maja 15, 2015

maja 15, 2015

Losing Hope


Agnieszka mnie ubiegła, a niech to! No trudno, w każdym razie bardzo chciałabym przekazać Wam moją opinię na temat Losing Hope. Zapraszam do przeczytania recenzji :)


Nie wiem, co będzie gorsze: trzymanie się od niej z dala, czy powiedzenie jej prawdy. Jeśli wybiorę to pierwsze wyjście, nigdy się o niczym nie dowie. Jeśli wybiorę drugie, zniszczę jej życie.

Ona – cudowna dziewczyna, która nie ma telefonu ani internetu, mieszka tylko z matką.
On – chłopak, który według plotek dopiero wyszedł z więzienia i niekoniecznie jest kimś, na kogo warto zwrócić uwagę. Co się stanie, gdy obydwoje się spotkają? Co się za tym kryje? Jak wyglądała ich przeszłość?

Nie cierpię tego, że samo brzmienie jej głosu doprowadza mnie do szaleństwa. Jednocześnie jednak to uwielbiam i chcę, żeby cały czas coś mówiła, nawet jeśli mnie obraża.

Muszę przyznać, że bardzo długo zbierałam się do tej recenzji. Nie wiem, może emocje musiały opaść, a wszystko to, co czułam podczas czytania, po prostu się uspokoić... Znałam tę historię z perspektywy Sky, która została opisana w Hopeless. Ciągle jednak zastanawiałam się, jak to wszystko przeżywał Holder? Przecież ten chłopak też ma uczucia. Nie dawało mi to spokoju. Teraz wszystko jasne... Dzięki Hoover znam już odpowiedź na to pytanie. Losing hope to ta sama historia, którą mieliśmy okazję poznać w Hopeless, tyle że przedstawiona z perspektywy Deana Holdera. Niektórym z Was może wydawać się to głupotą, w końcu po co pisać dwie powieści o takiej samej fabule. Kochani, tym razem to był strzał w dziesiątkę! 

Nie umiem nawet wyjaśnić, na czym polega doskonałość tej dziewczyny. A mówiąc doskonałość mam na myśli różne niedoskonałości, które po zsumowaniu dają doskonałość. 

Dean Holder po pobycie u ojca wraca do miasta, w którym mieszka jego matka. Chłopak nie zamierza kontynuować nauki, od momentu śmierci swojej siostry bliźniaczki – Leslie – nie ma ochoty na nic, najchętniej zaszyłby się w kącie i żył przeszłością. Les popełniła samobójstwo we własnym pokoju. Holder po prostu nie zdążył jej uratować, wszystko potoczyło się tak szybko...
Któregoś dnia młody mężczyzna, robiąc zakupy w pobliskim sklepie, spotyka dziewczynę, która kogoś mu przypomina. Postanawia się jej przyjrzeć i chwilę z nią porozmawiać. Zachowuje się dosyć idiotycznie, bowiem, gdy towarzyszka odpowiada, że ma na imię Sky, Dean nie jest w stanie w to uwierzyć. Wziął ją niestety za kogoś innego. Tego samego dnia bohaterowie spotykają się jeszcze raz – podczas biegania. Od tego momentu nic nie jest takie jak wcześniej, znajomość się pogłębia, a Holder odkrywa pewną tajemnicę, która bezpośrednio łączy go z przeszłością. Jak to wszystko się potoczy? Czy chłopak będzie w stanie nadal utrzymać znajomość ze Sky, czy może po prostu od niej odejdzie i znowu wyjedzie? Co takiego stoi na przeszkodzie, by mogli żyć długo i szczęśliwie? Zapraszam do lektury!

Ciekawe, czy człowiek zakochuje się w jednej charakterystycznej cesze drugiej osoby, czy od razu w niej całej. Bo ja chyba właśnie się zakochałem w jej poczuciu humoru. A także w jej szczerości.

Jak już wspomniałam wcześniej, książka wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czytałam wcześniej Hopeless, więc w sumie nie powinnam być zdziwiona tym, co zostało napisane w kontynuacji powieści. Nic bardziej mylnego! Ta sama historia opisywana przez Deana rozwaliła mnie na łopatki, powaliła na kolana i sprawiła, że zabrakło mi łez w oczach. Tak naprawdę dopiero po przeczytaniu Losing hope zrozumiałam historię tych trojga ludzi od początku do końca. Holder pokazał mi, że mężczyźni też potrafią być słabi, czasem płaczą albo po prostu nie wiedzą, co zrobić. Nie jest tak, że są wiecznymi łowcami kobiecych serc, jak mogłoby się wydawać wielu przedstawicielkom płci pięknej. Moje Drogie Panie! Oni też czują, nie zapominajmy o tym! 

Do tamtej pory nigdy nie patrzyłem w przyszłość. Wolałem przeszłość. Zbyt często rozpamiętywałem, co zrobiłem źle, i zastanawiałem się, co powinienem był zrobić, żeby moje życie potoczyło się inaczej. Przyszłość dla mnie nie istniała. Dopiero będąc ze Sky, zacząłem myśleć o tym, co stanie się jutro, pojutrze, za rok czy w odległej przyszłości. Potrzebuję tego teraz. Boję się, że jeśli nie wezmę jej w ramiona, znów zacznę patrzeć za siebie i przeszłość całkowicie mnie pochłonie.  

Przeczytawszy tylko Hopeless, nie znamy tak naprawdę całej prawdy – jest to tylko namiastka niesamowitej opowieści. Colleen Hoover opisała losy Holdera i Sky w taki sposób, że przeżywa się je razem z nimi. Nie ma takiego momentu podczas czytania tej powieści, by po prostu zamknąć ją z powodu nudnej treści i pójść robić coś innego, NIE MA! Fabułę pochłania się od początku do końca, z wypiekami na twarzy, bez względu na godzinę i miejsce. 

Odsuwam się i patrzę jej w oczy. Odwzajemnia moje spojrzenie i po raz pierwszy w życiu mogę szczerze powiedzieć, że znalazłem jedyną osobę na świecie, która w pełni rozumie moje poczucie winy. Która w pełni rozumie mój ból. I w pełni akceptuje mnie takiego, jaki jestem.

Tak naprawdę od momentu przeczytania tych dwóch pozycji, Colleen Hoover znalazła się w moim rankingu na wysokiej pozycji. Nie boję się tego powiedzieć, że jest to autorka, która jak mało kto potrafi rozbudzić emocje w czytelniku i sprawić, by czytanie stało się jeszcze większą przyjemnością. Losing hope porusza tak naprawdę prawie wszystkie życiowe tematy, które tak bardzo liczą się w życiu każdego z nas. Pokazuje, jak wielki wpływ na teraźniejszość może mieć przeszłość. Ma charakter dydaktyczny. Odpowiada na wiele pytań, które gdzieś tam krążą w naszych umysłach. Jest kwintesencją tego, co jest najistotniejsze. 

Sunie palcami po mojej dłoni, po czym ją ściska. Ten jeden niewinny gest znaczy dla mnie w tej chwili więcej, niż byłbym w stanie dać w zamian. Nie zasługuję na to, by mi dodawała otuchy.

Myślę, że jeszcze długo pozycja ta będzie wielkim hitem. I zasłużenie, nie mydli bowiem  oczu czytelnikowi, nie pokazuje samych radości i walorów, które niesie, ale informuje nas, że w każdej chwili czekają na nas niebezpieczeństwa, problemy, przeciwności. Pamiętajmy jednak, by nie dać się zwariować, bo los lubi płatać figle i stwarzać rzeczy i momenty, o których się nawet filozofom nie śniło. 

Cała moja uwaga jest nieustannie skupiona na niej, zupełnie jakbym był kompasem, a ona moją północą.

Książkę polecam głównie paniom, bo raczej nie wydaje mi się, by mężczyźni potrafili być aż tak empatyczni (to z reguły kobietki tak mają, nie oszukujmy się). No chyba że któryś z panów ma ochotę to nic prostszego! Kto wie, może to ja się mylę i dla was będzie to równie niesamowita pozycja? W każdym razie czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie! Gorąco polecam! 

Długo jeszcze mógłbym wyliczać rzeczy, których mi brakuje. Ale przez ostatni rok nauczyłem się, co to znaczy naprawdę pogodzić się z czyimś odejściem.

książka została przeczytana dzięki współpracy z Redakcją Essentia

KLIK - Essentia
Kliknij na gołąbka :)



8 komentarzy:

  1. Jak na razie przeczytałam jedynie "Hopeless" i było całkiem okej, więc sięgnięcie po "Losing hope" to tylko kwestia czasu :D

    Zapraszam do siebie
    http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć pierwszy tom nie powalił mnie na kolana, drugi i tak planuje przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam wyżej - one w pewnym sensie się uzupełniają, więc warto ♥

      Usuń
  3. Czytałam Hopeless, Losing Hope i Finding Cinderella . Najbradziej z tych trzech książek najbardziej spodobała mi się pierwsza część czyli Hopeless. Losing Hopesama w sobie nie jest zła, ale trochę nudziły mnie te same fakty tylko opisane z perspektywy Holdera. Fakt, miałam ściśnięte gardło, gdy była wspominana Lesslie, ale ja tak już mam, że wzruszam się zawsze przy wszystkim.
    Nie mniej, kiedyś na pewno jeszcze raz sięgnę po tę książkę :)

    antosia-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Finding Cinderella! Zaciekawiłaś mnie tym teraz :) mnie właśnie podobała się opisana ta sama fabuła tylko z innej perspektywy.. Ale ile czytelników, tyle opinii! :)

      Usuń
  4. Wszędzie tylko ta Colleen Hoover... chyba będę zmuszona w końcu poznać jej książki ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger