maja 14, 2016

maja 14, 2016

Historia Bez Cenzury


Ostatnimi czasy miewam zaniki pamięci. Tak, przyszła pora aby przyznać się do tej ułomności. Cóż... starzeję się, siwe włosy, zmarszczki i skleroza, czy jak to się tam zwie. Grunt, że zapominam co robię, albo na przykład zamawiam. I tak też było w przypadku HBC, kiedy to po powrocie z pracy ujrzałam paczuszkę z wiadomego wydawnictwa, uradowana postanowiłam od razu rozpakować i sprawdzić co też skrywa się w bąbelkowej kopercie. 
Bezmiar zdziwienia i szoku musiał odrysować się na mojej twarzy, ponieważ siedząca na przeciw mama aż zapytała co się stało. Ja natomiast stałam skonsternowana nie mając pojęcia, jakim cudem książka o tytule, który nic mi nie mówił z paskudną okładką trafił pod mój adres?! Szok. Stałam patrzyłam, oglądałam z każdej strony ( jakbym szukała odpowiedzi tam, gdzie na pewno nie znajdę, bo na biednej książce na pewno nie) myśląc, co zrobić z "tym" fantem?  HBC wylądowało na stosiku, czekając na dobre czasy, ja zaś odczuwając przerażenie własnym stanem umysłowym postanowiłam.... zjeść obiad. Jakby nie było pożywna strawa zdziałać potrafi wiele. 
Czas mijał, po zapoznaniu z kilkoma recenzjami zaufanych blogerów uspokoiłam się. W prawdzie odpowiedzi kiedy i czy aby na pewno zamówiłam niniejszy tytuł nie otrzymałam, ale chociaż miałam pojęcie,że autor pisze lekko oraz zabawnie, czyli nie powinno być źle, a jak się okazało w rzeczywistości? Zapraszam do dalszej części tekstu.

Historię każdy w szkolę miał, ale nie każdy kochać, ba nawet lubić chciał. Dlaczego? Ano z bardzo prostej przyczyny. Kiedy mówimy historia co nam się od razu nasuwa na pierwszą myśl? Tak. DATY. Daty były dla każdego przedsionkiem piekła, różne sposoby były by zapamiętać, jakieś 10 kilo cukru, 2 litry wody - przepis na bimber bodajże, ale pewna nie jestem,   grunt o jedno się rozchodziło. By w sposób łatwiejszy wpoić wiedzę do opornego mózgu, który się buntował, lamentował, zapamiętywać nie chciał. Osobiście przedmiot ten z czasów szkoły wspominam dwojako.  Swoją edukację rozpoczęłam z pasjonatką, która w cudowny sposób opowiadała o każdym temacie, więc i lubiłam ów przedmiot. Niestety schody strome i kręte do góry rozpoczęły się w pierwszej klasie liceum, gdzie właśnie młody pan fantasta nauczyciel, ambitnie chciał nam sprzedać worek dat, które nijak nie szło spamiętać. Jakież był efekty? Wiadome. Płacz i rozpacz bo groziła dwója, jakim cudem z miłości przeszło do nienawiści? Bardzo łatwo. Zamiast w sposób lekki ze sposobem "sprzedawać" wiedzę czuliśmy nad sobą presję, zamiast ciekawostek, opowiastek, były narzucane coraz to nowsze cyferki. Same daty, wszędzie daty.  Nic dobrego z tego wyjść nie mogło. Szkoda przeogromna, ponieważ zniechęciłam się bardzo. Zamiast dowiedzieć wielu potrzebnych wartościowych informacji zakuwałam tylko po to by później zapomnieć i już więcej się nie martwić. 

 Takich nauczycieli jest niestety wielu, ale na przeciw nim, i wbrew ich postępowaniu wyszedł Pan Wojciech Drewniak, który w niesamowity i barwny sposób przedstawia nam czytelnikom historię Polski. Począwszy od pierwszego króla. I szczerze mówiąc byłam trochę sceptycznie nastawiona do tej książki. Niby już znałam opinie innych blogerów, ale jakoś nie czułam się do końca przekonana. Jakież więc było moje zdziwienie gdy chcąc przeczytać jedną stronę w celu zapoznania ze stylem poświęciłam nocne godziny na czytanie. Nie potrafiłam się oderwać, chwilami się wręcz zaśmiewałam ze spostrzeżeń oraz trafnych ripost autora. Coś po prostu niesamowitego. Uczyłam się historii wiele lat, miałam też Królów ale.... szczerze mówiąc przed przeczytaniem HBC gdyby ktoś się mnie zapytał co wiem o Mieszko I albo Kazimierzu Wielkim, nie byłabym wstanie odpowiedzieć na żadne pytanie. Teraz, mam wrażenie jakbym nadrobiła te ogromne zaległości. Każda ciekawostka wryła się w moją pamięć na dobre. Czytałam zafascynowana nie mogąc się doczekać, co będzie dalej, równocześnie mając świadomość, że z każdą kolejną stroną zbliżam się ku końcowi. I taki żal się we mnie zebrał bo tak wyłożoną historię można by czytać i czytać, nie tylko na temat naszych władców, ale i innych również ciekawych, czasem i zapomnianych. 

Teraz gdy mam porównanie do książek serwowanych dla szkół, pisanych tak nieprzystępnym językiem, zdaje sobie sprawę jak bardzo jest to krzywdzące względem odbiorców, czyli uczniów. Sam fakt siedzenia w ławce nie napawa radością, a jeszcze teksty, które same w sobie są ciężkie, zniechęcają. Gdyby tak podręczniki uraczyć komentarzami Pana Wojciecha Drewniaka, jestem wręcz przekonana, że młodzież by skorzystała, zaś nauczyciele mogliby poszczycić się lepszymi rezultatami na kartkówkach czy innych sprawdzianach wiedzy. Niestety znam realia panujące w placówkach jakimi są szkoły, tego jak wybierane są podręczniki... Nie będę komentować, ale szczerze i od serca polecać Historię w wydaniu Pana Wojciecha, ponieważ jest świetnie przedstawiona i nawet najbardziej oporny umysł coś przyswoi. A nawet małe "coś" niekiedy jest ogromnym sukcesem. Cóż mogę więcej dodać. Nie zrażajcie się okładką, która według mnie jest drażniąca i co tu dużo mówić, paskudna. Wnętrze wynagradza i to z nawiązką! Szczerze i z całego serducha polecam! Warto! Nawet jeżeli nigdy nie lubiliście tego przedmiotu, a słowo historia wzbudza niechęć, tym razem na pewno się nie rozczarujecie. Ręczę słowem! 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Znak.


9 komentarzy:

  1. też mi się zdarza zapomnieć, co zamówiłam, a potem zdziwko :D
    książkę w sumie mogłabym przeczytać, chociaż właśnie ja z tych, co za historią nigdy nie przepadali ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty chwalich więc biorę w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie mówiłam?;) Ale fakt, okładka jest okropna i zniechęca do lektury. Dobrze, że się jednak przełamałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanowię się nad nią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przybywam Cię zaprosić do konkursu - ponad 20 książek do wygrania - wiele hitów! :)
    http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/05/wielki-urodzinowy-konkurs-4-lata-bloga.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam w swojej szkolnej bibliotece ten egzemplarz, może się skuszę. Zresztą ostatnio jadąc do szkoły pewien chłopak czytał właśnie ją. Więc jeśli ją tak rozchwytują, więc może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. ....Historia podana w tak zabawny i przemyślany sposób, czyli to co Czytające Samce uwielbiają najbardziej . Warto by młodzież mająca blade pojęcie o naszej historii na moment oderwała się od tabletów , laptopów i sięgnęła po coś z celulozy !!!!.Co do recenzji jak zwykle zachwycająca i Jej Autorka i Ona sama :-) .

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię historię, nawet bardzo :) będę musiała się przyjrzeć bliżej tej historii :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger