lutego 06, 2022

lutego 06, 2022

Echo z otchłani

 


Udało się! Wreszcie, po wielu, wielu latach, od przeczytania Chóru zapomnianych głosów - słynnego jak maszynki Gilette - Remigiusza Mroza, przeczytałam kontynuację i mogłam spróbować zrozumieć, co za pierwszym razem szło mi opornie.  Myślę, że każdy zna autora, jeśli go nie zna, cóż, ja nie napiszę, że wiele stracił, bo ze wszystkich produkcji książek, przeczytałam może z 3? Nie wiem, zrobiłam podejście do Kasacji, ale mnie pokonała. Chór natomiast, dzieje się w kosmosie, kosmos kocham, nawet jeśli wszystko jest bajeczką, nie ważne. Lepszy kosmos od nawiedzonej  adwokatki - czy prokurator? Kim jest właściwie Chyłka? Może ktoś zna odpowiedź, tymczasem, lata temu, gdy byłam jeszcze na fali wszystkiego co działo się na rynku wydawniczym, nie podążyłam z innymi w miłości do Mroza, ale pamiętam, Chór zapomnianych głosów kupiłam, przeczytałam i czekałam. Lata mijały, Hakon i Dija Udin gdzieś dryfowali, a ja pomału zapomniałam o tajemniczym Rahmadul. 

Gdy w końcu zaczęło pobrzękiwać, że Echo z otchłani i jej bohaterowie, powracają niczym spalony feniks,  byłam bardzo ciekawa. Jakim torem poleci załoga naszej dzielnej ekipy - tyle zapamiętałam. Gdzieś odmętach bloga, można wyszukać tekst na temat pierwszej części, kto chce, niechaj poszuka. Zabawne jest, że chociaż tak długo czekałam, gdzieś mi umknęła premiera - halo! Wydawco, jak to tak, nie reklamować najbardziej poczytnego pisarza? Jak już nie ma stukniętej Chyłki, to już nie można dobrze sprzedać? Nie ładnie... ja dopiero dwa dni temu, zauważyłam, że była ta premiera. 


Po przydługim wstępie, przybliżę Wam drodzy czytelnicy, o czym jest Echo z otchłani. Otóż dzielna drużyna, która wyruszyła na poszukiwanie ratunku dla ludzi, natrafiła na pewne przeszkody. Zabijcie mnie, ale po tych 7 latach, nie jestem wstanie zapamiętać, co się wydarzyło na pokładzie statku. W każdym razie, Hakon Lindberg jako jedyny przeżył, a wraz z nim, tajemniczy Dija Udin - czy ja mogę na tym etapie napisać kim była Dija? Chyba nie bardzo, nie każdy czytał Chór, no szkoda. Ta dwójka tworzy dosyć osobliwą relację. Z jednej strony niemiłosiernie się kłócą, ale z drugiej jest między nimi nić porozumienia.  Chór zapomnianych głosów, z tego co pamiętam, zakończył się na etapie zbliżenia statków do Ziemi i pytania - co się tam wydarzyło? 

Otóż planeta z bliżej niewyjaśnionych przyczyn uległa jakieś zagładzie. Załoga wyprawy Ara Maxima, próbuje znaleźć jakiejś przesłanki świadczące o życiu na ziemi. W tym celu, prześwietlają każdy skrawek, by wychwytać ewentualne sygnały. 

Hakon i Dija Udin, po odczytaniu sygnału SOS, postanawiają wyruszyć na jedną z wysp - robią to, ponieważ ten pierwszy, chce coś udowodnić załodze swojego statku. Lądują na troszkę zdezelowanej ziemi, która niezbyt przyjaźnie się zachowuje, jeśli chodzi o warunki atmosferyczne. A to dopiero początek, ponieważ tubylcy, którzy wyjdą na spotkanie nowo przybyłym, stwierdzą, że są ich wrogami i ustrzelą biednego Hakona Lindgberga. Można się w tym momencie załamać, ponieważ kluczowa postać książki, na starcie zostaje ubita. Dija Udin jest wściekły, ale nic mu złość nie pomaga, powrót na statek niewiele mu pomoże, a dziwni mieszkańcy wydają się naprawdę dziwni. 

Tymczasem, gdy na statku rozchodzi się informacja o wyruszeniu na Ziemię Hakona wraz z niezbyt mile widzianych towarzyszem, załoga próbuje zrozumieć cel, dla którego Lindgberg dopuścił takiego zachowania. Nie otrzymał zgody na wyruszenie. Główny dowodzący próbuje namierzyć, w jakim miejscu przebywają, przyjaciółka Hakona - Ellyse, ma pewne domysły, dlaczego ten, postanowił samotnie wyruszyć na ląd.  Niestety gdy otrzymują informacje o jego śmierci, muszą podjąć pewne decyzje, które skomplikują dalsze losy załogi. 


Myślę, że porządnie namieszałam w opisie fabuły, którą nie bardzo mogę opisać, żeby nie zdradzić zbyt wiele. A jednak, nawet gdybym się o to pokusiła, pewnie efekt byłby podobny, ponieważ książka, jest tak pokręcona, że ja sama, niewiele z niej zrozumiałam.  

Jedno jest pewne, to nie był ten sam klimat, który odczuwało się podczas czytania Chóru, wtedy autentycznie czułam niepokój i w każdej chwili wyobrażałam sobie, że wyskoczy armia obcych, która wymorduje całe towarzystwo. Kto zna książki Mroza, ten wie, jak lubi opisy krwawej jatki, tego się też i tym razem spodziewałam.  Tymczasem, na dzień dobry, Hakon obrywa, pada trupem, Ellyse, próbuje go wskrzesić. I teraz, nadchodzi moment, kiedy z pewnością jako jedyna, będę narzekała, na wątek Ellyse i Hakona. Bo mnie ich relacja w tej płaszczyźnie, kompletnie nie podeszła. On tam leżał, nie wiem ile, podtrzymywany, że niby żyje. Ona kombinowała żeby wrócić na Rahmadul i naprawić Konchę, cuda na kiju.  Wątek romansowy mnie zdenerwował, jak będę chciała romansu w kosmosie, to sobie poczytam Kasię M. 

Oczywiście nie brakuje, przepychanek słownych między załogą statku a Dija Udinem, który jest przecież jakby więźniem, ale z różnych przyczyn ustala warunki. I wszystko byłoby ok, ale w pewnym momencie, odniosłam wrażenie, że fabuła rozjechała się i to w jakim świetle był pokazywanym Dija, bywało męczące. Raz demon, raz bohater, raz go nienawidzili, później był jedyną nadzieją. Będę szczera, no doprowadzało mnie do szału. Opera mydlana z wątkiem kosmicznym. 

Rozbawił mnie fragment ze zbawicielem - to już będę wiedzieli tylko Ci, co przeczytali Echo z otchłani. Naprawdę, miałam spory ubaw z groteskowości sytuacji. Niemniej, było tego zbyt mało. Ponieważ dalej, akcja się zaczyna mieszać, myślałam, że tylko mój umysł nie dźwignął tego całego zaginania czasu, tuneli, wyjścia poza linię, ale poczytałam opinie - nie jestem sama. Widać, nie każdy ma umysł otwarty na podróże w czasoprzestrzeni. 

I wreszcie dochodzimy do zakończenia. Ja nie wiem, nie do końca tego oczekiwałam. Naprawdę, po przeczytaniu Chóru, miałam w wyobraźni tyle opcji, a tutaj co? Jakieś to było, za słabe na całość książki. Nie powiem, Echo nie jest wybitną lekturą, ale można sobie poczytać, w celu oderwania od rzeczywistości. Jest wiele wątków przegadanych na siłę, nie wszystko wytłumaczone tak, jak oczekiwałam. Bo co się działo na ziemi, jest pobieżnie i mnie nie przekonało. Istotnym plusem, jest szybkie czytanie. Bo w końcu język prosty, jak budowa cepa. Nawet określenia, które powinny być typowo "kosmiczne", tym razem zostały oszczędzone. Nie jest ich zbyt wiele. 

Podsumowując - Echo z otchłani, nie dźwignęło poziomu Chóru, ale jeśli już ktoś przeczytał pierwszą część, z czystej ciekawości może przeczytać jak potoczyły się losy Ara Maximy i co stało się z ludźmi na Ziemi. 


19 komentarzy:

  1. Mi coś twórczość autora nie podchodzi, więc lepiej zostawię ją miłośnikom ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie jestem fanką R.M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedną książkę czytałam tego autora i nie jest to moja ulubiona twórczość. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic jeszcze z Autora Agnieszko nie czytałem. Ta recenzja nieco mi przypomina Orsona Scotta Carda - niegdyś się nim zaczytywałem. Serdecznie pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie jakoś nie za bardzo ciągnie do książek Mroza, więc nie mam w planach sięgać po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam okazji poznać twórczości autora, ale być może będzie ku temu możliwość. To autor, który wzbudza różne, często skrajne emocje, więc będę chciała go poznać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiedziałam, że w twórczości pisarza odnajdę też książki o takiej tematyce. Chętnie przeczytam rozpoczynając od pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam cos tego autora i nie rozumiem mody na jego twórczość, po jednej książce nie mam ochoty na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo po przeczytaniu jego jednej trylogii. Absolutnie nie rozumiem fenomenu tego autora.

      Usuń
  9. Mnie ten autor do siebie nie przekonał. Nawet nie udało mi się przeczytać jednej książki do końca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aurora znam, ale jego twórczość to nie moje klimaty. Może kiedyś coś przeczytam, ale na razie wolę jednak czytać co innego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tej książki nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja również pamiętam wszechobecny zachwyt nad autorem sprzed kilku lat, również nie porwała mnie jego twórczość :) Seria raczej nie dla mnie, ale może kiedyś dam autorowi ponowną szansę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj:) Ja podobnie jak większość komentujących nie przepadam za tym autorem. Czytam bardzo dużo ale twórczość R. Mroza mnie nie porwała.. Jeśli lubisz fantastykę to polecam Ekspansję (Corey James) całe 8 tomów:)) Ja nie mogłam się oderwać:))) Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za wizytę u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze to mnie jakoś nie ciągnie do tej książki oraz pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  15. Raczej nie dla mnie, tematyka do końca mi nie odpowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Książkę mam już od dłuższego czasu w planach! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja lubię książki autora, więc chętnie przeczytam również i tę powieść. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Z całej twórczości przeczytałam tylko dwie książki Mroza, z cyklu Gerard Edling, ale niezbyt mi podeszło i 3 część odpuściłam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger