Często bywa tak, że w pośpiechu bądź
w nawale różnych spraw zapominamy o czymś ważnym. Dokładnie mówiąc, o
naszym życiu. Kiedy już dostaniemy pracę, tę wymarzoną albo nawet i nie,
ale mamy swoje miejsce, do którego w pewien sposób przynależymy,
zaczynamy robić to, co inni, zatracając siebie. W wielu przypadkach
wyścig za karierą lub nawet świętym spokojem w miejscu pracy doprowadza
do tego, że wyzbywamy się ważnych odruchów, integracji albo chociaż
zwykłego przychylnego nastawienia do drugiego człowieka. A co się robi,
żeby inni nas nie zaczepiali? Ignoruje, wymyśla powody, by nie zostać
zaczepionym, no i kłamie... Bo w końcu dla chwili wytchnienia można
sobie pozwolić na niewinne kłamstewko. Tylko co zrobić, kiedy od jednego
się zaczyna, a później okazuje się, że zabrnęliśmy za daleko?
Zmiany nie zawsze bywają pozytywne, o czym przekonała się Lucy, jednak nie to jest dla niej najgorsze, ale świadomość przyznania się przed własną rodziną oraz znajomymi do porażki. Dlatego też w przypływie desperacji decyduje się na jedno kłamstwo, ale jak to bywa, kiedy się powie jedno, później ciągną się za tym konsekwencje, toteż, chcąc trzymać się jednej wersji, kobieta musi brnąć coraz głębiej i wymyślać przeróżne historie nie do końca zgodne z prawdą. Dzieje się tak przez dłuższy czas, aż do pewnego dnia, kiedy to wracając do swojego mikroskopijnego mieszkanka, znajduje list, dosyć intrygujący, bo od samego życia... Dziwna sprawa, ale Lucy gdzieś już słyszała o spotkaniu pewnej kobiety z własnym życiem, dlatego nie jest tym faktem aż tak zaskoczona, tylko ona sama nie do końca ma ochotę stanąć twarzą w twarz ze swoim.
W końcu udaje się, a spotkanie z
nim, ze swoim życiem, sprawia, że zdaje sobie sprawę, iż niezupełnie
jest ono takie, jak sobie wyobrażała. W dodatku jej oczom ukazuje się
mężczyzna, niezbyt urodziwy, wręcz przeciwnie. Kiedy dowiaduje się, jaki
cel ma owe spotkanie, jest zdziwiona i skonsternowana, gdyż nie tego
oczekiwała, a to dopiero początek niełatwej drogi...
Wiele słyszałam na temat tej właśnie
publikacji, praktycznie same superlatywy. Dlatego też z ogromnym
zainteresowaniem sięgałam po książkę napisaną przez jedną z moich
ulubionych zagranicznych autorek.
Jest to bardzo nietypowa pozycja, bo
sam fakt spotkania bohaterki ze swoim życiem wywołuje zdziwienie i
ciekawi, czymże ono jest? Razem z Lucy zastanawiałam się, jak będzie
wyglądało owe spotkanie, czego oczekuje od niej Życie. Okazuje się, że
sprawy wyglądają zupełniej inaczej, niż się spodziewałam. Chwilami,
podobnie jak bohaterkę, denerwowało mnie nastawienie życia do jej spraw.
Dlaczego zachowywało się tak, a nie inaczej. Stwierdzenie, że chce
dobrze, wiele razy doprowadzało do nieprzyjemnych sytuacji. Sama postać
Lucy była mi bardzo bliska, może nie pod każdym względem, ponieważ nie
jestem zaplątana w spiralę kłamstw, ale wiele razy uciekałam sama przed
sobą, by uniknąć stawienia czoła problemom, które pojawiły się nagle i
namieszały... w życiu, oczywiście. Czytając, miałam wrażenie, że treść
ma wiele odniesień, nie tylko do przedstawionego problemu, ale również
ukazuje, jak my sami potrafimy zapomnieć o wielu ważnych sprawach.
Trwając w czymś, co nie sprawia nam żadnej radości, uciekając przed
zmierzeniem się z rzeczywistością i co najważniejsze, zadbaniem o to, by
znaleźć odpowiednie rozwiązanie, omijając przeszkody, klucząc między
może czasem niełatwą, ale mądrą decyzją, tkwiąc w próżni. Nie odczuwając
żadnej radości, nie zdając sobie sprawy, że życie mija bez nas samych.
Mówi się, że nawet jeżeli my sami zapomnimy o sobie, o naszym życiu, to
świat się o nas dopomni. Tak było z Lucy: udawała, starała się nie
zwracać uwagi na narastający problem, aż w końcu do jej drzwi zapukało i
przypomniało o sobie Życie.
Dopóki istniejesz, istnieje
również twoje życie. Dlatego, okazując miłość, czułość i uwagę mężom,
żonom, rodzicom, dzieciom i przyjaciołom, nie powinniśmy zapominać i o
nim, bo twoje życie to ty: zawsze trzyma za ciebie kciuki i dopinguje
cię nawet wtedy, gdy myślisz, że ci się nie uda. Ja na chwilę z niego
zrezygnowałam (...)
Jestem pod ogromnym wrażeniem, nie
spodziewałam się, że książka aż tak mną zawładnie; wprawdzie styl
autorki mógł mnie do tego nastawić, mimo wszystko tematyka była dość
inna, więc miałam pewne obawy, czy to na pewno będzie to... a tutaj taka
niespodzianka. Spędziłam niesamowite chwile, analizując i przegryzając
wszystkie decyzje Lucy, tego, jak Życie decydowało o kolejnym
posunięciu, o tym, jak niekiedy bezmyślnie powiedziane słowa niosły za
sobą konsekwencje. Jak bardzo zżyłam się z jej własnym życiem i jak
odnalazłam sens czegoś bardzo ważnego. Bardzo przeżywałam samo
zakończenie, kiedy trzeba było zmierzyć się z nieuniknionym. Nie
myślałam, że aż tak zidentyfikuję się z główną bohaterką; w końcu jej
historia była inna od mojej, a jednak miałyśmy coś wspólnego i chyba
właśnie to sprawiało, że była mi ona bliska, ale i chwilami drażniąca. W
końcu tak łatwo wytknąć komuś jego błędy, nie widząc swoich.
Pora na życie pozostanie
w mojej pamięci bardzo długo. Wydaje mi się, że przeczytałam ją we
właściwym momencie, bo potrzebowałam tego bodźca, który serwuje autorka.
Książka ta zajmie ważne miejsce w mojej domowej biblioteczce, będę ją
polecała każdemu, gdyż jest godna uwagi, warta poświęcenia chwili na jej
przeczytanie. Tekst stanowi oficjalną recenzje zamieszczoną na stronie redakcji ESSENTIA
Do tej pory przeczytałam jedną ksiązkę tej autorki. Podobała mi się więć pewnie jeszcze na coś się skusze :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam. Proza tej autorki do mnie trafia.
OdpowiedzUsuńTej autorki najbardziej lubię "PS. Kocham cię":)
OdpowiedzUsuńNa razie muszę przeczytać "P.S. Kocham Cię", bo czeka już na półce od bodajże trzech lat. A później na pewno skuszę się na więcej... :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki tej autorki. Przypadły mi do gustu i od tamtej pory poluję na pozostałe pozycje jej autorstwa...
OdpowiedzUsuńUwielbiam prozę Ahern, więc tę książkę przeczytam z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek autorki i każda mi się podobała, mam nadzieję że i te uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńAhern tylko raz mnie zawiodła ('pamiętnik z przyszłości' o ile dobrze pamiętam tytuł) a poza tym jednym bublem zawsze mnie zadowala (oups, dziwnie to brzmi ^^). Dlatego też po tą książkę z chęcią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!