marca 03, 2018

marca 03, 2018

Kroniki Jaaru. Czarny amulet




Ponowne spotkanie z magicznym światem Jaaru, bohaterami, których poznałam w pierwszej części. Książka swoje odczekała na półce, aż w końcu zdecydowałam się, by powrócić i zapoznać z tym, co przygotował dla czytelników Pan Adam Faber.

Byłam niezmiernie ciekawa, jaki postęp zrobiła nasza główna bohaterka, jak odnajdzie się w nowej roli i czy zacznie się dziać, coś naprawdę wiedźmowego? Cóż więc zastałam?

 
 
Zaczynają się wakacje, Kate ma w planach wyjazd pod namiot ze swoją niby przyjaciółką Mel, nie żeby miała na to wielką ochotę, ogólnie młoda czarownica chyba niczym się nie interesuje i nikogo nie lubi. Bo co chwila na coś narzeka. No ale do rzeczy. Pod namiot nie jedzie, ponieważ cioteczka zaplanowała już „atrakcje”, dla swoje podopiecznej.

Jako że dziewczyna ma spore braki w wiedzy, powinna zaznajomić się z innymi czarownicami w jej wieku. Rozeznać w otoczeniu. Oczywiście główna zainteresowana jest wściekła. Bo przecież miała inne plany — tak jechać pod namiot, z przyjaciółką, której nie bardzo lubi i w gruncie rzeczy nie chciała. Jednak plan miała, a tutaj ciotka ośmiela się wprowadzać zmiany.

W końcu jadą, do miasteczka, której nazwy nawet przy torturach nie umiałabym powtórzyć, a co dopiero napisać. Książka gdzieś sobie leży więc nie pomoże. W każdym razie miasteczko nie jest zwykłe. Bo właśnie w nim, jest więcej czarownic, które się co jakiś czas spotykają, znajduje się tam również las, magiczny. O ślicznej nazwie „Jęczący las”, mówiłam, że urocza nazwa? W sam raz, żeby wejść i sprawdzić kto lub co sobie pojękuje.

Miasteczko przywodzi jeszcze dwie osoby, Jonathana wraz z matką. Nastolatek ma moc, którą kochana mateńka, pomagała mu ujarzmić. Jako że siły były rzecz jasna nadprzyrodzone, musiał się z nimi ukrywać. Broń Boże, nie wolno mu było wdać się w konszachty z wiedźmami. On ze swym ogniem był cacy, one z czarowaniem były fe. Tak to już jest. 
Pewnego dnia, chłopak dowiaduje się, że to, czym przez całe życie był „karmiony”, to kłamstwo. No i wtedy zaczyna się zabawa.

Jest jeszcze Wielki Pan, kim jest? Jaką odegra rolę w całym przedstawieniu? I do czego są zdolni inni, by zyskać wielką moc, o tym przekona się smagający ogniem Jonathan i nieogarnięta czarownica Kate.

 
 
Napiszę tak, Adam Faber odwalił kawał dobrej roboty, tutaj nie ma dziecinnej opowiastki zabarwionej magicznymi stworzonkami, które mogą wyrządzić nam krzywdę, jeśli będziemy niegrzeczni. Już od początku jest bardziej mrocznie, sporo niewiadomych, tajemnic, które mają swoje korzenie gdzieś w innym wymiarze, gdzieś w odległej przeszłości. Pojawiają się postaci tajemnicze, lekko przerażające i przede wszystkim — nieznane.

I ta warstwa jest naprawdę świetnie zrobiona, pobudza wyobraźnie i troszkę przyprawia o dreszczyk emocji. Aura tajemniczości dominuje i sprawia, że gdzieś tam z tyłu głowy zaczynają pojawiać się coraz to nowe pytania. Za co ogromne brawo. Świetnie się czyta.

No i teraz przejdźmy do postaci. Otóż Kate, o ile w pierwszej części rozumiałam jej nierozgarnięcie, jej opór przed tym, co postawił los, ale.. No ileż można znosić kaprysy i ignorancje. Ta dziewucha jest totalnie nie do wytrzymania. I szczerze mówiąc, chwilami miałam ochotę, żeby jakiś wredny stwór w końcu ją utłukł. Bo naprawdę, głupszej i tępej bohaterki dawno nie było. Nikogo nie lubi, z nikim nie potrafi się dogadać. Każdy jest zły i się z niej śmieje albo chce z niej zadrwić.

Przez zachowanie Kate, ciężko czytało się fragmenty, które dotyczyły bezpośrednio jej osoby. Po prostu te głupie rozmyślania, zachowania niczym kompletna idiotka. No proszę mi wybaczyć, może i brutalną szczerość, ale drażniła mnie strasznie. Typ dziewuchy — sama nie wiem, czego chce. Starajcie się, ale i tak wiadomo, że mi się nie spodoba, bo...

Mam ogromną nadzieję, że ta postać, nagle jakimś cudem się ogarnie, bo normalnie nie zniosę tej nieudolnej pod każdym względem dziewoi.

Ogólnie, książka jest świetna, dobrze się czyta, jest dużo magi, ciekawych zwrotów akcji, gdzie nagle dzieje się coś, o czym w życiu bym nie pomyślała. Teraz to już pozostaje czytać ostatnią.
 
 
 
 Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Czwarta Strona.
 
 

11 komentarzy:

  1. Jeszcze pierwszej nie czytałam, ale sporo osób mnie namawia, więc może w końcu spróbuję :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta seria ma śliczna okładki, ale gatunek zupełnie nie mój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie niebywale :D jestem ciekawa bardzo tych magicznych stworzonek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś miałam ochotę - teraz mam wrażenie (mimo twojej recenzji), że ja bym się nie odnalazła w tej historii. Szczególnie że teraz czytam głównie książki kobiece bądź New Adult (taki stan).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nie znam, ale bardzo się waham czy czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te książki są piękne, wyglądają rewelacyjnie *.* Mam dystans do tej serii bo jak ktoś uważa że jest drugim Harrym Potterem... nazwałabym to strzałem w kolano. Pewnie prędzej czy później się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Pottera, ale koleżanka, która zna serię, stwierdziła, że nie ma pojęcia skąd porównanie. Co nie oznacza, że ta jest zła. Tylko inna i również dobra :)

      Usuń
  7. Ależ kusi mnie ta seria.... koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zauważyłam ostatnio, że w blogosferze Twoje recenzje są najbardziej "ostre", co uwielbiam! :D walisz prawdę między brzegi książek i to jest super :)
    PS - Ale będę bała się pokazać Ci swoją książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  9. To prawda! Cała seria jest trochę jak mroczna baśń, która z jednej strony bardzo fascynuje, a z drugiej przyprawia momentami o uwielbiany dreszczyk. :) Książkę czyta się naprawdę świetnie, więc gorąco polecamy ją wraz z Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowna książka, zresztą jak i cała seria :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger