czerwca 16, 2015

czerwca 16, 2015

Cinder



Z Sagą Księżycową wynikła dziwna sytuacja, wydane zostały dwie części. O trzeciej ani widu, ani słychu. Co najśmieszniejsze czytelnicy owszem są zainteresowania, upominają się, a wydawca siedzi cichutko mając zamknięte uszy i oczy na prośby tych, którzy zapewniają im zyski, ciekawe nieprawdaż ? Sięgnęłam i ja po sławną serię, która u nas niestety serią być przestała, ale może kiedyś mole zrobią zrzutkę i sami wydrukują kolejne? Zobaczymy. 
Cinder jest mechanikiem. Pocina sobie na mechanicznej nóżce, to jest kikucie, gdyż nóżka się jej troszkę podniszczyła i teraz utyka. Android imieniem Iko(?) postanowił(a) swej przyjaciółce ( roboty mogą się zaprzyjaźnić???) zdobyć, a raczej zakupić nową część, potocznie zwaną stopą, by Cinder mogła normalnie się poruszać. Dziewczyna/cyborg siedzi przy swym stoisku gdzie naprawia, sprzedaje części. Jest chyba w tym dobra gdyż kochana matula, zwana też jej opiekunką prawną postanowiła korzystać z jej usług, nie tylko jako taniej siły roboczej. Tak więc Cindi ( pozwolę sobie na uroczy skrót) naprawia, tablety i różne takie tam sprzęty najnowszej technologii, które ja nie ogarniałam gdyż z techniką mam tak po drodze, jak bokser z baletem.  Między czasie dziewczyna coś tam sobie naprawia w garażu, gromadzi złomy ( czyżby chciała dać nogę, ups.. metalową kończynę  - z domu mamusi? ) Tego zdradzić niestety nie mogę, ale żeby było bardziej dramatycznie na ziemi szaleje straszna i jakże okrutna odmiana zarazy, nazwy nie pamiętam. Dziwnie się nazywała. No ale szybko zabijała swoje ofiary. Był siniaki, była gorączka, więc i musiała być śmierć, aha nie było na nią lekarstwa.  Przez co śmierć niosła się i u biednych i u zamożnych. A to ci dopiero psikus. Nie było, że "mnie stać  się wyleczę"! W końcu jakaś sprawiedliwość. Wracając do tematu, zaraza wprosiła się do pałacu cesarza, który to niestety padł jej ofiarą. Ku rozpaczy swego ukochanego syna, księcia ( Kaja? dobrze napisałam?)  Kai z wielką determinacją szuka leku, znaczy się szukają lekarze, Kai ich dopinguje. Sprawa wygląda poważnie. W dodatku widmo potencjalnej wojny z Lunarami spędza sen z powiek, wydaje się, że sprawa jest beznadziejna.  Znikąd pomocy. Czarne chmury zwisają nad pałacem, ale nie tylko nad nim. Czy bajka w świecie rozwiniętym elektronicznie i technicznie może mieć dobre zakończenie, co wspólnego z księciem będzie miała cyborgowa panienka, jaka jest szansa na odnalezienie lekarstwa i wreszcie najważniejsze... Co stało się z pewną dziewczynką i dlaczego królowa Levana jest podłą... dąży do zabicia niewinnej nastolatki? 


Moje nastawienie do Sagi było bardzo pozytywne, nasłuchałam się tylu dobrych opinii, że z radością przygarnęłam od razu dwie książeczki. Zasiadłam do czytania i... zaczęło się jakoś tak nijak. Po tylu pozycjach fantasy, podróży w czasie i nie wiem gdzie jeszcze już chyba nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Dlatego też człowiek z tabletem w głowie, metalową nóżką i rączką muszę przyznać nie wywołał uczucia zdziwienia. Nawet spróbowałam sobie wizualizować obraz takiego człowieczka. 
Postać Cinder, możecie mnie znienawidzić, możecie powiedzieć, że jestem Ble, ale cóż. Muszę to napisać, nie polubiłam jej, ona mnie drażniła, męczyła, nie kibicowałam jej. Ogólnie zrobiona z jakimś defektem. Znaczy się napisana.  Iko była bardziej ogarnięta, a niby tylko android, Dziwne, może autorce pomyliły się imiona podczas pisania? Nie wiem. Mamusia podła, oraz siostry. Jedna zła , druga w porządku. Mamusia wredna zołza, wredniejszej chyba nie mogła jej wykreować, jednak to akurat można uznać za plus. Książę, niby fajny, niby taki szlachetny i ogarnięty, a... sama nie wiem. Daję mu czas, jest nadzieja, że chłopak się odnajdzie sam w sobie. Królowa Levana, ta to dopiero szantrapa podła. Na szczęście jest ktoś kogo polubiłam. Doktorku, konkretny, rzeczowy. Jak zaczął kłamać to nawet ja przez chwilę wierzyłam w to co wymyślił. Spostrzegawczy i dobrze kombinował. Nie mogę o nim złego słowa powiedzieć. Niestety. Cinder to jakaś totalna pomyłka, ta dziewczyna, nie książka.  Może to przez ten tablet głowie jest coś nie tak? 
Podsumowując, książka jest niezbyt mocnym, jednakże ciekawym początkiem serii, która może się rozwinąć ( no dobra wiem, że się rozwija bo zapoznałam się z drugim tomem). Mimo faktu, że główna bohaterka jest taka, a nie inna... czyta się całkiem przyzwoicie. Nie rozumiem porównania do kopciuszka, tutaj jest tylko lekko zaczerpnięte z bajeczki, ale nic więcej. Cóż...starzeje się i narzekam.  Nie poradzę, że nie znoszę porównań do innych książek by zyskać popularność.  Pozostaje pytanie, czy polecam? Tak, myślę,że warto rozpocząć przygodę z serią, która nie jest tłumaczona ( wybaczcie, ale głupota zacząć i zrezygnować z wydawania), może kiedyś zlituje się KTOŚ i zainteresuje się kontynuacją. 

Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki. 

5 komentarzy:

  1. Mnie osobiście bardzo ciekawi ta saga i mam nadzieję, że uda mi się ją kiedyś poznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic gorszego, niż porównywanie książek do siebie, też tego nie znoszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znow się ubawiłam z Twojej oceny sytuacji ;) mam ochotę przeczytać i nawet żałuję, że tego nie kupiła (w wielkiej kauflandowej promocji) jednak przypomniałaś mi, że tego przecież nie przetłumaczono do końca. A zostawić taką rozgrzebaną serię to największy grzech wydawcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. E, nie będę zaczynała czegoś, czego nie mogę skończyć :) poczekam aż wydawca się ogarnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka bardzo mi się podobała, bardzo szybko mi się ją czytało. Świat i postacie jakie stworzyła autorka zaintrygowały mnie. Pisałam do wydawnictwa i odpisali, że niestety nie planują wydania kontynuacji. Mam nadzieję, że to się zmieni :(

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger