W prawdzie dzień kobiet już minął i można by powiedzieć, że jakbym się spóźniła z tematem, ale nie... Od właśnie tego beznadziejnego dnia kobiet wszystko się zaczęło. Otóż.. ale zanim przejdę do tematu uprzedzam,że tekst jest czysto subiektywny, troszkę ironiczny jednak nie ma na celu naśmiewania się z żadnej ze stron, ot takie luźnie przemyślenia wydobyte na podstawie obserwacji..
Do tej pory nie traktowałam w jakiś specjalny sposób dnia kobiet, ot przychodził sobie, panowie albo dali czekoladę, albo kwiatka, zrobiło się jakoś tak weselej, bo niby marzec i zdaje się wiosna, ale jednak jakoś zawsze wypada,że zimno. Więc i kwiatek u końca zimy sprawić radość powinien, no i sprawiał...
Jakoś tak się złożyło,że tegoroczny dzień kobiet był dla mnie paskudny, od rana.Szłam do pracy śnieg sypał, wiatr zawiewał a ja połykałam łzy, miałam nadzieje,że może później będzie lepiej, ale nie. Później było tylko gorzej. Od jakiegoś czasu tak sobie obserwuje, to co widzę niekoniecznie mnie się podoba.
Na przykład rola nas kobiet,jak się okazuje niektórym panom bardzo żal jest zapodać tym marnym kwiatuszkiem, wyrwanym ze szklarni, owiniętym paskudną folią, wsadzonym w tłumie innych do wiadra i sio... na chodnik, szczęśliwe te, które trafią w bardziej humanitarne miejsce. No i taki biedny tulipanek na przykład zostaje hurtowo zakupiony "dla bab" z pracy, i potem rzucony prawie pod nogi, żeby mieć z głowy. A taka BABA na ten przykład z szacunku do biednego kwiatka, który i tak już wygląda jak zwłok, powstrzymuje się do machnięcia nim po japie takiegoż delikwenta, nie mającego szacunku nawet do biednej roślinki. I tutaj właśnie zaczynają się moje przemyślenia....
Kobiety, niby już wyzwolone, niby już mogące wszystko, a jednak. Dziwnym trafem większość ciągle jest pod wpływem tych, którzy nie zawsze okazują się tacy jak być powinni. Bo z początku wydaje się, że będzie tak...
Później wychodzi, że po przyjęciu cudnych kwiatuszków, dopada nas szaro bura rzeczywistość. I tak jakoś nie bardzo się tym wszystkim cieszymy, bo cholera jasna no miało być dobrze, miałam być tą naj naj, a teraz siedzę w garach, piorę jego skarpetki, ganiam po zakupy - do pracy też. A on przychodzi sobie z firmy, zasiada przed telewizorem i co? I ma wszystko w nosie bo jest... ZMĘCZONY.... Naprawdę? No niemożliwe, ale tak całkiem serio?? No kurde, ja to przecież wypoczęta jestem, właśnie wypucowałam calutką chałupkę, ugotowałam obiadek, wracając z pracy zrobiłam zakupy, a teraz jeszcze mam w planach nastawić pranie. I pomyśl sobie, że wcale, no ale mówię Ci, ani trochę nie czuję się zmęczona!! A może Ja Ci jeszcze przygotuję kąpiel, no bo skoro taki zmęczony to relaks jak najbardziej.
I tak to się właśnie kończy, kobietki walczyły o swoje równouprawnienie, ale ja się tak czasem zastanawiam czy naprawdę o to im chodziło? Bo po prawdzie nie zmieniło się zbyt wiele, dalej robimy to co robiłyśmy z tą różnicą, że jeszcze mamy do odklepania 8 godzin w pracy - szczęściary. Inne jadą 12-stki, a potem drugi etat "gosposia", na kochankę czasem, a raczej często brakuje sił i nawet chęci, ale... nie martwmy się! Są miłe panie, które nas zastąpią, nawet dostaną za to prezent i kwiaty, o których wy już dawno zapomniałyście :)
Najlepsze się zaczyna kiedy... Tak. Zostajemy rodzicami. Rodzicami w liczbie mnogiej jesteśmy podczas chwalenia się przed rodziną i znajomymi. Kiedy jednak zamykają się drzwi ukochanego domku, tatuś jakże zmęczony cichutko, cichusieńko wycofuje się do swojego zacisza ( tutaj wpisz co twój posiada) I tam udaje bardzo zajętego kontemplowaniem. I Uchowaj Boże przeszkadzać! Mama? No mama to przecież superbohaterka. Mama - NIE kobieta. Nie mylić. Często mamy przestają czuć się kobietami.., no więc mamy popierniczają ze ścierą, trzymając na bioderku dzieciaczka, trzecią ręką mieszając kaszkę, a czwartą wieszając pranie. Tak. My kobiety jesteśmy niezniszczalne. No przecież nawet wykąpać się potrafimy w minute, wliczając w to depilacje. Bo tatuś już puka do drzwi, bo bobas się rozżalił - biedactwo tak rzadko widuje własnego ojca, że nie bardzo ogarnia czego ten obcy chłop od niego chce.
Co najdziwniejsze - naukowcom jeszcze nie udało się dojść jak to jest możliwe. Mamy (kobiety uśpione) w ferworze zajęć potrafią znaleźć czas na przeczytanie kilku stron książki, pomalowaniu paznokci, by chociaż dzięki temu nie zapomnieć,że... do jasnej ciasnej w dalszym ciągu są KOBIETAMI!!! I tylko z łezką w oku przypominają czasy gdy marzyły o swoim wybranku dzielącym się zajęciami domowymi pół na pół, który przynosił stokrotki z pobliskiej polanki parkowej, czasem zabrał na pizzę, teraz nawet nie kupi mrożonej w biedronce.
A przecież jeszcze tam gdzieś ,w odległej przeszłości, niczym w kalejdoskopie przelatują nam obrazy z czasów gdy nawet sprzątanie mogło być fajnym zajęciem, bo przecież zawsze można było przytulić odkurzacz do nóżki i wykonać telefon do przyjaciółki w celu ustalenia wspólnego wypadu, teraz niby powinno być lepiej, a nie bardzo jest. Siedzi ten wybrany, ten którego samego się testowało i kurde coś jest nie tak, tylko co ?? I nagle w głowie pojawia się pytanie, czy ja słusznie postąpiłam...
I tak drogie kobietki siedzę sobie i myślę, że chyba jednak bycie singlem coraz bardziej doceniam i czuję,że to jest jednak dobre. I nie mówię,że tak będzie zawsze. Nie. Tylko jakoś nie bardzo chcę wpaść w ten kierat. Bo większość kobiet nie przyznaje się,że jest jak jest. Bo przecież to nie prawda! Przecież tak musi być, A g... prawda! Nie musi. Kobiety-mamy powinny być piękne i powinny wymagać od swoich połówek by pomagali w obowiązkach, bo dom nie jest tylko jej, a kuchnia nie gryzie. I skoro Kobieta może iść do pracy, to facet może posprzątać i ugotować. I ja tak sobie myślę,że chyba sobie poczekam na takiego pana... a jak nie przyjdzie... no cóż.. widać tak musi być, nie mam zamiaru szukać na siłę :D. Dziękuję za uwagę! ;)
Nie da się ukryć, że w naszym społeczeństwie ciągle pokutuje przekonanie, że kobieta musi być odpowiedzialna za dom i dzieci. Dziewczynki są tak wychowywane, żeby były posłuszne, grzeczne i pomagały mamie. A co w tym czasie robią ich bracia i ojcowie? Odpoczywają :P Potem to przekłada się na dorosłe życie. Przynajmniej tak mi się wydaje, chociaż akurat ja miałam to szczęście, że nie wyniosłam z domu przekonania o tym, że coś muszę zrobić, bo jestem kobietą. Ale obserwuje inne rodziny i taki smutny wniosek się nasuwa. Na pocieszenie mogę napisać, że na pewno znajdziesz drugą połowę, która będzie dzielić z Tobą wszystkie domowe obowiązki. Tacy mężczyźni istnieją :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że masz sporo racji...
OdpowiedzUsuńRozbroiłaś mnie swoim postem, ale niestety zgadzam się z większością Twoim przemyśleń. Wszystko jest pięknie i ładnie, przed ślubem. A potem maski opadają i wychodzi szydło z worka :)
OdpowiedzUsuńHmm nigdy nie jest idealnie. Dużo racji jest w Twoim artykule niestety.
OdpowiedzUsuń....tym razem wyjątkowo ,kompletnie się nie zgadzam.....:-(
OdpowiedzUsuń