lipca 25, 2016

lipca 25, 2016

Przeklęta


Chyba większość czytelników ma swoich ulubionych autorów, na których książki czeka ze zniecierpliwieniem. I chociaż jest się otwartym na nowości, tak jednak Ten ulubiony zawsze, ale to w każdej chwili będzie miał pierwszeństwo kiedy tylko ukaże się najnowszy tytuł.  
I jedną z moich ulubionych autorek jest właśnie Iga Wiśniewska, stało się to zupełnym przypadkiem i muszę przyznać, że moja sympatia zbudziła się już od pierwszej książki opowiadającej o zbuntowanej i niesamowicie złośliwiej Malice.  Długo ubolewałam kiedy trylogia została zakończona, długo przeżywałam, że ukazały się tylko w postaci ebooka, cóż. Ważne, że jest i poznałam. Jedyna seria, którą przeczytałam właśnie w tej formie, na żadną inną bym się nie zdecydowała. 
Wracając do autorki, każdy kto poznał twórczość Igi, wie i zdaje sobie sprawę, że jest totalną niewiadomą, nie można czegoś się spodziewać. Dlatego też byłam niezmiernie ciekawa Przeklętej dopadłam się do niej z radością, czy i tym razem zostałam podbita i moje wrażenia są więcej niż pozytywne? 

Zacznę od tego, że książka została napisana w narracji pierwszoosobowej z tym dodatkiem, że z perspektyw kilku bohaterów. Tak więc nie siedzimy w głowie tylko jednej postaci, ale możemy spojrzeć na sprawy oczami i emocjami innych. Czy mnie się to spodobało? Później do tego wrócę.
Trafiamy do miasta Rades, gdzie życie niby jest w porządku, ale niezupełnie do końca. Ludzie sobie żyją i tylko nieliczni mają świadomość, że obok nich spaceruje sobie taki zmiennokształtny.
Wiadomo, Iga musiała stworzyć coś nietuzinkowego, no to mamy króla i jego ludzi. Na różne potrzeby zmieniają swoje ludzkie postaci w zwierzęta. Jakie? A to już zależy. Od czego? Tego nie zdradzę. W jakie zwierzę zmienia się sam król? To ci dopiero będzie niespodzianka.
Niestety sam najważniejszy wraz ze swym "stadem" odczuje zagrożenie, nie jakieś tam zwykłe. Mianowicie od pewnego czasu, coś albo ktoś ( bardziej silniejszy od ich gatunku) w dosyć dziwny sposób zacznie mordować. Irytacja króla będzie tym większa, gdy jego własne dochodzenie do niczego nie doprowadzi i potrzebna będzie pomoc zwykłych ludzi. Jednak czy na pewno takich zwykłych?

Miriam jest niesamowicie inteligentna, zna chyba wszystkie języki i tak szczerze mówiąc jej przyjaciele nie bardzo wiedzą po kim i w jaki sposób zdobyła tak ważne zdolności. Kobieta skrywa tajemnice, prowadzi własne dochodzenie, tłumaczy książki i jest mamusią chrzestną u swej jedynej przyjaciółki z sierocińca. Dodatkowo posiada firmę, w której współpracuje z Rosjaninem Iwanem. Mężczyzną, który nie zadaje zbędnych pytań, jest dobry w swoim fachu i przede wszystkim dyskretny, a tego najbardziej potrzebuje Miriam. To właśnie do nich zwróci się sam alfa zmiennokształtnych. Sprawa nieco dziwna i podejrzana, ale jaki będzie miała finał i czy akurat tego spodziewają się główni zainteresowani?


Bardzo często zwracam uwagę w swoich opiniach na najważniejszą według mnie zaletę, którą charakteryzuje się Iga, dokładniej mówiąc w swoich książkach nie bawi się w ckliwe romanse. Jeżeli coś jest, to tylko lekko muśnięte, tak aby czytelnik mógł sobie dopisać własny scenariusz, albo w ogóle nie ma nic. Jak ja to uwielbiam u Igi. I chyba właśnie dzięki temu tak przepadam za jej książkami. Ponieważ nie muszę przewracać oczami kiedy już dochodzi do jakiejś sytuacji. Każdy już chyba wie, nie jestem zwolenniczką romansów, nie lubię tej całej zabawy w uniesienia i zanudzania. Tutaj tego na całe szczęście nie znalazłam. I właśnie co jeszcze jest najpiękniejsze bez całego bełkotu o erotycznych ekscesach książka zawsze jest mocna. Zawsze zaskakuje i nie zanudza. Po prostu mamy akcje, mamy emocje.

Nie będę ukrywała, oczekiwałam Przeklętej, byłam ciekawa co tym razem otrzymamy, w jaki sposób zostaniemy zaskoczeni. Jakież są moje odczucia w ogólnym rozrachunku, czy polubiłam bohaterów?

Zacznę od Miriam, jedna wielka niewiadoma, ale w pewien sposób bardzo polubiłam tę postać. Mimo, że niewiele o niej samej się dowiadujemy, praktycznie do samego końca czytelnik nie ma pojęcia o jej życiu i całej reszcie.
Iwan, tego faceta wręcz nie można nie polubić, zabawny, cięte uwagi i jak już pisałam, nie męczący zbędną dociekliwością, prawdziwy partner w pracy, ale i chyba oddany przyjaciel. 
Król zmiennokształtnych, no niestety ten osobnik działał mi na nerwy, taki jakiś irytujący no i ogólnie nie w moim typie, jednak nie przeszkadzał mi za bardzo. 
Spotkamy oczywiście wiele innych postaci, które odegrają bardzo ważną rolę w całości, jednak to ta trójka jest kluczowa, to oni będą musieli narażać życie nie mając pojęcia kto jest ich przeciwnikiem.

Z tego co pamiętam, bo książkę przeczytałam już dosyć dawno. Miałam pewne zastrzeżenia, jedno co mi się przypomina to chyba fakt, że na początku nie potrafiłam wgryźć się fabułę. Co jest bardzo dziwne bo jeszcze tak nie miałam. No nic, musi kiedyś być ten pierwszy raz. Ważne, że później poleciało i dałam się wciągnąć. Przeczytałam, odczułam emocje i w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona. Co do samego sposobu narracji, nie wiem czy tak do końca przypadło mi do gustu. Może gdyby dotyczyło jedynie najważniejszych postaci, ale w tym przypadku, mnie troszkę męczyło. Co nie znaczy, że źle się czyta, widać jestem ostatnio czepliwa i marudna, nie zwracajcie na to uwagi, napisać musiałam.
Nie było porywów miłosnych, chociaż coś tam się pojawiło jakaś mięta przez rumianek, ale nie raziło po oczach, więc jest dobrze.  Aha i zakończenie, nie wiem czy ja właśnie tego oczekiwałam, bo chyba miałam nadzieje, że nie stanie się to co stało.
W każdym razie książka przypadła mi do gustu, z chęcią poznałabym dalsze losy Iwana, to jest facet. No w sensie takim, że no fajny w tym co robił, żeby nie było. Polecam! 



7 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że taka narracja też by nie przypadła do gustu ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś ta książka nie ciągnie mnie do siebie, a nie jest to pierwsza recenzja, jaką czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też jestem zadowolona z lektury. Teraz czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biorąc pod uwagę fakt, że to książka, którą autorka napisała dawno temu - było bardzo dobrze :) Zawsze się można do czegoś przyczepić, ale generalnie fajnie się czytało. I w przeciwieństwie do Ciebie - uwielbiam to zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to się stało, że nie czytałam żadnej książki Twojej ulubionej autorki? :) Muszę nadrobić! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To mówisz, że taka dobra? :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger