maja 20, 2017

maja 20, 2017

Do zobaczenia nigdy

źródło



Pisałam kiedyś o moim nastawieniu na debiuty. Jest ono mieszane, bo z jednej strony jestem na tak, by dawać szansę nowym autorom, ale z drugiej, pozostaje obawa, że jednak książka nie trafi w nasz gust. I co wtedy? Szkoda od razu spisywać na straty — w końcu nie od razu Kraków zbudowano, pisarz również czasem musi się rozkręcić. Nie każdy od razu tworzy bestseller. Dlatego nie powiem bym nie sięgała po świeżynki, ale robię to zazwyczaj sporadycznie. Gdy nagle poczuję, że to chyba będzie dobre. Podobne przeczucia miałam z tym tytułem. Może okładka nie wygląda zachęcająco, szczerze mówiąc, wcale nie przykuwa uwagi. Natomiast opis o wiele bardziej. Skusiłam się i przeczytałam, czy było warto?


 
 
Parker codziennie biega, wstaje wcześnie rano i wychodzi z domu, tak by nikt jej nie widział. Nie ma dla niej znaczenia czy będzie już jasno, ponieważ dziewczyna jest niewidoma. Straciła wzrok w wypadku samochodowym, w którym zginęła jej matka. Od tamtej pory mieszkała razem z ojcem, miała też przyjaciela, bardzo bliskiego. Niestety sprawy jakoś nieszczęśliwie się poukładały i chłopak wyrządził jej bardzo wielką krzywdę. Lata przyjaźni przepadły, została bez jednej z najbliższych osób, nie miała pojęcia, że pewnego ranka, znajdzie martwego ojca....

To wszystko wydarzyło się trzy miesiące temu, Parker czasami pozwala sobie na wspomnienia, ale nie tak by pozwolić rozpaczy wziąć górę. Wręcza sobie gwiazdki za dzień bez płaczu, biega i pomaga innym — przed lekcjami, wraz ze swoją koleżanką, prowadzi grupę wsparcia. Trudno jest powiedzieć czy inni ją lubią, bardziej przyzwyczaili się do niewidomej nastolatki, a nowi uczniowie tylko przez pierwsze dni, nie wiedzą, jak mają się zachować, widząc dziewczynę z zawiązanymi na oczach apaszkami.

Szkoła jest miejscem, gdzie można zająć myśli, w domu już nie jest jak kiedyś. Od śmierci ojca zamieszkała w nim ciotka z rodziną. Kuzynka od początku okazywała niechęć, sama ciotka zachowywała dziwnie, jakby nie potrafiła uwierzyć w samodzielność niewidomej. Za wszelką cenę próbując zapobiec nieoczekiwanej sytuacji. Co często doprowadzało Parker do nerwów.

Przez długi czas, dziewczynie udawało się panować nad własnymi emocjami, nie okazując tęsknoty i żalu, który czaił się w środku po stracie ojca. Tęsknoty za przyjacielem, który rozumiał praktycznie bez słów, zawsze się troszczył i był obok. I w końcu przychodzi moment, kiedy cały mur, jakim odgradzała się dziewczyna, zaczyna pękać, a do jej świadomości dochodzi prawda, o której nie wiedziała, może nie chciała się dowiedzieć...
 
 
 


Nie będę ukrywała, ale to wątek niewidomej bohaterki, sprawił, że zdecydowałam się na przeczytanie książki. Byłam niezmiernie ciekawa, jak autor poradzi sobie nie tylko z emocjami nastolatków, ale również ukaże świat z perspektywy osoby niewidzącej, która jeszcze kilka lat temu, widziała. I nagle musiała nauczyć się żyć w zupełnej ciemności.

Co więcej, tutaj nie można liczyć na wesolutką historyjkę, ponieważ Parker poza tym, że nie widzi, straciła oboje rodziców i przyjaciela. Mimo tylu tragedii nie wygląda na dziewczynę załamaną. Radzi sobie bardzo dobrze, nie potrafi znieść, kiedy ludzie do niej krzyczą — powtarzając w kółko, że straciła wzrok, a nie słuch.

I przyznać muszę, że autor świetnie sobie poradził. Stworzył realne postaci, które ożywają w chwili, gdy zaczynamy czytać. Nic nie jest przesłodzone, nie ma wyolbrzymiania. Znajdą się różni bohaterowie, tacy, który nie będą zwracali uwagę, na niewidomą dziewczyną, chcieli bardzo pomóc, ale również i tacy naśmiewający się z niej. Myślę, że dzięki takiej mieszczance osobowości fabuła stała się o wiele bardziej prawdziwa.

Czytałam z zainteresowaniem, śledziłam losy nie tylko Parker, ale jej znajomych, tych wszystkich, którzy otaczali dziewczynę. I chociaż to ona odgrywa najważniejszą rolę, nie można powiedzieć, by inni nie mieli znaczenia. Wręcz przeciwnie. Każdy wnosi bardzo dużo do tej historii.

Było mi tylko szkoda, że książka tak szybko się skończyła, chyba chciałabym, aby niektóre wątki były bardziej rozbudowane. Niemniej nie mogę powiedzieć, żebym czuła się rozczarowana. Tu chodzi bardziej o fakt, mojego przywiązania do bohaterów. Polubiłam ich i byłam ciekawa, jak potoczą się ich losy.

Podsumowując, książkę czyta się bardzo szybko, nie jest ot takim czytadłem. Porusza wiele poważnych problemów. Jak wspomniałam, niektóre można było dokładniej rozwinąć, ale w końcowym rozrachunku, jestem jak najbardziej pozytywnie zaskoczona, polecam przeczytać.
 
 

1 komentarz:

  1. Czekam aż mój własny egzemplarz w końcu trafi w mojej ręce, a wtedy od razu siadam i czytam, bo jestem bardzo ciekawa tej książki! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger