października 13, 2016

października 13, 2016

Silver. Druga księga snów


Ponownie spotykamy się z bohaterami księgi snów, w której to zostały nam ukazane olbrzymie a zarazem mroczne możliwości zakradania się do cudzych marzeń sennych.  Pomysł o kreowaniu i spotykaniu się podczas odpoczynku - co już wtedy aż takim odpoczynkiem nie jest, ale nie mniejsza z tym. W każdym razie schadzki, czy też po prostu świadome wizje bardzo mi się spodobały. Do tego stopnia, że sama zaczęłam szukać swoich drzwi - nie znalazłam. Wielka, wręcz ogromna szkoda. Pogodziłam się, że nie ma wampirów, wilkołaków i innych fajnych Lucyferów. Miałam nadzieje na drzwi. Nic z tego. Życie.  Dobrze, że chociaż w drugiej części mogłam przeżywać te niezwykłe zjawisko. Wyczekiwałam Silver, aż w końcu otrzymałam i zasiadłam do czytania. Troszkę się obawiałam jak będzie z poziomem, ponieważ w sieci każdy, że gorzej, że nuda. A jakie są moje odczucia?  


Odkąd Anabel trafiła do szpitala życie Liv w końcu się uspokoiło. Wspólne mieszkanie z partnerem mamy oraz jego dwójką dzieci w miarę się unormowało. Związek z Henrym był udany. Wszystko ładnie pięknie. Oczywiście do czasu...
Zaczęło się od dosyć dziwnego znikania ukochanego podczas nocnych schadzek. Młodzieniec nagle i bez uprzedzenia opuszczał dziewczynę, co oznaczało jedno - budził się. Tylko co się takiego działo w nocy, że nagle jego sen zostawał przerywany? I dlaczego Liv nigdy nie otrzymała takiej odpowiedzi, która wyjaśniłaby większość niedomówień. Spokój nie mógł trwać zbyt długo. Wszystko za sprawą tajemniczej blogerki, która znała najskrytsze tajemnice uczniów. Także i naszej bohaterki. Co najdziwniejsze. O niektórych sprawach wiedział tylko jej chłopak, więc jakim cudem Secrecy miała dostęp do informacji?  Ktoś musiał przekazywać wiadomości dziewczynie. Tylko kto był donosicielem. Kim jest autorka plotkarskiego bloga.  Mnóstwo pytań, znikąd odpowiedzi. 

Na dodatek za drzwiami, w korytarzach sennych coś się skrywa. I to nic dobrego. Nastolatka za każdym razem odczuwa lęk kiedy się tam pojawia. Niby jej drzwi są zabezpieczone. A jednak coś jest nie tak. Anabel jest zamknięta w szpitalu. Teoretycznie nie powinno być zagrożenia. Czym jest przerażający szelest, co sprawia, że spacerując samotnie odczuwa się obecność jeszcze kogoś.
Żeby nie było zbyt spokojnie, bo cóż tam troski w młodym związku, młodsza siostra Liv zaczyna lunatykować. Żeby sobie tylko chodziła nie byłoby strachu, ale Mia robi rzeczy niebezpiecznie dla jej życia i jeszcze innych. Gryson snuje własne nieco przerażające teorie. Z początku nikt mu nie chce wierzyć, aż do pewnego momentu....

Jakie problemy na swojej drodze napotka grupka nastolatków, czy sprawa z Anabel rzeczywiście nie została całkiem zamknięta? Tak jak to dziewczyna przepowiedziała na końcu poprzedniej części. Co jeszcze niespodziewanego czeka i jakie mogą nieść konsekwencje nieudane spotkania z babcią Grysona i Florence? 


Wspomniałam we wstępie, że odczuwałam lekki strach czy druga cześć równie mocno mnie podbije, jak poprzednia.  Nie bardzo rozumiem sama siebie, dlaczego poddaję się cudzym sugestiom, ponieważ przeważnie bywa tak, że inni chwalą - ja nie. Inni krytykują - ja chwalę. I tym razem moje wrażenia również będą pozytywne.
Nie bardzo rozumiem dlaczego znajdywałam opinie, w których twierdzono, że nuda i nic się nie dzieje. Według mnie było dobrze. Fakt, że autorka nie postawiła na burze od pierwszej do ostatniej strony nie oznacza nudy.  Ponieważ w chwilach kiedy nie mamy knucia, ryzyka i Bóg wie czego tam sobie inni wyobrażali, wraz z siostrami borykamy się z problemem dosyć złośliwej i antypatycznej babci, sposobu w jaki odnosi się do nowej rodziny swojego ukochanego synka. Który jak twierdzi dokonał bardzo złego wyboru. Tutaj oczywiście chodzi o matkę dziewczynek. Bo przecież kim ona jest. Jakąś tam Amerykanką. Wstyd i hańba dla rodziny. Sposób w jaki radzą sobie z wredną  Bochrą ( tak nazywają babkę) jest dosyć interesujący. Nawet ja bym nie wpadła do podobny pomysł. 

Całość według mnie jest lekko napisana, Gier ma w swoim stylu coś takiego co sprawia, że każda jej książka czyta się po prostu sama. Autorka niespodziewanie zaczyna serwować nowe zagadki, niepewności, chwilami robi się dosyć przerażająco, zaś samo zakończenie... Oj wywołuje jeszcze więcej pytań. W dalszym ciągu nie dowiadujemy się kim jest Secrecy. Zrobi się zamieszanie w życiu bohaterów. I teraz pozostaje oczekiwać na ostatnią część, która mam nadzieje odkryje wszystkie karty. Znowu to okropne uczucie. Nie mogę się doczekać równocześnie mając świadomość, że to koniec i jak dalej żyć.
Wydawnictwo cudownie wydało książkę, nie mogę się na nią napatrzeć. Pierwsza mnie urzekła, a druga oczarowała. Ciekawa jestem jaka będzie trzecia, Jedno jest pewne. Ta trylogia nie dość, że wciągająca to jeszcze przepiękna wizualnie. Sama radość posiadania.  Chyba nie muszę przekonywać do czytania? 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
 

6 komentarzy:

  1. Niby nie musisz, tylko ja coś oporna;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam okazji poznać pierwszego tomu, ale zapewne kiedyś nadrobię zaległość. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajaj, tyle wspaniałości przede mną ;) Już nie mogę się doczekać aż dorwę się do obu Silver!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej trylogii, ale na chwilę obecną nie jestem nią zainteresowana. Ale może kiedyś? Kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie w tej serii urzekają okładki. Przyciągają, aby sięgnąć po te książki. Na razie nie kupię, ale jeśli pojawią się w Biedronce za 25 zł to nabędę zdecydowanie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger