Nie
pamiętam od kiedy ta książka leżała na półce. Nie wiem,
dlaczego tak długo czekała na swoją kolej, bo przecież
wiedziałam, że chce przeczytać. A jednak, czas leciał, a ona
czekała na moment, gdy w końcu po nią sięgnę. I oto, trafiła w
moje ręce i zaczęłam czytać.
Wiecie
jak to jest z młodzieżówkami? Jedne trafiają do człowieka już
od pierwszych linijek, inne nie można przetrawić, ale się
doczytuje do końca. Jeszcze są te, które odrzuca się w kąt i nie
wraca już nigdy.
Nie
wiedziałam jak będzie z Listami, ale gdzieś w środku poczułam,
że ta pora jest najwłaściwsza i odbiorę ukazaną historię tak,
jak powinnam. Przeczytałam, teraz chcę przekazać słowami,
uczucia, które towarzyszyły mi podczas lektury,
Juliet
przeżyła tragedię. Straciła mamę, która zginęła w wypadku
samochodowym. Od tamtej pory, dziewczyna często pojawia się na
cmentarzu, to miejsce, stało się dla niej bardzo ważne. I chociaż
zdaje sobie sprawę, że ta, którą straciła jej nie usłyszy, nie
potrafi przestać przychodzić. Zwłaszcza, że ma pewien powód.
Julie pisze do matki listy, przelewa na kartki papieru uczucia, które
jej towarzyszą, ma świadomość o absurdalności sytuacji. Bo te
listy nigdy nie zostały i nie zostaną przeczytane, ale robi to, bo
tego potrzebuje.
Declan
jest tak zwanym złym nastolatkiem. Za przewinienie, które dokonał
musi odbyć prace społeczne. Jego zadaniem jest dbanie o czystość
na cmentarzu. Praca jak każda inna. W końcu odrobi te kilkadziesiąt
godzin i będzie miał z głowy. Podczas przygotowywania miejsc
wokół nagrobków do koszenia, znajduje list. Czyta go i poruszony
słowami, postanawia odpisać. Dwa słowa. Tylko dwa słowa.
Dla
Juliet odkrycie wiadomości na liście do matki będzie wstrząsem.
Nie dość, że niepowołana osoba ośmieliła przeczytać prywatną
korespondencje, to jeszcze coś dopisała. Niby tylko dwa słowa,
można by pomyśleć pomyłkowe. A staną się bardzo ważne dla
obojga nastolatków.
Pierwszy
list, który rozpoczyna swoją historię, działa na czytającego. I
już po nim, może spodziewać się, jakie emocje będą nam
towarzyszyły podczas czytania. Historia ukazana przez autorkę, jest
bardzo przygnębiająca i wzbudza wiele smutku.
Zmagania
tych dwoje nastolatków, którzy przeszli w swoim życiu przez
rozpacz, gniew i poczucie odosobnienia. Każde próbowało poradzić
w przeróżne sposoby. Często ranili siebie samych, nie zdając
sobie z tego sprawy. Ból, gniew i rozpacz mieszały się ze sobą.
Juliet
uciekała na cmentarz do mamy, której i tak nie było. Jednak to
ostatnie miejsce, które łączyło ją z tą, za którą tak
potwornie tęskniła i nie potrafiła poradzić ze stratą.
Dziewczyna miała dosyć słuchania porad, oczekiwań, kiedy powinna
zakończyć żałobę. Bo czy można w końcu pogodzić się ze
śmiercią najbliższej osoby? Jest jakaś konkretna data od do?
Declan
żył w głębokim poczuciu winy. Nie rozumiał, że na pewne
zdarzenia po prostu nie mógł mieć wpływu, a jeśli nawet ktoś
ponosił odpowiedzialność, za tragedię jaka się stała, nie był
to on. Niestety, latami żył w przeświadczeniu, że zawalił. I
teraz musi ponieść konsekwencje. Oddalał się od matki, oddalał
od innych ludzi. Jedynym człowiekiem z którym rozmawiał, ufał i
mógł liczyć w każdej chwili na wsparcie, był przyjaciel Rev.
Poza nim, Declan był sam. Unikali go koledzy, unikali go
nauczyciele, unikali we własnym domu. Zbuntowany, zły chłopak, po
którym należało się spodziewać wszystkiego co najgorsze.
Juliet
i Declan znają się ze szkoły. Nie przepadają za sobą. Ona się
go boi i nie wie, jak ma zachować w obecności chłopaka o
najgorszej reputacji. On, nie wie, co ma myśleć o dziewczynie,
która wydaje się na rozpieszczoną nastolatkę.
Piszą
do siebie listy, zwierzają z najbardziej skrywanych sekretów i
przeżyć, nie mając pojęcia, że są tak blisko. Nie chcą
zdradzać swojej tożsamości, nie chcą burzyć porozumienia jakie
się między nimi zrodziło. Tragedie i potrzeba zrozumienia
połączyła ze sobą. Jak zareagują, kiedy dowiedzą się kim są w
rzeczywistości?
Ogrom
smutku, który spada podczas czytania, chwilami przytłacza. Ta
książka, jest wspaniale napisana, Dotyka ogromu problemów, odkrywa
w człowieku to, co potrafi zniszczyć. Nie ukazuje samych
nastolatków. Tutaj problemy, jakie dotknęły tych dwoje, a raczej
tragedie, są o wiele bardziej złożone. Trudno jest napisać
dokładnie, by nie zdradzić ważnych elementów całości. Myślę,
że każdy, kto zechce zapoznać się z tytułem, powinien sam
odkrywać po kolei, etap po etapie tajemnice Juliet i Declana, ale
nie tylko ich samych, jak się później okazuje.
Uważam,
że autorka stworzyła genialną młodzieżówkę, którą śmiało
można czytać w każdym wieku. Mnie Listy do utraconej
ogromnie poruszyły, czytałam dopóki nie skończyłam. Warto było.
Przeżywałam wszystko, z czym zmierzali się bohaterowie. Wczuwamy
się na zmianę, w Juliet i Declana, przyglądamy się ich reakcjom
na zdarzenia, które doświadczają oboje, mając wgląd na odbiór
każdej z nich. Dzięki temu, tak bardzo odczuwa się całą
historię.
Cóż
mogę jeszcze napisać? Dawno nie czytałam tak dopracowanej książki,
wspaniałą, czytajcie. Naprawdę warto!
Na pewno przeczytam tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJest to jedna z moich ulubionych powieści. Bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńWszyscy wychwalają tę książkę, więc MUSZĘ ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńO matko, ta książka czeka na mnie już tyle czasu, że aż wstyd :x
OdpowiedzUsuń