listopada 13, 2014

listopada 13, 2014

Poczekajka w nowej odsłonie





Trzecie wydanie Poczekajki uważam za chyba najładniejsze, mimo faktu jakim jest magia oddana w zielonej sukience, to ta pełna słońca i jakby pozytywnej energii zachęca do przeczytania i poznania treści.
Marzenia są czymś czego nie można nam odebrać, to dzięki nim człowiek może przetrwać czasem najtrudniejsze chwile w swoim życiu. Każdy ma różne pragnienia, jedni chcą uzyskać jak najlepsze kwalifikacje by później piąć się w górę po szczeblach kariery, inni zaś tak jak Patrycja marzą o domku, ale takim pod który koniecznie musi podjechać książę.

Dlatego ów domek nie może być pierwszym lepszym, tylko TYM właściwym. A gdzież on się znajduje? Tego niestety młoda weterynarz nie wiedziała,ale szukała dzielnie i nieustępliwie. W tym też celu (jako nowicjuszka czarownica) używała wahadełka, by jej wskazało drogę, gdzie powinna się udać. Najpierw miał odbyć się sabat, niestety nie na czarciej górze, a w domu. Ukrytym za żywopłotem. Nie wybierało się na niego dosiadając, ani wierzchu, ani miotły, a tak pospolicie... pks-em. Cóż zrobić. jakie czasy takie i środki komunikacji. Nasza Patrycja pojechała, przeżyła to co przeżyła, wcale mądrzejsza się nie poczuła, jednak działac nie zaprzestała. Jeździła swym autkiem, wraz z psem, a dokładnie pandą-pies bo Panda nie wyglądała jak pies, tylko jak coś futrzane, bez początku i końca. Podróżując tak, nie tylko po bezdrożach własnej ojczyzny, bo kobieta wyjechała też poza jego granicę, rozmyślała jak powinien wyglądać dom marzeń. I oto pięknego letniego dnia, gdy wydaje się,że już i tak źle być nie może, na leśnej drodze poczciwy pojazd odmawia współpracy... 
W tym właśnie momencie zacznie się akcja, która chwilami magiczna, chwilami zabawna, może i nawet absurdalna, nie jeden raz wzbudzi uśmiech na twarzy czytelników. Pojawią się mężczyźni, każdy będzie miał swoje za uszami, nawet ten dobry nie będzie dobrym, zaś przyjaciele nie do końca przyjaciółmi. Rodzona matka postanowi zrobić coś paskudnego, i chyba każdy w koło będzie widział co się świeci, poza jedną osobą, główną zainteresowaną, nieświadomą panią weterynarz.

Każda postać jest jakaś, nawet te mniej wyraziste wnoszą coś do fabuły, której motywem wiodącym jest miłość. Tylko taka troszkę bardziej wyreżyserowana niż szczera, bo tam gdzie bierze udział magia nic nie będzie takie jak być powinno. Wierząc w przepowiednie zaczynamy kreować inną rzeczywistość, ale czy jest ona tą jaką sami sobie wybieramy? Czy Patrycja trafnie odczyta dawane znaki i czy dom stanie się domem, a Amre tym dobrym?  Będzie się działo nie tylko na polu uczuciowym, bo w miejscu gdzie nocą w ogródku czyha z sekatorem ksiądz, może się naprawdę wszystko wydarzyć...


Z tego co słyszałam książka ta, zyskała swoich fanów i antyfanów, nie staram się na tym polu polemizować bo każdy ma prawo do własnego osądu. Ze swojej strony chciałam napisać,że owszem jest tam wiele "dziwnych" sytuacji , które przy głębszej analizie okazałby się absurdalne. Jednak ja podeszłam do serii poczekajkowej z humorem, nie zastanawiając się czy w Zamościu rzeczywiście jest Zoo, albo czy kiedyś ono tam się znajdowało. Ponieważ tak naprawdę mnie nie interesują fakty przy czytaniu literatury odprężającej. Szerze mówiąc całość mogłaby być jedną wielką fikcją, a i tak bym była zadowolona. Miałam się odprężyć, miałam chwilami wzruszyć, i tego właśnie oczekiwałam po literaturze  tej  kategorii. Nie zawiodłam się. Słyszałam poruszenie odnośnie naśmiewania się z mieszkańców wsi, osobiście bawiły mnie ukazane sceny, i szczerze muszę przyznać,że do tej pory można na nie jednej wiosce znaleźć takie "perełki", więc czy ugodził moją wiejską duszę sposób w jaki opisała to Michalak? Nie, uważam,iż każdy  powinien mieć na tyle rozwinięte poczucie własnej wartości, żeby nie odbierać personalnie ukazanych w krzywym zwierciadle książkowych poczkekajczan.
Muszę się przyznać,że właśnie taką Michalak lubiłam najbardziej, z serii poczekajkowych, kokardką czy owocowych w tej pierwszej odsłonie. Wiedziałam w jakim klimacie będzie toczyła się akcja,że na pewno nie jeden raz autorka mnie zaskoczy, ale w odpowiednich dawkach. Dla kogo mogę polecić Poczekajkę ? Każdemu, kto zechce się oderwać od rzeczywistości, pozwoli fabule wciągnąć,bez zadawania rzeczowych pytań... 
Jak wspomniałam książka należy do tych lekkich czytadeł, ale to jest właśnie jej zaleta. Polecam. 


 

7 komentarzy:

  1. Jestem zauroczona okładką tej książki. Mam nadzieję, że jej ''wnętrze'' jest równie klimatyczne i wyjątkowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory autorki czytałam tylko Serię z Kokardka i bardzo mi się podobała, inne książki autorki ciągle przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie chyba jednak zielona okładka bardziej przekonuje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka jest rzeczywiście piękna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Znasz moje zdanie na temat Poczekajki, a jak nie to zajrzyj na bloga ;) Nie mam nic do dodania...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czarownica weterynarz? Jeszcze o czymś takim nie słyszałam :) A okładka jest fantastyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele dobrego o niej słyszałam, a teraz trafiłam jeszcze na Twoją opinię. Czuję, że może mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger