stycznia 01, 2018

stycznia 01, 2018

Zostać Panią Parrish




Psychiczna przemoc i zastraszanie są równie groźne jak fizyczna napaść i wyrządzają równie wielkie szkody.

W dzisiejszych czasach chęć posiadania władzy, bogactwa i wysokiego stanowiska potrafi zrobić wodę z mózgu i sprowadzić człowieka na manowce. Czasem dążenie do postawionych sobie celów, które - opierają się głównie na poziomie materialnym - jest tak silne, że człowiek może nie zauważyć kiedy z "mistrza" staje się zwykłym pionkiem i nagle nie on rozdaje karty. 

Amber, główna bohaterka debiutu literackiego, który miałam przyjemność (tak, przyjemność!) przeczytać, jest właśnie kimś takim. Jej plan wbrew pozorom jest prosty; wyłapuje bogate rodziny, uwodzi mężów, którzy na kilometr pachną pieniędzmi i powoli, krok po kroczku wpasowuje się w miejsce żon. Jaka jest jeszcze panna Patterson? To na pewno kobieta bez skrupułów, której motorem napędowym są zbyt wybujałe ambicje. W tym wachlarzu pełnych cech i pozostałych "wartości", Amber na pewno nie ma jednego - życia Daphne Parrish, a tego pragnie najbardziej. Właśnie wtedy w jej głowie pojawia się wspaniały i przebiegły plan działania. Gdy już wdraża go krok po kroku, dopasowuje się do otoczenia, zyskuje zaufanie ludzi bliskich swojej ofierze i odhacza swoje cele, dzieją się rzeczy, których nie przewidziała i które komplikują wszystko. Co zrobić w takiej sytuacji, gdy tak bardzo nienawidzisz swojego życia, że jesteś w stanie zepsuć je innym? Jak sobie poradzić z tym, gdy okaże się, że życie Pani Parrish nie jest takie, na jakie wygląda? Czy Amber uda się zająć jej miejsce i żyć w dostatku? Na te i na inne pytania odpowiecie sobie po lekturze tej pozycji.

Książka podzielona jest na dwie części. W pierwszej poznajemy życie Amber i jej motywy do popełniania kolejnych intryg, kłamstw i przestępstw, by w drugiej zagłębić się w to, jak wyglądało życie Daphne Parrish jeszcze przed przybyciem "przyjaciółki" i do czego potrafi doprowadzić głupia naiwność.

Przyznam szczerze, że nigdy nie sięgałam po książki o takiej bądź podobnej tematyce. Nie sądziłam, że mogą wciągnąć, zaciekawić i dać dużo przyjemności. Tej lektury bałam się wyjątkowo, ponieważ jest to debiut literacki Liv Constantine, dlatego nie byłam do końca pewna, czy autorka (a właściwie autorki, bo jak się potem dowiedziałam, powieść stworzyły siostry) trafi dokładnie w to, czego szukałam. Pierwsze rozdziały przekonały mnie jednak, że nie powinnam oceniać książki po okładce. Zostać Panią Parrish czytało mi się przyjemnie, pochłonęłam ją w bardzo krótkim czasie i byłam pod wielkim wrażeniem tego, co udało się ostatecznie stworzyć. Dodatkowym plusem jest to, jak lekkie i spójne pióro mają siostry, które stworzyły tę książkę. Gdybym nie przeczytała podziękowań, w życiu nie zorientowałabym się, że nie mam do czynienia z jedną autorką. 

Na uznanie zasługuje też fakt, jak idealnie została wykreowana Amber; czy to pod względem charakteru, czy psychiki. Wszystko się ze sobą łączyło, bohaterka miała mnóstwo pomysłów, które nie były zdradzane czytelnikowi od razu, a do końca historii rzeczywiście dochodziło się jak po przysłowiowej nitce do kłębka. Nic nie było przesadzone, napięcie utrzymywało się cały czas, a to sprawiało we mnie poczucie, że chcę więcej, więcej i więcej... Jeśli natomiast chodzi o zakończenie książki, nie spodziewałam się tego, jak to wszystko się zakończyło. W życiu nie wpadłabym na to, że ta historia może mieć taki obrót spraw. Zostałam wybita z rytmu, ale w sensie pozytywnym, bowiem uwielbiam takie fabuły, które nie są przewidywalne. 

Z  niecierpliwością czekam na następne pozycje Liv Constantine. Nie mogę się doczekać, co dziewczyny stworzą tym razem i jak bardzo zaskoczą odbiorców. Śledzę nowości wydawnicze i jeśli tylko zobaczę to nazwisko, nie waham się ani chwili - sięgam i czytam, bo dla takich pozycji warto być bloggerem i dać sobie szansę by otwierać się na nowe, a co najważniejsze - wcale się przy tym nie nudzić, jak i nie czuć goryczy i rozczarowania. Polecam, polecam, polecam!                                                                                                        

5 komentarzy:

  1. Jeśli tylko wpadnie w moje ręce, myślę, że przeczytam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za interesująco zapowiadająca się pozycja, nic tylko zdobyć i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ta fabuła! :) Ta pani Parrish wydaje się bardzo niecodzienną osóbką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się interesująco, na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger