marca 15, 2018

marca 15, 2018

Hotel nad zatoką

źródła


Bardzo lubię sagi i inne publikacje dotyczące tajemnic rodzinnych. To też, gdy tylko zobaczyłam zapowiedź Hotelu, pomyślałam, że mogę wraz z bohaterami, spędzić bardzo przyjemnie czas. Opis napawał optymizmem, no i klimatyczna okładka. Czegoż chcieć więcej? Tylko czytać i rozwiązywać, skrawek po skrawku sekrety, latami skrywane.

Książka już od jakiegoś czasu przeczytania, historia poznana. Teraz pozostaje napisać, o czym jest dokładnie i czy warto poświęcić jej uwagę?


Rodzeństwo — w większości kojarzy się pozytywnie. Ludzie, którzy są dla siebie od zawsze najbliżsi. Inaczej sytuacja wygląda, gdy czas rozdziela, niegdyś nierozłączne dzieci. I pokazuje, że świat, o którym do tej pory słyszało się z daleka, rządzi innymi prawami. Gdzie więzy krwi, niekoniecznie mają jakieś znaczenie.

Jedni szczycą się własną przeszłością, skąd pochodzą. Inni zaś, woleliby nie wracać pamięcią do czasów, które nie kojarzą się zbyt radośnie. Jedno jest pewne. Wymazać nie można tych, za sprawą, których pojawiliśmy się na tym padole.

Siostry Bradford mieszkały i wychowywały się w hotelu. Wydaje się czymś świetnym, prawda? Nie do końca, bo dziewczynki, już od najmłodszych lat, musiały pomagać w pracach, które tak naprawdę, powinny należeć do zakresu obowiązków obsługi. Jednak tak krawiec kraje, ile mu... No i dlatego, matka i zarazem właścicielka hotelu, robiła co mogła, by dobytek życia rodziny, jej męża, a teraz także jej, nie popadł w ruinę i w końcu prosperował tak, jak należy. Praca żmudna i wymagająca poświęceń. Jak się mówi albo kariera, albo rodzina, coś za coś. Dla seniorki praca i renoma była całym życiem. Nie liczyło się nic innego. Na swoją markę trzeba nieustannie pracować. Bez względu na wszystko.

Trzy siostry, odkąd pamiętały, ich życiem był hotel. Matka, która była niedostępna i ojciec, którego szybko zabrakło. Nie, nie umarł. Odszedł. Do innego życia.

Gdy wszystkie kobiety spotykają się po latach, okazuje się, że każda ma swoje tajemnice, coś, co, próbowała zataić przed resztą. Teraz czas, przyszedł po to, co swoje. I trzeba będzie zmierzyć z prawdą. Czasami dosyć bolesną.

Hotel nad zatoką zapowiadał się naprawdę bardzo tajemniczo. Wyobrażałam sobie sekrety, rodem z dreszczowca. No dobrze, żartuje. Prawdą jednak jest, że oczekiwałam, naprawdę mocnych wątków, które poprzestawiają życie bohaterów. Czy coś takiego zastałam w książce Holly Robinson? Niestety nie. Owszem, były jakieś tam niedomówienia. Bo i tajemnicami tych spraw, nazwać trudno mi było. To bardziej nieporozumienia, które pod wpływem emocji, wywarły zbyt intensywne wrażenie. Co z czasem, urosło do większej rangi, niż powinno.

Nie powiem, by książkę źle się czytało. Przeciwnie. Autorka snuje swoją opowieść równym tempem. Dzięki czemu możemy poznać rodzinę, nikt nie zostaje pominięty, zlekceważony, by w ogólnym rozrachunku powiedzieć — czegoś mi zabrakło w opisie tej, czy tej postaci.

Niemniej, całość nie jawi się czymś zaskakującym. Ot surowa matka, która miejsce, w jakim się znalazła, zawdzięcza swojemu samozaparciu, a że postąpiła w dosyć dziwny sposób? Takie bywa życie.

Co do bohaterów, denerwowała mnie jedna z sióstr, i to tak konkretnie, że miałam chwilami ochotę przywalić jej po łbie. Uważana, za najbardziej poszkodowaną i ogólnie biedną, a mnie najbardziej drażniła i nie rozumiałam jej postawy. Fakt, później co nieco się wyjaśnia, ale niesmak pozostaje do końca.

Podsumowując, książka nie jest najwyższych lotów, nie wymaga zbyt wiele od czytelnika. Nie wzbudza, Bóg wie jakich emocji. Jednak czyta się przyjemnie. Polecam dla rozrywki, do oderwania od codzienności.


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa.

7 komentarzy:

  1. Nie jestem fanką sag, choć czasem coś tam przeczytam. Jednak tej nie wychwalasz, więc szkoda m na nią czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej tym razem nie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro nie jest taka, że wstrząsa emocjonalnie to ja podziękuję ;) Mam w planach inne pozycje, które oferują o wiele więcej niżeli sama rozrywkę z czytania.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem można a nawet trzeba sięgnąć po coś nie wymagającego większego wkładu od czytającego ;) Okładka zachęcająca.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak nabiorę ochoty na takie klimaty, to pomyśle nad tą książką :)

    Serdecznie pozdrawiam,
    ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Na piątkowy wieczór po pracy jak znalazł:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam twórczość Holly Robinson.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger