obojgiem nawiązuje się nić porozumienia, no i chłopak akceptuje koleżankę taką jaka jest. I chociaż relacje z innymi nie są wymarzone, to kiedy pojawia się ktoś kto, nie jest wrogiem,  zawsze dodaje otuchy.
Trudne początki nie zawsze muszą oznaczać równie i fatalne zakończenie, może istnieje nadzieja, żeby ten rok szkolny nie był aż taki zły? 

Zanim rozpoczęłam czytanie, nie bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać po tejże książce. Nie poszukałam opinii, jak zawsze to czynię, nie zapytałam innych czy może już się zapoznali z treścią i co o niej myślą. Ot po prostu poszłam na tak zwany żywioł. Jakie są więc moje wrażenia po zakończonej przygodzie z historią Lele Pons? 

Na początku muszę wspomnieć, że język jest typowo młodzieżowy, ja jako wapniak, no dobra, aż tak źle jeszcze nie jest, ale nie oszukujmy się, większość terminów było dla mnie zupełnie obcych. Z młodzieżą widuje się praktycznie wcale. No i widać efekty.  Podczas czytania nie bardzo rozumiałam o co chodzi, naiwnie szukając wyjaśnienia u dołu strony. Boże, ja jednak jestem już stara. No w każdym razie początek nie był łatwy. Troszkę się nim zniechęciłam, bo jak czytać kiedy się nie ogarnia tematu? Kiepska sprawa, na szczęście mój wrodzony upór nakazywał się nie poddawać i zagłębiać dalej. W końcu coś miedzy nami zaiskrzyło i uwierzcie, albo i nie, ja przeżytek, starsza kobieta przed trzydziestką zrozumiałam język nastolatków! Coś wspaniałego.

Ogólnie książka ukazuje najważniejsze chwile z życia Lele, razem z nią chodzimy do szkoły, uczestniczymy w przeróżnych zabawnych sytuacjach. Z problemem zaaklimatyzowania w nowym otoczeniu, gdzie jak się okazuje wcale nie jest tak przyjaznym. No przynajmniej nie dla każdego.  Mamy wgląd na uczucia dziewczyny, bo jak wiadomo narracja pierwszoosobowa ma się wyśmienicie, więc i tutaj tak jest. Dlatego też wraz z bohaterką wybieramy stroje, kręcimy filmiki na Vine ( pierwszy raz usłyszałam o tym portalu, nie miałam pojęcia o jego istnieniu i wiecie, jakby co to możecie wejść i obejrzeć Lele Tutaj ) tak od siebie poradzę by najpierw podpatrzeć vine Lele, a dopiero później czytać, ponieważ ja do samego końca nie miałam pojęcia nad czym zachwyty. Jednak kiedy już weszłam na stronę dziewczyny i zobaczyłam w czym rzecz, no tutaj zdobędę się na wyznanie, siedziałam i się zaśmiewałam. Naprawdę. A byłam dosyć sceptycznie nastawiona. 

Co się tyczy samej książki, to nie plasuje się w czołówce ambitnej lektury młodzieżowej, ale czyta się tak lekko, jest zabawnie, można się pośmiać. Oczywiście jakieś tam przesłanie jest, ale czy Szkołę przetrwania można traktować jako przewodnik, albo niezbędnik w zrozumieniu trudów bycia licealistą? Nie wiem. Chyba każdy powinien zdecydować sam. Mnie się podobało, odprężyłam się, chwilami nie wiedziałam o co, chodzi. Wszak różnica pokoleń swoje już robi.  Niemniej jednak polecam, przyjemna i nie wymagająca skupienia. 




4 komentarze:

  1. Młodzieżówka? E, trudno mnie do niej ostatnio namówić ;) Podziękuję zatem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ....Pani Agnieszko , są Wakacje , a Pani mi tutaj ze szkołą wyjeżdża !!!! . Nie no żart oczywiście , chyba zerknę do owej książki , może odżyją wspomnienia , młodość , tanie wina , ogniska ,i .....gitara . Nakręciłem się jak Bąk ( do czytania oczywiście ,,pod gruszą'').

    OdpowiedzUsuń
  3. Lata licealne to dla mnie najlepsze wspomnienie, więc może skusiłabym się na chwilowy powrót do tego czasu, chociaż podejrzewam, że i ja nie rozumiałabym aktualnie modnych zwrotów wśród młodzieży. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger