lipca 20, 2014

lipca 20, 2014

Goniąc cienie


Przeszłość lubi o sobie przypomnieć w najmniej oczekiwanym momencie; kiedy próbujemy wymazać z pamięci bolesne przeżycia, ta wkracza w życie bez naszej zgody, nie pytając o zdanie. Wydawać by się mogło, że sprawy z pozoru zamknięte nagle zaczynają ożywać i komplikować dotychczasowe poukładane życie, a wszystko za sprawą przypadku...


Pracujący w agencji detektywistycznej Lucky i Tom prowadzą sprawę jednego z paserów; akcja już od pewnego czasu była planowana, musieli tylko otrzymać odpowiednie informacje co do pojawienia się głównego zamieszanego. Niestety obaj mężczyźni stają się świadkami morderstwa właściciela lombardu, zaś Tomas zostaje postrzelony na ulicy; pomocy udziela "przypadkiem" przejeżdżająca, zatrzymana kobieta. Sprawnie oraz z zimną krwią opatruje rannego, po czym podejmuje decyzje o przewiezieniu go do swojego domu. Chelsea, wyglądająca niewinnie i bezbronnie, kryje mroczne tajemnice. Coś jest w tej kobiecie, co przyciąga uwagę Lucasa... Co? Przede wszystkim jej ciało. Lucky jest znanym uwodzicielem kobiet, żadnej nie odpuścił. Nie żeby był taki kochliwy, ot, po prostu lubi zdobywać, a później porzucać. Kiedy w jego życiu pojawia się tajemnicza kobieta, jego zainteresowanie rośnie z każdym dniem coraz bardziej. W dodatku Chelsea ma problem. Głuche telefony, nękające ją każdego dnia od ponad roku... 

Jednak jego podejrzenia rosną, gdy całkiem przypadkiem odkrywa pewną tajemnicę kobiety, przez co naraża się na gniew głównej zainteresowanej; rodzące się pytania: kim jest napotkana Chelsea oraz czy był to czysty przypadek, nie odstępują Lucasa, na domiar złego jego pożądanie zakłóca spokojne myślenie. Oto owoc jest na wyciągnięcie ręki, tylko nie wiadomo, z której strony do niego podejść...
W międzyczasie pojawiają się kolejne nieoczekiwane problemy, z Chicago lądujemy w gorącym Meksyku. 

Muszę przyznać, że nastawiłam się na sporą dawkę emocji, może nawet tego dreszczu podniecenia czy strachu? Niestety akcja była prowadzona bez mocnego akcentu. Owszem, pojawiają się ciemne charakterki, które może dawałyby postrach, gdyby nie pewna rzecz. Otóż niemal za każdym razem, gdy akcja nabierała rumieńców i można było próbować wyczuć wątek przestępczy, nasi zakochani musieli nabierać ochoty na pocałowanie się... Doprawdy nie pojmuje tego... Strzelanina, przystawianie noża do gardła a budzące się pożądanie na widok trzęsącej się kobiety to trochę fetysz, moim zdaniem. Cóż, każdy lubi co innego.
Słów kilka na temat samych bohaterów. Schematyczność uderzyła mnie od pierwszych stron. 
On – zniewalający przystojniak, na widok którego kobiety mdleją. Nic, tylko modlić się, by wybrał właśnie mnie. Ona – delikatna, ukryta za maską niedostępnej, twardo stąpającej po ziemi, w dodatku ponętna. Musieli się spotkać i oczywiście zapragnąć siebie nawzajem. On ze skaczącego z kwiatka na kwiatek chłopca nagle postanawia się zmienić dla Tej jedynej. Ona nagle czuje, że nie umie się wzbraniać przed Tym mężczyzną. 
Nic nowego się nie wydarzyło; każdy, kto ma w swym czytelniczym dorobku kilka romansów, zrozumie o czym mowa.
Ogólnie całość wieje przygodą miłosną z sensacją w tle. Dokładnie tak odebrałam tę publikację. Chwilami wręcz byłam zmęczona scenami namiętności; z jednej strony ledwo uchodzą z życiem, po chwili rzucają się w pożądaniu, nie mogąc siebie odstąpić. Gdzieś tam bokami przewija się tajemnica związana z obrazem Wenus z Urbino, niby z pozoru niemające znaczenia malowidło odegra ważną rolę w całej fabule.
Miało być tajemniczo, nawet mrocznie, a było tak sobie. W pewnym sensie czuję się rozczarowana, w dodatku bardziej przewidywalnego zakończenia już chyba nie można było stworzyć. Liczyłam na mocniejszy akcent końcowy. Nie mogę powiedzieć, że książka w ogólnym rozrachunku jest słaba. Mnie po prostu nie urzekła; gdyby było mniej love story, z pewnością miałaby szansę otrzymać wyższą ocenę. Książka dla mniej wymagających, nie zmuszająca do myślenia, ponieważ fani kryminałów szybko połączą ze sobą fakty, mając odpowiedź podaną na tacy. Można przeczytać, nie oczekując zbyt wiele.
 Tekst jest oficjalną recenzją zamieszczoną na stronie redakcji ESSENTIA

8 komentarzy:

  1. Raczej odpuszczę.. mam inne priorytety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę zniechęcać, ale niestety to nie jest pozycja z rodzaju tych "muszę przeczytać!"

      Usuń
  2. Od kryminału/sensacji wymagam jednak czegoś więcej niż serwuje autorka. A szkoda, bo po opisie zapowiadało się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis mnie zwiódł, nawet przez chwilę się zastanawiałam czy to nie będzie zbyt mroczne, a tutaj normalnie szok..

      Usuń
  3. Klimatyczna okładka zapowiadała same tajemnice i dreszczyk emocji, szkoda w takim razie, że autorka poszła w innym kierunku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O poparz mnie akurat okładka wcale się nie spodobała, tylko ten opis fabuły, a tutaj wyszło jak wyszło. szkoda.

      Usuń
  4. Nie lubimy schematów, oj, nie lubimy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie mimo wszystko ta książka zaciekawiła i chce poznać ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger