Słowem wstępu - jak zwykle będę się tłumaczyła, ale podczas ferii zimowych ograniczyłam bytność na blogu, instagramie itd. Stwierdziłam, że muszę się zresetować, a planowana od jakiegoś czasu podróż, była dla mnie bardzo ważna. I nie chodziło o konkretne miejsce, ale o ludzi, do których się wybierałam.
Gdy 8 lat temu moja przyjaciółka pakowała swój dobytek, byłam jak zamrożona. Wiedziałam, że nie mogę jej zatrzymać, ale wiedziałam, że o to kończy się pewien etap. Nie będziemy razem, nie będę mogła wpaść w każdej chwili, gdy tylko poczuje ochotę, czy potrzebę. Czułam stratę całą sobą, ale nie mogłam nic zrobić. Bałam się, że te kilometry nas pokonają, że nasza relacja się po prostu rozejdzie - umrze śmiercią naturalną.
Wtedy nie miałam pojęcia, że my dwie, to nie jakaś zwykła przyjaźń. Nas nikt nie umiał rozdzielić, ani człowiek, a tym bardziej kilometry. I chociaż nie ukrywam, ta odległość nie ułatwia, to między nami nic się nie zmieniło. Przyznam się szczerze, to Asia odwiedzała mnie, ale ja u niej jeszcze nie byłam. Tak, wstyd i ogólnie po prostu zawaliłam. Jednak w końcu się ogarnęłam, kupiłam bilety na samolot i poleciałam!
Przyjaźnimy się od przedszkola, więc to nie jest jakieś kilka lat, co nie oznacza, że krótsze znajomości są mniej wartościowe. Jednak sami przyznajcie. Tyle lat, a między nami się nic nie zmienia. Tak więc, kiedy większość ludzi w zimie wybrało ciepłe scenerie, ja postawiłam na wyjazd do jednej z ważniejszych dla mnie osobób i jej rodziny oczywiście :).
Wrzucę troszkę zdjęć z miasteczka w którym mieszka Asia oraz najbliżej okolicy. Muszę przyznać, że bardzo przypadły mi do gustu te klimatyczne domki, ładne uliczki i ogólnie tak swojsko.
Na zdjęciach widać, że nie są ostre, a to wszystko jest wynikiem silnych opadów śniegu gdy sobie chodziliśmy, no i wyszło, że wyglądają jakby zrobione były "kalkulatorem", ale to po prostu wina śniegu i wilgoci na aparacie:)
Zamek w Fuldzie, piękna brama, która zdobi wejście na dziedziniec została oszpecona ustawionym przy samym wejściu kantorkiem służącym jako kasa biletowa. No po prostu gorzej zrobić nie można było...
Jak pisałam na początku formą podróży był lot samolotem... gdybym leciała pierwszy raz, pewnie byłby to mój pierwszy i ostatni ;))).
Wylot miałam z Wrocławia, po dotarciu na miejsce okazało się, że lot jest opóźniony. Najpierw 30 min, potem kolejne 30 min. W końcu wyleciałam z prawie dwugodzinnym opóźnieniem, ale to nic. W końcu czasem może się zdarzyć prawda?
Otóż zabawa zaczęła się na powrocie. Przyjechaliśmy sobie wcześniej, bo lotnisko we Frankfurcie jest olbrzymie i to wrocławskie to może sobie tańczyć krakowiaczka i jeszcze bedzie miało luz.. no więc Frankfutowe lotnisko wymaga czasu na samo przejście. Do samej odprawy długo się czeka, a już po odprawie szłam do wyznaczego gate'u calutkie 20 min, ;) Miałam czekać godzinkę, więc spokojnie podziwiałam sobie podjeżdżające i startujące co chwila samoloty. I gdy wybiła godzina boardingu, wiedziałam, że coś jest nie tak. Czas mijał a nas nie wywołują, mineło 30 min. cisza. Czekamy, w końcu nas wołają, wypuścili do autobusu, który miał podwieźć do samolotu, czyli kolejne 20 min, jazdy po płycie. Dojeżdżamy do samolotu i już widzę, że nic z tego nie będzie. Samolot ma rozebrany silnik przy skrzydle, wszyscy w koło biegają, a my siedzimy w tym autobusie. Znowu kolejne 10 min, 20 i po 40- tu wiemy, że na pewno tym samolotem nie polecimy. Za chwilę potwierdza nasze przypuszczenia pilot, który informuje, że samolot jest uszkodzony i muszą nas odwieźć. Czy polecimy? Niewiadomo. Wracamy i dowiadujemy się tyle, że trzeba czekać ;) No fajnie, co nam zostaje innego. Czekamy. W rezultacie nasz wylot jest opóźniony o ponad 3 godziny. Podstawiają nowy samolot - bo tamten tego dnia już nie poleciał nigdzie. Tak więc kochani, wybrałam lot samolotem, żeby było szybciej, a wychodzi, że szybciej i przyjemniej byłoby gdybym zdecydowała się na podróż pociągiem ;)))). Jednak nie ma tego złego, bo podczas obu przelotów, poznałam świetnych ludzi i naprawdę, ten czas mimo wszystko miło przemijał :).
Tymczasem, uciekam w odwiedziny i nadrabiasć zaległości. Na pewno sporo się nazbierało, z chęcią sprawdzę co u Was ciekawego się działo :)
To musiała być niezwykła podróż :) My jeszcze przed feriami. Czekamy na nie z niecierpliwością, choć nigdzie się nie wybieramy.
OdpowiedzUsuńFerie to taki oddech u człowiek naprawdę potrzebuje tych dni odpoczynku. Nawet bez wyjazdu. Tak więc rozumiem zniecierpliwienie :)
Usuńprzepiękne miejsca :O
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńBędziesz za to miała co wspominać na stare lata, bo takich przygód z podróży szybko się nie zapomina :)
OdpowiedzUsuńFajne miasteczko rzeczywiście, ładne kamieniczki, tylko zastanowiła mnie jedna rzecz.
Widzę nieodśnieżone w ogóle chodniki i nie wyglądają, jakby były zasypane świeżym śniegiem, tylko są już udeptane, a śnieg wciąż na nich leży... U nas chyba nie do pomyślenia :)
Uściski, Aga...
Wspomnienia będą na pewno ;)
UsuńWłaśnie też zwróciłam uwagę, że chodniki to żyły swoim życiem. Nikt specjalnie nie reagował na śnieg. Właściwie nawet drogi w tych mniejszych miejscowościach były kiepsko odśnieżane😁. Jeśli chodzi o chodniki to tam mieszkańcy muszą w obrębie swojego domu/mieszkania pilnować. Inaczej jeśli ktoś dozna uszczerbku na zdrowiu w wyniku upadku, będzie ponosiła koszty osoba, która nie zadbała o "swój " kawałek chodnika. Ja to się śmiałam bo w dniu opadów śniegu dzieci miały odwołane lekcje. I nie muszą tego odrabiać w inny dzień, tam tak po prostu jest.
Cóż, inny świat, inne zasady :) Ale to i tak nie zmienia faktu, że miasteczko czarujące i ogromnie klimatyczne :)
UsuńOch ! Piękna podróż w imię przyjaźni ! Bardzo ładne zdjęcia i pogoda udana !!! Pozdrawiam serdecznie :))
OdpowiedzUsuńPodróż była naprawdę udana i bardzo potrzebna, wspaniały czas 😊.
UsuńRównież pozdrawiam 🙂
Całlkowicie rozumiem taka przyjaźń bo w 2008 roku to ja byłam tą, która się spakowała i wyemigrowała do Anglii, gdzie mieszkałam do 2012 roku. Naszej przyjaźni też żadne kilometry zabić nie zdołały ( my znamy się od podstawówki). Twoja przyjaciółka mieszka w bardzo klimatycznym miasteczku . Śliczne są te budynki
OdpowiedzUsuńAle juz wróciłaś? Ja bym chciała żeby moja kiedyś wróciła i był nieco bliżej;). Miasteczko w którym mieszka jest naprawdę urocze, ale niechby było nieco bliżej granicy 😁
UsuńPozdrawiam Agnieszko, te Twoje "nie - literackie" posty też lubię.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że posty nie książkowe, również lubisz czytać;).
UsuńPozdrowionka Jarku! 😊
Piękne zdjęcia. Wydaje się idealnym miejscem nie tylko na wyjazd, ale i do życia...
OdpowiedzUsuńChyba tak jest bo mieszka tam już ładnych kilka lat :), a ja tu sobie tęsknię;)
UsuńO, jak pięknie, wyobrażam sobie, jak musi tam być w ciepłych porach roku:-)
OdpowiedzUsuńTo ci dopiero ferie!
Takie wyprawy chyba pamięta się najbardziej, piękne miasto, odwiedziny u przyjaciółki a nawet perypetie związane z podróżą .
OdpowiedzUsuńja mam psiapsi w Krakowie, raz na kilka miesięcy się z nią widzę:)
OdpowiedzUsuńJak są chęci, to wszystko przetrwa... Ja 10 lat temu przeprowadziłam się i odległość między mną, a przyjaciółką wynosiła 30 minut autem... Wszystko padło po kilku miesiącach...
OdpowiedzUsuńSuper, że udało Ci się odwiedzić przyjaciółkę :).
Powrotna przygoda z samolotem dla mnie byłaby przerażająca... ;)
Taka przyjaźń to skarb i fajnie, że o nią dbacie.
OdpowiedzUsuńPiękne miasto, te kamieniczki są przeurocze, a zamek robi wrażenie.
Urokliwe miejsc . Super , że masz taką przyjaźń
OdpowiedzUsuńBardzo ładne miejsca :D
OdpowiedzUsuńJeżeli przyjaźń jest prawdziwa to nawet kilometry nie zmienią takiej relacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piękna przygoda, ferie i piękna przyjaźń!
OdpowiedzUsuńMiło znaleźć się w takim uroczym miejscu i mieć wtedy bliską osobę obok siebie!
Pozdrawiam serdecznie
Pięknie tam jest. Chętnie bym chciała to zobaczyć.
OdpowiedzUsuńsuper mieć przyjacółkę tyle lat
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce odwiedziłaś, ale przede wszystkim przyjaciółkę. Super, że Wasza przyjaźń przetrwała tyle lat. Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńJakież piękne, śnieżne zdjęcia... A u nas chlapa... :/
OdpowiedzUsuńWspaniala taka przyjazn !!! I ile ciekawych rzeczy mozna o niej napisac i pokazac.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie sie nadal razem
Stokrotka
Podróże czasem bywają pełne niespodzianek :) Ale zawsze warto poświęcić czas na odwiedziny przyjaciół i bliskich. Zdjęcia są urocze, mimo że pogoda nie zawsze dopisywała.
OdpowiedzUsuń