listopada 20, 2016

listopada 20, 2016

Większy kawałek nieba

źródło


Ostatnimi czasy moje gusta czytelnicze zaczęły się zmieniać, wcześniej mogłam pochłaniać kryminał za kryminałem, teraz natomiast jestem spragniona obyczajówek, czasem lekko nawet przesłodzonych. Cóż poradzić. Widać znalazłam się na takim, a nie innym etapie. Dobry obyczaj też jest w cenie.

Już nie tak całkiem najnowsza powieść pani Mirek, leżała na półce dosyć długo, w końcu doczekała się mojej uwagi. Jako że polubiłam pióro autorki, nie miałam obaw przed ewentualnym rozczarowaniem. Jak więc spędziłam czas w towarzystwie Większego kawałka nieba ?
Poznajemy Igę i Wiktora. Ona jest samotnie żyjącą kobietą na emigracji, teraz wróciła do rodzinnego Krakowa z powodu ojca, a raczej problemów z nim związanymi. Od zawsze miał problemy z alkoholem, dopóki żyła matka, jakoś się to wszystko toczyło, po jej śmierci Iga wyjechała, ten zaś sprzedawał wszystko, co możliwe, zapraszał koleżków. Zaciągał kredyty. I mimo próśb i błagań, nic nie było w stanie powstrzymać uzależnionego człowieka, przed wzięciem kolejnego. A co dalej? Oczywiście córka musiała przyjechać i uregulować należności. Bo nie umiała inaczej, czuła się odpowiedzialna, za kogoś, kto, tak naprawdę nigdy nie odnalazł się w roli tego, za którego chciał, aby go uznawano. Kobieta była zupełnie sama. Miała w prawdzie przyjaciółkę, Maję, która została szczęśliwą żoną i matką. Nie mogła więc zrzucać własnych trosk, na bliską osobę. W końcu każdy zaczął żyć na własny rachunek. Sam albo w towarzystwie. Idze nie bardzo szczęściło się na polu uczuciowym, więc wybrała życie w pojedynkę. Była panią własnego losu..

On jest wdowcem, samotnie wychowuje nastoletniego już syna, spotyka się od kilku lat z kobietą. I chociaż z Natalią jest dobrze, to nie do końca gdzieś tam w środku czegoś brakuje, uczucia, które powinno towarzyszyć podczas dzielenia życia z partnerką.

Kieruje restauracją znajdującą się w samym centrum Krakowa i właśnie to zajęcie pochłania go bez reszty. Wychowanie syna jakby zeszło na inny plan, najpierw pogrążony w żałobie i rozpaczy, później tryb wyparcia. Praca i zajęcia, które zajmowały myśli. Dla syna najmował gosposie — żeby nie był sam, podczas jego nieobecności. Wiktor natomiast niewiele czasu poświęcał na rozmowę, czy wspólne zajęcia z jedynym synem. W jego oczach chłopiec zatrzymał się na etapie podstawówki. Gdzieś pomiędzy jednym a drugim wyjściem do pracy nie zdążył zauważyć, że Oliwier zmienił się w nastolatka. I nie potrzebuje niańki, a czegoś zupełnie innego.

Dwoje ludzi, którzy niewiele mogą mieć ze sobą wspólnego. Wiktor nie musi martwić się brakiem pieniędzy. Iga musi godzić pracę z troską o stan ojca, o to, czy znowu nie wpadnie w kolejne tarapaty. Pomiędzy tym wszystkim zagości samotność oraz poczucie zrozumienia u drugiej osoby. Potrzeba akceptacji i bezpieczeństwa. Jaka jest możliwość, by dwa światy mogły się ze sobą pogodzić?

