Druga część wycieczki do Staniszowa. Po zejściu z wzniesienia, na którym jest Zamek Księcia Henryka, minęliśmy kościółek i poszliśmy w miejsce gdzie jest początek podejścia do góry - jej wysokość to 484 m n. p. m. Nie będę ukrywała. Tutaj nie jest już lekko i przyjemnie. Schody od razy pną się mocno w górę, a samo podejście troszkę wymaga kondycji. Mnie akurat nie tyle nogi się zmęczyły, co miałam zadyszkę, ale nie z braku formy, ostatnio mam lekkie problemy zdrowotne, ale nie o tym. W każdym razie. Góra Witosza troszkę potrafi wycisnąć poty :).
Tak to wygląda od dołu. Szybko jest mocne podejscie i nie ukrywam jak podeszłam od razu zaczęłam się smiać, że nie ma czarowania. Zaczynamy z grubej rury ;).
Trasa jest może troszkę wymagająca, ale naprawdę szalenie urokliwa, bo można znaleźć ciekawe przejscia w skałach, a to podziwiać jak wielka jest góra. Znaki świetnie prowadzą i nie ma szansy pomylić ścieżki.
Wiecie ja zawsze mam lekki ubaw, kiedy sobie podpatruje na ludzi. Widać kto ma świadomość, jak powinno się wybierać na podejścia, nawet takie lekkie i może mało wymagające jak ta tutaj. No ale, gdy widzę panienki w kozakach z lateksu... to nawet mnie potrafi wmurować. Szczerze nie dbam o gusta, ale jednak brak wyobraźni budzi szok. Ludzie, nawet małe górki mogą zrobić krzywdę, jeśli jest się nieprzygotowanym. My dobrych butach, kilka razy straciliśmy przyczepność. Bo było stromo...
Tak, tędy się przechodziło :) Bardzo przyjemnie i ciekawie. Mnie zastanawiało, czy to przejście samo powstało, czy może celowo? Nie wiem, muszę gdzieś poszukać informacji.
Są i kolejne wspaniałe widoki, na całe pasmo gór. I nasza Śnieżka, która w tym roku pokazała, że potrafi być bezwględna. Teraz za każdym razem, gdy patrzę na tę ścianę, gdzie jest rynna śmierci, widzę tych ludzi... i nie mogę tego obrazu wymazać z głowy. To był piękny i słoneczny dzień, ale i tragiczny. Śnieg w tym roku szybko znika, ale swoje zdążył zabrać.
Na tym koniec pierwszej wiosennej wycieczki, gdzie było cudownie ciepło, wręcz można było mieć wrażenie, że za chwilę lato wejdzie w całej okazałości.
Widoki wspaniałe, ale trasa już nie dla mnie ;P
OdpowiedzUsuńWow, looks mystical
OdpowiedzUsuńTakie atrakcje i wejścia o różnym nasileniu to najlepsza część wędrowania!
OdpowiedzUsuńSpacer może i zmęczy, ale ile dodaje nam energii! Tak samo jak z ćwiczeniami, przeważnie mi się nie chce, a gdy już skończę to od razu mam lepszy humor. Chociaż nie ma co tego ze sobą porównywać - Twój spacer w górach jest zdecydowanie lepszy od treningu na siłowni w zamkniętym pomieszczeniu. Teraz właśnie przyszła pora, aby cieszyć się pogodą ♥
OdpowiedzUsuńKolejna świetna wycieczka za Tobą Agnieszko, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńNo tak czasami ludziom brak wyobraźni i w góry ubierają się jak na dyskotekę;). Fajna wycieczka . Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka.
OdpowiedzUsuńTo przejście pomiędzy skałami, pod wiszącym głazem robi wrażenie :)
I widoki cudowne, jak widać.
Myślę, że dałabym radę :)
Wymagająca trasa, ale widoki faktycznie piękne. :)
OdpowiedzUsuńWidać że warto się tam wybrać. Uwielbiam takie wyprawy.
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam o tej miejscowości. Piękne góry. Chciałabym tam pojechać.
OdpowiedzUsuńależ się stęskniłam za górskimi wycieczkami!
OdpowiedzUsuńTam nawet bez znaków nie da się pomylić ścieżki. Jeśli jesteś pod właściwą górą - śmiało do przodu.
OdpowiedzUsuńPrzeciekawa, urokliwa trasa. Górę Witosza zapisuję sobie w kajeciku. Jak będziemy w okolicy, z chęcią się na nią wdrapię.
OdpowiedzUsuńBardzo tam ładnie :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej miejscowości. Widoki ładne na pewno wycieczki tam są udane.
OdpowiedzUsuń