marca 15, 2020

marca 15, 2020

Coraz większy mrok



Ta książka była pierwszą, jaką autorka napisała w klimacie thrillera. Gatunek tenże lubię, dlatego z ciekawością podeszłam do tej zmiany u Hoover.  Zastanawiało mnie, co też postanowiła ukazać swoim czytelnikom, jak odbiorę fabułę i czy będzie warta moich ciężko zarobionych pieniążków. 


Poznajemy Lowen, pisarkę o niezbyt znanym nazwisku, ale też nie należy do tej, grupy, która nie powinna pisać. Ot, po prostu kobieta unika spotkać autorskich. Dlatego jej kariera zawodowa, jest troszkę mniej wypromowana niż innych pisarzy. 

Ggy umiera matka Lowen, jej sytuacja finansowa jest w stanie krytycznym, ale na szczęście dostaje propozycje od agenta. W umówionym terminie wstawia się na spotkaniu. Okazuje się, że mąż jednej z najsławniejszych pisarek, potrzebuje autora, który dokończy pisać książkę za jego sparaliżowaną żonę. 
Dla głównej zainteresowanej jest to dosyć trudna sytuacja. Wejść w buty innej pisarki, korzystać z jej notatek i próbować zrozumieć na tyle, aby dźwignąć presję i nie zawieść czytelników. Zbyt wielkiego wyboru nie ma, z pewnym strachem podpisuje umowę, a później udaje się wraz z mężem Verity Crawford do ich posiadłości. Na miejscu ma zapoznać się z notatkami i niezbędnymi materiałami. 

Dom, otoczenie oraz panująca atmosfera, źle wpływa na stan emocjonalny Lowen. Verity leży w swoim pokoju, nie reaguje na to, co dzieje się wokół niej, jej mąż okazuje się cudowny dla niej i ich syna. Ona sama, nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Postanawia jak najszybciej przejrzeć notatki, zrobić plan pracy i wynosić się z tego domu. 

W założeniu miała przebywać nie więcej jak trzy dni. Tylko pewnego dnia, kobieta znajduje druk prywatnych zapisków sparaliżowanej autorki. Im bardziej zagłębia się w treść, tym więcej przerażającej prawdy wychodzi na jaw.
Lowen zaczyna czuć strach, w jej głowie rodzą się straszne podejrzenia. Czy jest bezpieczna w domu Crawfordów? 



Nie będę ukrywała, z zaciekawieniem czytałam tę książkę. Chociaż w pewnym momencie, fabuła zaczęła się robić coraz bardziej pokręcona. Może nie działy się straszne rzeczy. Jednak książka, którą czytała sobie Lowen, wzbudzała wiele emocji. 

Ogólnie atmosfera w domu, była napięta i tajemnicza. Zachowanie męża Verity, też niby takie idealne, a jednak oczekiwało się, że nagle będzie tąpnięcie i okaże się, że z tego niemalże nieskazitelnego faceta, wyjdzie Kuba Rozpruwacz. 

Sama postać Lowen, dla mnie była jakaś mdła i bez wyrazu, nie wzbudzała we mnie zbyt wielu emocji, nie polubiłam jej osoby, ale też nie czułam niechęci. Ona po prostu była po to, by ukazać nam związek Verity i jej męża oraz ukazać, co wydarzyło się do dnia wypadku. I tak się właśnie stało. Hoover w pewien sposób nakreśla nam sylwetkę głównej bohaterki, ukazuje jakiś problem z dzieciństwa, bo jak wiemy, każdy bohater musi takowy mieć. W każdym razie, na mnie nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia. Po prostu była tłem, do wydarzeń rozgrywających się, na kartkach czytanej historii. 

Trudno jest mi napisać, czy oceniam te książkę pozytywnie. Z jednej strony jest przesiąknięta ciężką atmosferą, wyczuwa się, że coś jest nie tak, tylko nie wiemy dlaczego. Później, gdy prawda zaczyna wychodzić z kolejnych stron, miałam wrażenie, że każdy, ale to każdy w tej historii jest nienormalny. I nie wiedziałam kto bardziej. Samo zakończenie, o matko jedyna. Nie wiem, zachowanie Lowen, po tym wszystkim, jej decyzja, świadomość tego wszystkiego. Mnie to chyba przerosło. Te wszystkie relacje, były zatrute, podszyte jakimiś niezdrowymi zachowaniami i pobudkami. Szczerze powiem, przerażają mnie tacy ludzie. I mam nadzieję, że w rzeczywistości, nie spotkam się z czymś podobnym. 

Ta książka nie jest zła. Myślę, że Hoover dobrze ją napisała. Tylko jest niesamowicie pokręcona. I w sumie nie wiem, czy tak miało być, czy wyszło. Nie jest straszna, ale czuć pewien dreszczyk emocji. 



1 komentarz:

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger