lipca 10, 2014

lipca 10, 2014

Odkrywając rodzinne tajemnice...



Co zrobić kiedy nasze dotychczasowe życie w ciągu kilku chwil ulega zmianie, a zamiast spokoju nasuwają się pytania, na których odpowiedzi nie będzie można łatwo otrzymać? Czy zasiane ziarenko niepokoju pozwoli udawać,że nic się nie wydarzyło? Jak szukać kiedy wszyscy w koło milczą...

Głęboko w szafie zawinięta w dziecięcy kocyk leżała elegancka teczka, Veronika wiedziała,że wyjmowano ją dopiero gdy trzeba było odszukać jakieś ważne dokumenty. Tego dnia leżała rozłożona na mahoniowym stole, zaś dziewczynka przyglądała się wystającemu fragmentowi zdjęcia, ciekawość wzięła górę i postanowiła sprawdzić kto widnieje na fotografii. Oczom ukazała się dziewczynka na oko starsza od Veroniki,na zdjęciu widniał jeden napis. Laura. Nigdy dotąd nie słyszała by w domu ktoś wypowiadał to imię, dlatego postanowiła zwrócić uwagę na rozmowy rodziców. Już w wieku dwunastu lat wiedziała, iż zadawanie niewygodnych pytań może przynieść marny skutek. Matka dziewczynki od wielu lat leczyła się na nerwicę, na szczęście, miała przy swoim boku wierną i oddaną przyjaciółkę Anę... to ona dziwnym splotem okoliczności pojawiała się w ważnych wydarzeniach ich rodziny. To właśnie podczas jednej z wizyt Any w ich domu Veronika usłyszała o Laurze i ukradkiem zobaczyła jak niesie jej zdjęcie by pokazać przyjaciółce. Mimo swojego wieku dziewczynka wiedziała,że sprawa jest poważna, zaś poszukiwana postać ze zdjęcia odgrywa wielkie znaczenie dla jej rodziców..

Odkąd pamiętała jej życie wyglądało stateczne bez żadnych komplikacji, najważniejszą rolą w jej wychowaniu sprawowała babcia, to ona decydowała do jakiej szkoły i na jakie zajęcia ona, Laura ma uczęszczać. Kiedy z pozoru zwykłego dnia w trakcie zajęć lekcyjnych została wywołana z klasy wiedziała,że coś się stało, jednak nie mogła zrozumieć dlaczego właśnie teraz nagle muszą się wyprowadzić i co gorsza zmienić szkołę.. Dawny dom, a raczej Villa bardzo się jej podobały, teraz musiała pogodzić się z mieszkaniem w centrum ulokowanym nad sklepem obuwniczym. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia,że właśnie w tym sklepie odegrają się sceny, które na zawsze odmienią jej przyszłość.

Bardzo zainteresowała mnie tematyka poruszona przez autorkę. Sprawę kradzieży oraz handel dziećmi nie jest tematem z którym mamy do czynienia na co dzień, a jednak takie straszne zbrodnie mają miejsce i czasami ich ofiary nie mają pojęcia,że zostały skrzywdzone w najgorszy z możliwych sposobów. 
Matka długo oczekująca swojego dziecka, mająca świadomość,że ciąża przebiega jak należy nagle dowiaduje się,że jej maleństwo umarło, nikt jej nie chce pokazać ciała bo jak twierdzą specjaliści może wywołać zbyt wielki szok, ale gdzieś tam w środku rodzi się niepewność, czy faktycznie powiedziano prawdę? Dlaczego żaden lekarz nie potrafi sensownie wytłumaczyć co poszło źle. 
Właśnie z takimi pytaniami rozpoczynamy naszą "przygodę"  z Veroniką i Laurą bo to właśnie te dwie postacie odgrywają największą rolę. Trudno jest mi powiedzieć czy polubiłam bohaterów, jaki miałam do nich stosunek emocjonalny. Chociaż jest jedna osoba, której na wstępie nie polubiłam by później to uczucie mogło zamienić się w odrazę. Ana. Kobieta pojawiająca znikąd mająca radę na każdy problem, owiana tajemnicą. W Skradzionej  pojawia się wielu bohaterów, ich osobowości są bardzo rozbieżne, od zrozpaczonej a mimo wszytko pełnej wiary w osiągnięciu celu Betty po stalową, apodyktyczną Lilly. 
Sama fabuła toczy się bardzo powoli, autorka niespiesznie rozwija tempo akcji, chwilami miałam wrażenie,że rozdziały były przegadane, zbyt wiele przemyśleń oraz cofania się w czasie przemyśleń Veroniki. Nie można powiedzieć,że książka trzyma w napięciu. Jako,że rozgrywa się dwutorowo zostajemy pozbawieni tej niewiedzy i niepewności co dzieje się z dziewczynką z fotografii. Również przewidywalne jest zakończenie, jednak mimo tego,że już od początku miałam podejrzenie kto jest głównym sprawcą oraz jak potoczą się losy bohaterów czytałam z ogromna ciekawością. Dlaczego? Ponieważ fabuła wciąga i zmusza do wczucia się w sytuację Betty, Veroniki a później Laury. Do tego stopnia,że nie mogłam się oderwać od stron. Po zakończeniu nie odłożycie tej książki ot tak, w głowach będą się rodziły pytania, jak takie sytuacje mogą mieć miejsce i co my byśmy zrobili na miejscu bohaterów.
Skradziona może nie należy do gatunku porywającego dynamiczną akcją, jednak ma w sobie to coś, co sprawiło,że mogę szczerze polecić, tę pozycję naprawdę warto przeczytać.



Premiera - 14 lipca 2014r.






4 komentarze:

  1. Strasznie ciężko czyta mi się takie książki, gdzie dzieciom dzieje się krzywda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tematy trudne i poruszające wrażliwość, Chętnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Aguś, jak dla mnie świetna fabuła! Bardzo mnie zachęciłaś do jej przeczytania. Nawet te przegadane rozdziały mnie nie odstraszają:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciężka jak dla mnie tematyka. Nie wiem czy na chwile obecną dałbym radę się z nią zmierzyć. Chyba jednak nie, gdyż w okresie wakacyjnym wolę ciepłe, optymistyczne historie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger