Lubicie spełniać marzenia? Fajnie jest, gdy można to zrobić - prawda? Mojej mamy marzeniem, odkąd pamiętam był koncert Andre Rieu. Namiętnie słucha na You Tube nagrań z koncertów. Gdy końcem stycznia napisała do mnie, że ukochany muzyk będzie w Polsce, moja reakcja była ekspresowa. Zadzwoniłam do brata czy jest chętny, bo sprawa wygląda następująco, a po 10 minutach kupowałam cztery bilety. Mama o niczym nie miała pojęcia, dopiero gdy już wszystko było ustalone, poinformowałam, że 10-go czerwca jedziemy do Gliwic na koncert. Radość ogromna, jeszcze zanim wszystko się wydarzyło.
I właśnie w minioną sobotę byliśmy w Gliwicach gdzie na Arenie odbył się koncert. Organizacyjnie wyglądało następująco. Zarezerwowaliśmy hotel, żeby móc odpocząć po podróży przed koncertem, no i żeby oczywiście przespać się przed powrotem do domu. Tu najbardziej chodziło o mamę, dla której sama podróż 4,5 godzinna była dosyć męcząca, a jeszcze całe wydarzenie. No wiadomo, wiek swoje robi. Koncert odbywał się o godzinie 19.30 ale pojechaliśmy o wiele prędzej, żeby na spokojnie wejść, odszukać swoje miejsca, zaparkować auto.
Nie mogłam nie skorzystać. Zdjęcie przy scenie na której występowali tak znani artyści - szkoda, że bez nich, ale w trakcie koncertu nie było szansy żeby podejść ;). Ochrona pilnowała..
Hala Areny - mam porównanie ze stadionem narodowym, no i muszę przyznać, że ten drugi wizualnie robi o wiele lepsze wrażenie w środku. Tutaj było ciemno, wręcz przytłaczająco, oświetlenie po prostu dziwne. Ja miałam wrażenie, że błędnik mi szaleje, bo patrząc w dół, kręciło się w głowie. Później się okazało, że nie tylko mnie, bo sporo osób, miało wręcz problemy z zejście po schodach. Czyli coś tam jest nie tak, jak powinno.
Plusem jest akustyka, świetnie rozchodziły się dźwięki, nie wiem jak wygląda to na narodowym, bo akurat nie byłam na koncercie, tylko innej imprezie, ale kiedyś sprawdzę.
Jednak o wiele mniej przyjazne dla osób z niepełnosprawnościami jest przystosowana Arena, bo niby jest jakiś tam podjazd dla wózków, ale będę szczera, ja bym się bała z niego korzystać. O ile w Warszawie jest opcja podjechania pod same wejście do stadionu - trochę od tyłu, ale zaraz są windy, tak tutaj niestety nie. Mimo, że jest miejsce by auto przejechało, to jednak nie pozwalają..
Koncert - cóż ja mogę napisać. Jeśli ktoś lubi tego typu muzykę, to naprawdę warto wybrać się chociaż raz, bo usłyszeć na żywo orkiestrę, śpiewy -kontakt Andre z widownią, coś fantastycznego, atmosfera była naprawdę piękna.
Dla mnie, taka łyżką dziegciu w beczce miodu, był występ gospel. Niestety nie znoszę tej muzyki, a utworów było aż pięć. Mnie bardzo rozczarowało, że aż tyle czasu, którego jednak nie było za wiele, na muzykę, która kocham, "stracono", na Krzyki gospel. No będę szczera, dla mnie to nie śpiew, tylko wydzieranie się bez zahamowań. Z kolei mój brat stwierdził, że właśnie te występy były dla niego świetne, więc tutaj jest już rzecz gustu. Niemniej, uważam, że na koncercie tego typu muzyki, można dla urozmaicenia wrzucić coś innego, ale nie aż tyle. Gdyby to była jedna piosenka, ale nie aż tyle. Mnie uszy wręcz pękały, mama siedziała z rozpaczą, bo podziela moją antypatię do gospel. Cóż, nie mogło być idealnie.
Ogólnie przeżycie jest naprawdę ogromne, tutaj nie podlega dyskusji, że wrażenia i emocje są potężne. Koncert to co innego, od słuchania nawet najlepszej płyty. Wiadomo, że wisienka na torcie są busy, właśnie wtedy serwowane są najlepsze utwory, który się wyczekuje. I było po prostu pięknie. Będę powtarzała uparcie, żadne słuchawki czy głośniki, nie oddadzą dźwięków, które słyszmy na żywo.
Jeszcze moim marzeniem jest koncert Hansa Zimmera, ale to już będę celowała na przyszły rok, może się uda?
Na koniec rynek w Gliwicach, gdy po obiedzie poszliśmy się przejść, by chociaż troszkę zerknąć na miasto. Mnie się podoba, chciałabym kiedyś zajrzeć w niektóre miejsca, może się uda przyjechać.
W drodze powrotnej do domu, przejeżdżaliśmy przez Mietków, gdzie jest ogromny zalew, gdzie długość zapory wynosi aż 3 km długości oraz 17 metrów wysokości. Powierzchnia akwenu jest imponująca bo 1 193 ha! Dokładnie tyle, kilka razy sprawdzałam czy się nie pomyliłam w czytaniu. No ale nie, jest naprawdę ogromne. Aparat mi nie uchwycił całości ;).
jak kliknięcie w zdjęcie to można sobie powiększyć i przeczytać, fajne ciekawostki.
Na zakończenie wrzucę jeszcze zdjęcia z maminego ogrodu, bo gdy byłam jeszcze kwitły różaneczniki, niestety te pierwsze już skończyły, więc skorzystałam z tych późniejszych.
Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi przeżyciami.🙂 Piękne zdjęcia.❤️
OdpowiedzUsuńAga, w pełni podzielam Twoje zdanie. Żadne słuchanie, nawet na najlepszych słuchawkach, nie oddaje przeżycia koncertu na żywo. Ja byłam niedawno na żywo na Enigmie, moim ukochanym zespole i nawet mój mąż, który generalnie nie jest jakimś fanem ich muzyki, a poszedł ze mną dla towarzystwa, był zachwycony jakością, odbiorem, intensywnością i ogólnie przeżył to dosyć intensywnie... Tak że zgadzam się, że koncert na żywo, to jest właśnie to :) A zalew mietkowski znam, wiele razy byłam tam na rybach, ale to kiedyś... już trochę dawno temu. Uściski dla Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja!
OdpowiedzUsuńO Zalewie Mietkowski w ogóle nie słyszałam, super!
OdpowiedzUsuńKoncerty Andre Rieu mamy na płytach blue ray, ale chętnie zobaczyłabym na żywo, mega atrakcja!
jotka
Ja również wcześniej nie słyszałam o tym zalewie 😄 a tutaj nie tam daleko, piękne miejsce i w dodatku ciekawe.
UsuńWłaśnie uświadomiłam sobie, że całe wieki nie byłam na żadnym koncercie. Ciekawa relacja :)
OdpowiedzUsuńMój ostatni raz to gdy byłam nastolatką, więc też sporo minęło czasu😄
UsuńPrzegapiłam w Gliwicach koncert Andre Rieu. Gdy się dowiedziałam nie było już biletów. Piękne zdjęcia i ciekawy post. Aga, wybacz moją ciekawość. Czy możesz napisać w jakim wieku jest Twoja Mamusia? Przepiękna kolekcja różaneczników.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Pewnie, że mogę napisać - mama w tym roku skończyła 74 lata, więc niby nie aż tak dużo, ale jednak już kondycja słabsza.
UsuńOoo szkoda, że nie zdążyłaś z biletami, byłybyśmy w tym samym miejscu i czasie :)
Trzydziestolatki też czasem mają słabą kondycję. Najważniejsze, że ma fajne zainteresowania i będzie miała co wspominać
UsuńUściski i pozdrowienia dla Twojej Mamci.
ahhhh na koncercie są takie emocje a jak wiadomo one wpływają na człowieka. Ładny ten Mietkowski zalew
OdpowiedzUsuńOj są emocje to jest prawda. Zalew świetny, my tylko byliśmy chwile, mam nadzieję, że wybierzemy na dłużej i będzie szersza relacja:)
Usuńmnie koncerty nie jarają zbytnio xd może dlatego że zawsze muzykę słucham niezbyt głośno, bo mnie głowa boli jak jest za głośno. Ale fajnie że Tobie się przeżycie podobało koncertowe
OdpowiedzUsuńO widzisz, to u mnie odwrotnie. Jeśli słucham muzykę to albo bardzo głośno, albo wcale. Cicho nie ma dla mnie sensu 😄
Usuńpiękne doświadczenie koncertowe!
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńMuzyka to zawsze rzecz gustu, jednak myślę, że gdy jest możliwość posłuchania jej na żywo- warto z takiej możliwości skorzystać. Na żywo to jednak na żywo :) To dopiero przeżycie! Pozazdrościć, jednak szkoda, ze nie wszystko wypadło dobrze. Śliczne zdjęcia, urocze kwiaty! :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Super, że udało się spełnić to marzenie! Muszę przyznać, że dawno już nie byłam na żadnym koncercie. Chętnie bym się w końcu wybrała. ;)
OdpowiedzUsuńAle świetna niespodzianka dla mamy, na pewno zrobiło to na niej duże wrażenie, a te pięć utworów gospel może zapomni ;-)
OdpowiedzUsuńHaha, tak zapomniała i stwierdziła, że w sumie nie zepsuli całości, ja na przykład szukałam plusów i zapamiętałam, że panie miały piękne suknie 😃
UsuńCześć! 🙂 Nasłuchałem się Andre Rieu na YouTube i to są widowiskowe koncerty. Muzyka zachwycająca. Jednak bycie na żywo na koncercie, to super sprawa. Nic nie odda tego klimatu i atmosfery. Wspominasz o koncercie Hansa Zimmera. Życzę spełnienia marzeń, bo obecność na jego wydarzeniu, to i mój cel. Uwielbiam jego muzykę. Lubię odświeżyć sobie od czasu do czasu jego utwór "Time". Pozdrawiam, świetnie w tych Gliwicach! 😀
OdpowiedzUsuńWczoraj właśnie "mordowałam " koncerty Hansa, "Time", "Interstellar", chyba nie ma utworu, który nie robi na mnie wrażenia.
UsuńJeśli też planujesz, to możemy razem wyskoczyć 😀
Bardzo lubię koncerty Andre Rieu i chętnie zobaczyłabym na żywo. Fajna relacja z wyjazdu. Och, od dawna marzę, żeby zobaczyć Gliwice i może to się kiedyś uda. Z przyjemnością oglądam miasta Górnego Śląska.
OdpowiedzUsuńŁadny zalew, jak małe morze.
Sama chciałaś - podałaś powierzchnię, więc zaraz zaczęłam sprawdzać jaką powierzchnie ma zalew Jeziorsko w moim województwie, który swego czasu regularnie odwiedzałam. W km kwadratowych 42,3. Ale w hektarach od 1 760 do 4 300, w zależności od pory roku. Niczym morze...
Piękne kwiaty.
Pozdrawiam serdecznie.
Oooo ten zalew z chęcią bym zobaczyła, takie wielkie zbiorniki robią na mnie zawsze ogromnr wrażenie 😃
UsuńDo Gliwic i ja bym wróciła, bo miasto jest naprawdę urocze. Warto się mu przyjrzeć dokładniej:).
Warto spełniać marzenia :)
OdpowiedzUsuńMy byliśmy na "oszukanym" Zimmerze, a pisałam o tym tutaj:
https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/search?q=muzyki+filmowej
Moja przyjaciółka była na koncercie prawdziwego Zimmera i była zachwycona!
Moim marzeniem jest wybrać się na koncert Loreeny McKennitt - słucham jej od dziecka, ale koncertu żadnego Agnieszko jeszcze nie mogę "upolować". Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńOjej, to musiało być przeżycie. Sama nie znałam tego artysty dopóki nie trafiłam do pracy w domu starców. Tam prawie codziennie włączamy koncerty na youtube dla naszych podopiecznych. Magia muzyki .
OdpowiedzUsuńTo musiało być cudowne przeżycie :) Sama dopiero od niedawna odkrywam urok i szaleństwo dużych koncertów, więc doskonale rozumiem ten entuzjazm ♥
OdpowiedzUsuń