Zdaję sobie sprawę, że nakreślona fabuła nie jest niczym nowym. Powstało już wiele podobnych. Mimo wszystko z jakiegoś powodu książkę czytałam z niesamowitym zaciekawieniem, przepełniona emocjami.
Rozumiałam Igę, jej problem związany z ojcem alkoholikiem. Nie jest łatwo żyć, mając kogoś takiego w rodzinie. Zwłaszcza ze skłonnościami do sprzedaży wszystkiego, co wpadnie w ręce albo mającego świadomość, że pomoc zawsze przyjdzie. To tylko pomaga w większym pogłębianiu nałogu. Skoro córka zawsze pomoże, nie musi się martwić, że braknie na flaszkę. No i jeszcze towarzystwo. Mało, który alkoholik pije sam, przeważnie ma kąpana. Jednego albo wielu. I w zasadzie bywa tak, że ktoś jest liderem grupki, niewiele wnosi od siebie, ale buntuje i wymaga by było tak, jak zarządzi. Rozumiałam bezradność kobiety i nadzieje, że może w końcu ojciec się ocknie, zdecyduje na terapię. Niestety, łatwo jest powiedzieć komuś stojącemu na uboczu " nie pomagaj", a prawdziwe realia są zupełnie inne..

Z Wiktorem miałam większy problem. Mężczyzna w głębokiej żałobie. Stracił jedyną i wielką miłość. Toteż żył sobie, tak jak nauczył po śmierci Łucji. No dobrze, każdy inaczej reaguje. Nie chcę oceniać, nie mam na ten temat wiedzy, nie specjalnie chciałabym. Zadziwiało mnie tylko jego bycie z Natalią. Trudno jest mi zrozumieć ludzi, którzy trwają w związku bez uczucia. Zwłaszcza kiedy nie ma specjalnego przymusu, a tłumaczenie w przypadku Wiktora — dla dziecka. Było jeszcze większym bezsensem. Ponieważ Oliwier nie znosił Natalii. Pozostaje więc pytanie, czy Wiktorowi padło na oczy, czy wykonywał polecenia dwóch kobiet — Matki i Natalii, bo sam nie był zdolny podjąć decyzji? Dziwne i troszkę niepokojące.

Książka jednak nie składa się tylko z tych trzech postaci. Poza Igą, Wiktorem i Oliwierem poznajemy między innymi panią Marysię, Wandę i Aleksandrę — bardzo kluczowe postaci. Ta pierwsza jest typem ukochanej babci, o jakiej marzy każde dziecko. Wanda, dobra dusza restauracji. Szefowa kuchni, ale również tworząca domową atmosferę tego miejsca. No i Aleksandra. Nie wiem, z nią to już totalne nieporozumienie. Przedziwna kobieta, nie chcę zbyt wiele pisać, ale jak na troskliwą mamusię, która rzekomo chciała jak najlepiej dla ukochanego syna, zachowywała się bardzo płytko i wręcz bezwzględnie. Ach! Jeszcze Natalia, no taka ukryta desperacja, twierdząca, że wcale tak nie jest. Z wymienionych pań, bardzo rozczarowała mnie Wanda. Mam nadzieje, że to, co uczyniła było chwilowe, że ona naprawdę nie okazała się właśnie taka....

Może i książka jest bajeczką, może i ktoś powie, że nic nadzwyczajnego, ale mnie się podobała bardzo, tylko nie mogę przeżyć, że nie posiadam drugiej części. Jestem niesamowicie ciekawa tego, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.

Pani Krystyna Mirek, nawet kiedy napisze o czymś znanym i mało zaskakującym, czyni to w taki sposób, że ja wręcz nie potrafię oderwać się od stron. Jestem zachwycona książką, właśnie takiej lektury oczekiwałam i otrzymałam. W sam raz na jesienne i ponure wieczory. Polecam!

8 komentarzy:

  1. Bo to Krysia, ona wie jak przyciągnąć uwagę czytelnika. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jedną książkę pani Mirek i podobała mi się, więc i po tę sięgnę ;)

    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również ta książka wciągnęła. Bardzo przyjemnie ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam nic tej Pani, ale koniecznie chciałabym to zmienić, chociaż... no nie wiem, kiedy znajdę na to czas...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem pod ogromnym wrażeniem tej lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem ogromną fanką literatury obyczajowej, a że nie czytałam jeszcze żadnej powieści pani Mirek, więc muszę nadrobić zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiktor to mnie tak wkurzał, że miałam ochotę go rozerwać, o Aleksandrze to nawet nie wspominam, bo to jeszcze nie wszystko, co ta kobieta potrafi, zobaczysz, co będzie w drugiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, ojej! To aż tak? Boże, jak mam teraz czekać. Nieee, mogłaś mi tego nie pisać. Skoro Tobie tyle emocji towarzyszy nawet teraz!

      Usuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger