października 20, 2015

października 20, 2015

Pożegnanie z wodospadami


Wszystko kiedyś ma swój koniec. I tak przyszła pora by rozwiązać zagadki, znaleźć odpowiedzi na dawno zadane pytania i... pożegnać się z bohaterami których przez cztery tomy zdążyło się polubić i znielubić, ale bez względu na wszystko przywiązać. 
Nie ukrywam, niecierpliwie oczekiwałam tego piątego tomu, tego co zawarła w nim autorka, w końcu zaserwowała czytelnikom tyle niewiadomych, że wreszcie napięta do granic możliwości cierpliwość musiała znaleźć ukojenie. 
Jak więc wyglądało moje ostatnie spotkanie z Kylie, Holiday, Burnettem, Derekiem, Lukasem, Mirandą i Dellą? Czy w końcu dostałam satysfakcjonujące odpowiedzi? Zacznę od początku.

Kylie znalazła się w miejscu gdzie nie jest jedynym kameleonem, ale czy to ją uszczęśliwia? Czy pobyt w miejscu gdzie wydawałoby się powinna czuć jak u siebie, jest takim rzeczywiście? Nastolatka tęskni za wodospadami, za przyjaciółmi z którymi musiała się rozstać. Komendantką Holiday i nawet Burnettem, jej serce dalej się goi po zdradzie, której dopuścił się Lukas. I chociaż upłynął czas, ona sama nie potrafi przejść do tego z odpowiednim dystansem. W dodatku życie wśród najbliższych jawi się jak więzienie. Pozostali ukrywający się okazują niezadowolenie z jej obecności. W końcu najgorszy wróg poluje na Kylie, przez co cały gatunek czuje się zagrożony.  
Czas jednak nie jest jej sprzymierzeńcem. Mario chce zakończyć to co zaczął i nie odpuści dopóki nie rozegra ostatnią bitwę na śmierć i życie.   Same wybory, dobre, złe i niewidome. Jedno jest pewna, trzeba dokonać zmian, trzeba ruszyć w stronę o jakiej zadecyduje przeznaczenie.

Czy młoda kameleonka dowie się czegoś nowego o sobie samej i temu do czego została powołana, kim będzie zjawa nie dająca spokoju, uparcie chcąca zwrócić na siebie uwagę. Jakim sposobem przedmiot będzie wędrował śladem  Kylie i przede wszystkim dlaczego? Co autorka zafunduje w ostatecznej rozgrywce i czy finał usatysfakcjonuje ? 


Trudno jest opisywać ostatnią z części, zawsze czai się strach przed zdradzeniem zbyt wielu szczegółów.  Dlatego postanowiłam skrócić do maksimum zarys fabuły, by przejść do mych wrażeń po zakończeniu sławnej serii. A były... no były i chyba nawet w większości są one mieszane. 
Wiem, będę nudna, będę powtarzalna, ale... autorka w tym tomie już naprawdę, ale to naprawdę przesadziła. Otóż Kylie cały czas, na okrągło zagryzała usta. Ba! ona robiła to praktycznie non stop! Ja rozumiem, że czasem ze stresu można złapać za wargę, ale ludzie! Naprawdę to musiało się dziać co najmniej po trzy razy na każdej ze stron? I nie, nie przesadzam. Tak było. 
Ogólnie bardzo dużo oczekiwałam po moim ostatnim spotkaniu w wodospadach, wyobrażałam sobie, że autorka zaserwuje przysłowiowe "bum", czy zastałam coś właśnie takiego? Sama nie wiem. 
W pewnym sensie było troszkę inaczej, towarzyszyło pewne napięcie podczas czytania, ale.., bez fajerwerków.  
Miłosny trójkąt dalej trwał, ale o dziwo Lukas aż tak mnie nie drażnił jak było do tej pory. Nawet chwilami było mi go żal. Nie, nie polubiłam go. Jestem wierna własnym przekonaniom,  cały czas miałam Dereka za swojego faworyta. Na jaki wybór zdecydowała się Kylie? Wraz z dziewczyną zmierzamy ku zakończeniu "przygody".  A zakończenie było... No było. I chyba tak naprawdę tutaj powinnam zakończyć.  
Muszę przyznać, że chyba zbyt wysoko podniosłam poprzeczkę i chyba stąd moje lekkie rozczarowanie. Wyobrażałam sobie niestworzone rzeczy, A tutaj.. Owszem, coś się wydarzyło. Było chwilami dramatycznie i koniec. 
Troszkę sobie ponarzekałam, ale tak w ogólnym rozrachunku książka nie jest zła. Nawet mogłabym się pokusić, że seria została "porządnie" zamknięta.  Rozstanie nie było bolesne,  otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania i przyszła pora zamknięcia ostatniej strony.  
Oczywiście chyba nie muszę nikogo przekonywać do sięgnięcia po Wybraną o zmroku , na tym etapie nawet nie powinno być żadnych wątpliwości. Powinnam też podsumować całą serię, przy której miło spędziłam czas. Dzięki Delli i Mrandzie nie jednokrotnie było przezabawnie, wraz z Kylie tworzyły zgrane trio. Holiday, wierna przyjaciółka i wsparcie dla obozowiczów. 
Wodospady cienia polecam fanom fantasy, którzy lubią wampiry, wiedźmy oraz inne nadprzyrodzone postaci. Wrażeń na pewno nie zabraknie. 


Za możliwość przeczytania książki chciałam podziękować wydawnictwu Feeria. 
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki. 

5 komentarzy:

  1. Wampiry powiadasz... dawno nie miałam z nimi do czynienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam aby pierwszy tom, ale pamiętam, że przypadł mi do gustu, więc jak znajdę tylko wolną chwilę, to postaram się sięgnąć po kolejne części serii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała seria skończyła się w odpowiednim momencie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba za stara jestem już na tego typu lektury, bo zupełnie mnie do nich nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger