Nie wiem, od czego zaczęły się moje lustrzane sesje. Jakoś tak wyszło, że w domu nie mam dużego zwierciadła, więc jakieś dnia postanowiłam zrobić sobie fotkę w pracy. Zazwyczaj była pierwsza, dużo przed czasem, dlatego miałam czas na cykanie zdjęć. Później postanowiłam dodawać te moje selfiaki do relacji na Instagramie. Nie codziennie, co to, to nie, zdjęcia były w piątek - na przywitanie weekendu :). Później się złożyło, że te zdjęcia zatrzymały wiele chwil. Wesołych, wzruszających, ale i smutnych. Dlatego postanowiłam zrobić zestawienie. W tle jest miejsce pracy, w którym spędziłam cztery lata. Och co ja tam tworzyłam tworzyłam. Prace konkursowe, ale i dekoracje budynku, Było tego sporo.
To zdjęcie zrobiłam gdy było we mnie jeszcze wiele nadziei. Że jednak będzie dobrze, a co najgorsze już za mną. Tutaj jestem po trzech tygodniach spania po kilka godzin i pilnowania telefonu, odbierania ze strachem. Jeszcze nie wiem, że za kilka dni, właśnie w tym miejscu odbiorę telefon na, który nie można się przygotować. Zadzwonił właśnie wtedy, gdy naprawdę uwierzyłam, że jest dobrze.
To zdjęcie zrobiłam trochę z ironii, bo byłam zła, byłam rozżalona, a przede wszystkim przeorana psychicznie. Był to dzień imprezy w pracy - Walentynki. Na drugi dzień mój tato miałby urodziny. Jednak zmarł trzy tygodnie wcześniej. Kazano mi ubrać coś czerwonego. Byłam wściekła. Sam fakt przychodzenia i udawania, że jest dobrze kosztował wiele, a jeszcze czerwona sukienka. Był to szczyt wszystkiego co najgorsze. No więc ubrałam sukienkę. Czarną - została przemilczana. Zrobiłam to zdjęcie bo mama chciała zobaczyć co ubrałam. I mam pamiątkę..
To już jest wiosna.W końcu kolory, po prostu kolory, za którymi tęskniłam bardzo długo. Ach i możecie zobaczyć jaka świetna jest Bomberka z Naoko Store :).
Zdjęcie nie z pracy, ale bardzo lubię. Byłam w Warszawie mojej ukochanej, chciałam uwiecznić piękna ramę lustra. Taaak, jak widać, ramy nie widać ;)))
Ooo tutaj były nasze pierwsze i bardzo krótkie upały. Niestety minione lato poskąpiło radosnego biegania w zwiewnych sukienkach. Dobrze mieć tę pamiątki
Muszę nadmienić, że jeśli do pracy ubierałam sukienkę lub spódnice, to było wiadomo, że jest impreza. Zazwyczaj mój strój był bardziej.. hmm roboczy. No więc tutaj była impreza, która do dziś miło wspominam - ale nie ze względu na współpracowników, ale ludzi dla których tam byłam.
Pamiętam, że ta "stylizacja" została przyrównana do japońskiej uczennicy ;))).
Jest i kolejna piękna sukienka, ale powód był nie byle jaki. Akurat w tym dniu miałam urodziny :).
Pamiętam jak dodałam opis na moim Instagramie - kiedy mamusia całe życie powtarzała, że do wzoru ubiera się gładkie, więc ubrałam sweterek w wisienki ;). Moja przewrotna natura jest okropna ;).
I dobijamy do końca. Jest to ostatnie zdjęcie w lustrze i ostatni raz kiedy byłam w pracy. Wrzesień, brałam udział w narodowym czytaniu. Wspierałam moich współuczestników. Później był urlop z którego już nie wróciłam do tego miejsca.
Jak się patrzę na te zdjęcia, to wygląda jakbym zawsze była odsztafirowana do pracy, a prawda jest taka, że zazwyczaj byłam w stroju tak zwanym roboczym - czyli jakieś niezbyt paradne koszulki i spodnie, których nie było żal zmarnować. Czym? Farbami, zazwyczaj ciągle coś malowałam, ozdabiałam i klikam. Ile ubrań zniszczyłam, można powiedzieć, że byłam jak Ci artyści, z tą różnicą, że moje prace nie zaznały sławy ;). Cieszę się, że mam te zdjęcia, lubię sobie wracać do niektórych wspomnień. Oczywiście mam ich dużo więcej, ale nie ma sensu wszystkich wrzucać :).
A na koniec - najważniejsze co zyskałam dzięki tej pracy. Znajomość z tą kobietką :).
Ciekawy eksperyment, fajnie się oglądało!
OdpowiedzUsuńTaka kronika fotograficzna, ile zostałoby zapomniane, gdy by nie zdjęcia:-)
jotka
te zdjęcia to świetna pamiątka!
OdpowiedzUsuńŚwietny pamiętnik. Taki naturalny, taki osobisty i Twój.
OdpowiedzUsuńStrój sporo o nas mówi, fajne jest Twoje umiłowanie koloru i różnorodności.
Bardzo podoba mi się japońska uczennica.
Pozdrawiam serdecznie
Z wielką przyjemnością obejrzałam Ciebie w różnych wcieleniach. Kobieta zmienną jest, więc zdziwiona nie jestem wcale różnymi stylizacjami. Świetna pamiątka, Agnieszko :) Pozdrawiam Cię cieplutko...
OdpowiedzUsuńślicznie wyglądasz w sukienkach:) marzy mi się takie lusterko do selfie;D
OdpowiedzUsuńNajbardziej polubiłam zdjęcie, na którym jesteś w różowym bereciku; inne też są urocze.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci radosnych i spokojnych świąt :)
świetne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy zapis różnej Ciebie. Zdjęcia mają wielką moc przywoływania emocji z danej chwili, tak jak u Ciebie, czasem jest dobrze, czasem źle.
OdpowiedzUsuńŻyczę spokojnych i pogodnych świąt wielkanocnych.:))
Bardzo ciekawa ta kronika :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Piękna ta urodzinowa sukienka i świetny strój, ten który został porównany do japońskiej uczennicy 😊
OdpowiedzUsuńbardzo ładny, oryginalny masz styl
OdpowiedzUsuńJednak co by nie mówić to zdjęcia potrafią zatrzymać chwilę, a później przywoływać wspomnienia. Ja lubię do zdjęć wracać, lubię je co jakiś czas przeglądać i myśleć co się od tego czasu zmieniło, co wtedy mnie cieszyło, co nie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne stylizacje - super, że dokumentowałaś swoje różne stroje z danego dnia, z którym wiążą się konkretne wspomnienia. Widać w tych zestawach nadchodzące lato :)
OdpowiedzUsuń