Czasami lubię sięgnąć po literaturę skierowaną w stronę młodzieży. Nie
specjalnie zraża mnie fakt, że do tej grupy od wielu lat nie należę,
niekiedy taka literatura porusza ciekawe tematy, dzięki czemu z
zainteresowaniem śledzę losy, opisywanych bohaterów.
Niedawno odkryłam Kasie West, której książki skierowane są w stronę nastolatków. Poruszają tematykę pierwszych zawirowań miłosnych, wyborów przyszłości. Zmaganiem z rodzicami, którzy nie zawsze rozumieją dorastające dzieci.
Poprzednie spotkania z twórczością autorki, wspominam bardzo pozytywnie, czy i tym razem tak było?
Caymen jest siedemnastoletnią, zwykłą dziewczyną. Mieszka razem z mamą, nie ma rodzeństwa, nie zna swojego ojca, ani dziadków. Są we dwie, od zawsze tak było. W duecie prowadzą sklep z lalkami. Takimi porcelanowymi. Całe wnętrze zajmują przeróżne wersje tych urokliwych lal. Praca może nie należy do wymarzonych, jednak nastolatce bardzo zależy na pomocy matce, która została sama w chwili, gdy dowiedziała się o ciąży.
Oczywiście dziewczyna chodzi do szkoły, ale jej plan lekcji dopasowany jest, do zmiany, na którą w danym dniu odpracowuje.
Pewnego dnia, niezbyt absorbującego pracą, do sklepu wchodzi chłopak. Caymen nie bardzo lubi rozmawiać z klientami, zwłaszcza gdy są nimi bogaci nastolatkowie. A takim właśnie, wydaje się ów przybyły. Jej pierwsze wrażenie jest negatywne, później wcale nie jest lepiej. Jakiś czas później okazuje się, że Xander — bo tak miał na imię. Jest wnukiem jednej ze stałych klientek.
Niby pierwsze wrażenie było mało optymistycznie, ale coś sprawiło, że tych dwoje, zaczęło się ze sobą widywać.
Dziewczyna, której świat zamykał się za ladą sklepu z lalkami, krótkimi wypadami na koncert chłopaka przyjaciółki. I chłopak z zupełniej innej sfery, gdzie pieniądze grały najważniejszą rolę. Czy dla tej pary, jest możliwe zakończenie? Zwłaszcza gdy na światło dzienne, zaczynają wychodzić, dawno skrywane tajemnice... Matki Caymen?
Moje odczucia po przeczytaniu książki, są bardzo mieszane. Z jednej strony, autorka poszła po dosyć oklepanym schemacie. Ona biedna, On bogaty. Jemu nie przeszkadza jej pochodzenie, Ona sobie wmawia coś, do czego nie ma podstaw. No ale jest nastolatką, ma do tego prawo, prawda? W dodatku cały czas miałam głowie inną historię, którą niedawno czytałam. Identyczny przypadek. Tylko asortyment sklepu się różnił. No coś okropnego. Jakaż szkoda, że autorzy nie robią rozeznania, jakie pojawiły się historie na rynku. Ponieważ może ta opowieść, zostałaby zmieniona. A tak, niestety ciągle miałam w głowie „tę pierwszą”, łudząco podobną, która okrutnie mnie wymęczyła.
Szczęście w nieszczęściu, że Kasie West ma niesamowicie lekki styl pisania. Tworzy bohaterów wyrazistych, nawet niemęczących swoją naiwnością. I chyba głównie dlatego, doczytałam do końca, bez poczucia, że zmarnowałam czas, na odgrzewanego kotleta.
Cóż mogę więcej napisać. Chłopak z innej bajki przedstawia historyjkę jakich wiele, ale jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego, dobrze napisanego. Z nietuzinkowymi postaciami, myślę, że nie powinniście się zastanawiać. Dobrze napisana, praktycznie sama się czyta.
Niedawno odkryłam Kasie West, której książki skierowane są w stronę nastolatków. Poruszają tematykę pierwszych zawirowań miłosnych, wyborów przyszłości. Zmaganiem z rodzicami, którzy nie zawsze rozumieją dorastające dzieci.
Poprzednie spotkania z twórczością autorki, wspominam bardzo pozytywnie, czy i tym razem tak było?
Caymen jest siedemnastoletnią, zwykłą dziewczyną. Mieszka razem z mamą, nie ma rodzeństwa, nie zna swojego ojca, ani dziadków. Są we dwie, od zawsze tak było. W duecie prowadzą sklep z lalkami. Takimi porcelanowymi. Całe wnętrze zajmują przeróżne wersje tych urokliwych lal. Praca może nie należy do wymarzonych, jednak nastolatce bardzo zależy na pomocy matce, która została sama w chwili, gdy dowiedziała się o ciąży.
Oczywiście dziewczyna chodzi do szkoły, ale jej plan lekcji dopasowany jest, do zmiany, na którą w danym dniu odpracowuje.
Pewnego dnia, niezbyt absorbującego pracą, do sklepu wchodzi chłopak. Caymen nie bardzo lubi rozmawiać z klientami, zwłaszcza gdy są nimi bogaci nastolatkowie. A takim właśnie, wydaje się ów przybyły. Jej pierwsze wrażenie jest negatywne, później wcale nie jest lepiej. Jakiś czas później okazuje się, że Xander — bo tak miał na imię. Jest wnukiem jednej ze stałych klientek.
Niby pierwsze wrażenie było mało optymistycznie, ale coś sprawiło, że tych dwoje, zaczęło się ze sobą widywać.
Dziewczyna, której świat zamykał się za ladą sklepu z lalkami, krótkimi wypadami na koncert chłopaka przyjaciółki. I chłopak z zupełniej innej sfery, gdzie pieniądze grały najważniejszą rolę. Czy dla tej pary, jest możliwe zakończenie? Zwłaszcza gdy na światło dzienne, zaczynają wychodzić, dawno skrywane tajemnice... Matki Caymen?
Moje odczucia po przeczytaniu książki, są bardzo mieszane. Z jednej strony, autorka poszła po dosyć oklepanym schemacie. Ona biedna, On bogaty. Jemu nie przeszkadza jej pochodzenie, Ona sobie wmawia coś, do czego nie ma podstaw. No ale jest nastolatką, ma do tego prawo, prawda? W dodatku cały czas miałam głowie inną historię, którą niedawno czytałam. Identyczny przypadek. Tylko asortyment sklepu się różnił. No coś okropnego. Jakaż szkoda, że autorzy nie robią rozeznania, jakie pojawiły się historie na rynku. Ponieważ może ta opowieść, zostałaby zmieniona. A tak, niestety ciągle miałam w głowie „tę pierwszą”, łudząco podobną, która okrutnie mnie wymęczyła.
Szczęście w nieszczęściu, że Kasie West ma niesamowicie lekki styl pisania. Tworzy bohaterów wyrazistych, nawet niemęczących swoją naiwnością. I chyba głównie dlatego, doczytałam do końca, bez poczucia, że zmarnowałam czas, na odgrzewanego kotleta.
Cóż mogę więcej napisać. Chłopak z innej bajki przedstawia historyjkę jakich wiele, ale jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego, dobrze napisanego. Z nietuzinkowymi postaciami, myślę, że nie powinniście się zastanawiać. Dobrze napisana, praktycznie sama się czyta.
Za możliwość przeczytania książki, chciałam podziękować wydawnictwu Feeria.
Dla mnie wszystkie książki tej autorki wyglądają identycznie (chodzi tutaj o te cyklu ,,Chłopak na zastępstwo'' i inne) xd Ale nawiązując do samej treści, sama nie wiem czy mam ochotę na tego typu książki. Na rozluźnienie - owszem, jeśli będę miała okazję to być może przeczytam :D
OdpowiedzUsuńObsession With Books
"Chłopak z innej bajki" być może nie wprowadza świeżości na półkę z tego typu literaturą, ale faktycznie - czyta się tę książkę bardzo lekko i przyjemnie. Zdecydowanie polecamy ją na kilka wolnych wieczorów - szczególnie wiosenno-letnich, gdy zakochanie wisi w powietrzu. ;)
OdpowiedzUsuńNa jakiś letnie dzień ta niezobowiązująca lektura jest idealna.
OdpowiedzUsuńOj oj, widać, że cię nie zachwyciła. :(
OdpowiedzUsuń