listopada 02, 2015

listopada 02, 2015

Czy wspominałam, że Cię kocham?


Bywają takie momenty, że potrzebuję lektury nieco mniej ambitnej, takiej do rozluźnienia i spędzenia przyjemnie czasu. Książka Estelle Maskame  wydawała się być idealna na spokojne popołudnie. Okładka niby nie porywająca, ale mnie niesamowicie przypadła do gustu. Taka iście "Amerykańska".
Bohaterami są nastolatki, więc chyba każdy wie czego fabuła będzie dotyczyła. W prawdzie obiecałam sobie, że ograniczę literaturę młodzieżową, ale coś mnie ciągnęło do tego właśnie tytułu... Czy moje odczucia okazały się pozytywne i jestem zadowolona z lektury? 

Rozwód, słowo samo w sobie nie napawa optymizmem. Dla stron zazwyczaj oznaczają ciężką przeprawę, jednak jeszcze gorzej kiedy uczestnikami rozpadu małżeństwa są dzieci. Eden od dawna rozstanie rodziców ma za sobą. Co nie oznacza, że rozumie postępowanie ojca i fakt, że ich opuścił. Nie tylko matkę, ale również własną córkę. Jednak kiedy dostaje zaproszenie na spędzenie całych wakacji w Kalifornii z mieszaniną uczuć przyjmuje ofertę. W pewnym sensie z ciekawości, ale i również chęci przeżycia czegoś nowego. W końcu jest nastolatką, deszczowe i ponure Portland nie jawi się zbyt kolorowo, co innego cudowne Santa Monica. Samą swoją nazwą zaprasza do odwiedzenia.

Samolot ląduje, dziewczyna oczekuje bagażu między czasie rozglądając się za dawno nie widzianym ojcem, nie ma pojęcia w jaki sposób powinna się z nim przywitać, jak zachowywać. Ogólnie cała sytuacja nagle zaczyna jawić się dość niezręcznie. Jednak jest już tutaj. I nie ma odwrotu. 
W domu ojca oczekuje na Eden, jego żona oraz przyrodni synowie chociaż ja osobiście nie rozumiem o co chodzi z tymi przyrodnimi, to synowie tylko Ellen, pokrewieństwa między nimi, a Eden nie ma żadnego. Chyba, że tylko formalnie na wzgląd ślubu rodziców. W każdym razie nasza bohaterka poznaje swoich całkiem nowych braci, to znaczy nie wszystkich. Brakuje najstarszego. Jak się okaże tego najbardziej kontrowersyjnego, ale i intrygującego.   
Tyler, pojawia się gdy impreza powitalna trwa w najlepsze, nie wiele obchodzi go przybycie córki męża swojej matki. Chłopak ma własne sprawy i zajmowanie nie swoim gościem nie szczególnie leży w jego zainteresowaniach. 

Dziewczyna w ciągu kilku minut wyrabia sobie odpowiednią opinię na temat najstarszego z braci, na szczęście rodzice wraz ze znajomymi znajdują sobie zajęcie przy grillu, więc może poudawać, że jest nieobecna. Po zapoznaniu z sąsiadką Rachel, dochodzi do wniosku, że może nie będzie aż tak strasznie.Te dwa miesiące jakoś przeminą.  
Z biegiem czasu Eden zapoznaje coraz większą ilość prawie rówieśników, których okres wakacji upływa na zakupach i imprezach. Niemalże wszędzie napotyka się na ukochanego Tylera, który to denerwuje to przyciąga. Sama już nie bardzo wie, które uczucia przeważają. Jedno jest pewne, ten typ faceta niestety nie może być obojętny. 
I tak z ogromnej wzajemnej niechęci oraz antypatii dochodzimy do chwili gdy w przysłowiowej "nienawiści do miłości jeden krok" dwoje nastolatków, "rodzeństwo" zakochuje się w sobie. I niby nic by nie było w tym niezwykłego gdyby nie fakt, że w oczach ludzi ich relacje mogą się wydać nieetyczne, rodzice nie będą zadowoleni z tego uczucia. Ogólnie same kłopoty.  W jaki sposób tych dwoje znajdzie rozwiązanie i czy w ogóle to uczucie ma racje bytu? 

Zanim książka trafiła w moje ręce, zanim rozpoczęłam czytanie z każdej strony docierały wieści jakaż jest wspaniała, że to po prostu wspaniała historia i ogólnie szał. Czy rzeczywiście? 
Przede wszystkim nie ujęłabym tej historii za fascynującą. Autorka postanowiła podjąć się tematyki wakacyjnej miłości z życia nastolatki. Oczywiście nie mogło zabraknąć tak zwanego trójkącika – niekoniecznie miłosnego, no ale jest wiadomy schemat On i One dwie.  Mamy wakacje, imprezy, utarczki z rodzicami no i masę alkoholu. 
Relacje między Eden a Tylerem są oczywiście niepoprawne. Chłopak jest typem cwaniaka, który ma wszystko w głęboki poważaniu, zwłaszcza zakazy narzucane przez rodziców. 
Eden mimo, że nie zna go, nie ma z nim nic wspólnego próbuje ingerować w poczynania braciszka. Dla mnie troszkę to było naciągane, nie znam chłopaka, ale jest w stosunku do mnie nastawiony na nie, więc wpycham się w jego życie żeby dowiedzieć dlaczego. Cóż, moje myślenie jest zupełnie odwrotne. Jeżeli ktoś ma mnie w poważaniu, to i ja się nie wprowadzam z buciorami do jego życia. Eden jednak ma rolę tej, która posiada jakiś tam zmysł i chce wiedzieć dlaczego Tyler jest taki, a nie inny. Jak widać każdy czarny charakter nosi maskę, trzeba ją tylko odkryć. Szkoda, że ja nigdy z czymś takim się nie spotkałam, jakże mało wiem o życiu. 
Nasza dziewczynka jest u ojca, z którym praktycznie nie utrzymuje kontaktu poza dzień dobry i dobranoc. Tatuś zaprosił córcię i na tym się jego rola skończyła. Dlatego też nastolatka imprezuje, pije i robi wszystko to co normalne nastolatki. Chyba normalne.  I mnie to w żadnym razie nie przeszkadzało. Tylko kiedy autorka raczyła nic nie wnoszącymi dla czytelnika opisami conversów, jeszcze raz conversów, które nasza panienka kochała nad życie o czym ciągle przypominała, o tekście piosenki na nich Naprawdę?   Było ponad moje siły, opisy butów, bluzki, tego jak siedzi, jaki ma smak kawa i innych bezsensów pojąć nie mogłam.  I tak mija nam pierwsza połowa książki. Nuda,nuda. Dziewczyna biega, chodzi na imprezy, które jej się nie podobają z ludźmi, których nie do końca lubi, po sklepach które też nie lubi i ogólnie robi wszystko czego nie lubi. Ma kompleksy, a jakże. Musi mieć. No i gdzieś między jednym pytaniem, a drugim do Tylera ( na które zresztą nie odpowiedział) zakochuje się. Tak, lubimy zakochiwać się w tych wrednych ignorantach.  
I chyba kiedy w końcu docieramy do miejsca gdzie ta dwójka coś tam do siebie czuje, można powiedzieć, że czytanie zaczyna robić się nawet przyjemne. Nie żeby owa miłość była piękna, cudowna i porywająca. Chyba po prostu przyzwyczaiłam się do tego i czytałam z lekkim zaciekawieniem tego, co autorka wymyśliła w związku z tym dwojgiem. Szczerze mówiąc polubiłam tą dwójkę, szkoda mi było, że ich relacje zostały tak trochę spłycone. Za dużo było opisywania spraw nie mających znaczenia, za mało analizy uczuć Eden i Tylera, rozwoju ich uczucia, nie poczułam nastroju. Jedna ze scen już zapowiadała dreszczyk emocji i nagle autorka chyba się rozmyśliła.  Szkoda. Ponieważ całość ma coś w sobie i mimo niedociągnięć, które momentami mnie drażniły to nie mogę powiedzieć, że książka jest zła. Mam ogromną nadzieje, że kolejna część okaże się jeszcze lepsza i Estelle Maskame podniesie poprzeczkę i naprawdę zaskoczy. Plusem jest szybkie czytanie, fabuła nie wymaga większego skupienia więc strony praktycznie same się przewracają.  Myślę, że ta seria może być ciekawa, a nawet zaskakująca, szczerze w to wierzę.

Za możliwość przeczytania chciałam podziękować wydawnictwu Feeria. 
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki. 

9 komentarzy:

  1. Wysyp recenzji tej książki widzę :) Wydaje się być ciekawa i lekka, będę miała na uwadze :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy wspomniałam, że Cię kocham Agnieszko? :)) Rónież ograniczam literaturę młodzieżową i poza tym, co mam na półce nie kupuję nowych pozycji, bo chyba nie ma to sensu. Tę również odpuściłam i dobrze, czytanie o conversach i kolorze bluzki byłoby ponad moje siły :) Jestem już na to za stara. Nic to, zrobiłaś piękne zdjęcie i napisałaś tekst pokazujący, gdzie jest miejsce tej pozycji (w sercy młodszych czytelniczek :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszędzie spotykam tę książkę. Coraz bardziej mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej sobie odpuszczę, mimo że ostatnio też mam apetyt na książki dla młodzieży. Nie chcę męczyć się z tymi opisami ciuchów, imprez itd., chociaż trochę ciekawi mnie ten związek bohaterów. Swoją drogą kontrowersji w nim nie widzę, bo przecież oni nie są spokrewnieni.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie ta książka szalenie się podoba. Widzę duży potencjał w autorce i jestem ogromnie ciekawa, co też otrzymam w drugim tomie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama nie wiem...
    A tak poza tym, to przydałaby mi się jakaś lekka, prosta, dynamiczna fabuła. Wątek romansowy mile widziany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej książki.. Mam ją w planach na najbliższe tygodnie i sama jestem ciekawa jakie zrobi na mnie wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym tylko miała trochę czasu, to bym przeczytała : )

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger