Z niektórymi książkami bywa tak, że muszą swoje odleżeć zanim po nie sięgniemy. Później sami sobie zadajemy pytanie, dlaczego tak długo zwlekaliśmy z zapoznaniem się z treścią? Bo nagle okazuje się, że tytuł, który udawał się w zapomnienie wcale, ale to wcale na to nie zasłużył. W moim przypadku bardzo często tak właśnie się zdarza, czy i Nomen Omen mogę zaliczyć do niesłusznie "oddelegowanych" na później?
Trudno jest być kobietą, jeszcze trudniej kiedy ma się na imię Salomea, jest córką kobiety, która ma dziwne upodobania do zagłębiania wiedzy w rożnych "Sferach życiowych", interesuje potencjalnymi życiem seksualnym Salki, skrupulatnie doradzając jaki powinien być odpowiedni kochanej... Tak, matka 25 letniej już kobiety jawi się dosyć ekscentrycznie, co się tyczy rodzeństwa, a dokładniej mówiąc jedynego brata. Wcale nie jest lepiej. Ten jest samym utrapieniem. Dlatego Salka w przypływie desperacji decyduje się opuścić rodzinne mieszkanko i zamieszkać w wynajętym pokoiku. Wydawać by się mogło, że stancja jest bardzo dobrym rozwiązaniem na początek próby usamodzielnienia, faktycznie tak mogłoby być... gdyby Salomea została uprzedzona gdzie dokładnie i przede wszystkim u KOGO zamieszka.
Trzy starsze siostry, w pakiecie papuga. Dokładniej mówiąc papug o bardzo wymyślnym imieniu no i charakterku. Oczywiście. Dom, uściślając starutka willa, jawiąca się rodem z horroru. Nawiedzone siostry i dziwni mieszkańcy w pakiecie. To znaczy, głosy odwiedzających. Tak. Salka trafiła pod bardzo oryginalny adres. Jednak mając w pamięci matkę oraz braciszka. Wie jedno, nic już jej nie jest w stanie zadziwić, czy aby na pewno?
Żyje sobie nasza bohaterka, otrzymuje nawet pracę i wszystko zdaje się układać prawie normalnie, do momentu gdy zupełnie niespodziewanie pewnego dnia zastaje w swym wynajętym pokoiku... Niedasia! Ukochanego braciszka, który musiał zwalić się jej na głowę, niekoniecznie wiedziony tęsknotą, a problemami. Bycie studentem jak każdy wie nie należy do łatwych, zwłaszcza kiedy się jest tak oryginalnym egzemplarzem, który reprezentuje właśnie Niedaś.
Kiedy strapionej siostrze wydaje się, że gorzej być nie może, trzy szalone kobieciny, papug i ten okropny członek rodziny na głowie okazuje się, że... Właśnie znienawidzony, ale bądź co bądź braciszek, więzy krwi i te sprawy, napotkany wieczorową porą zamiast kulturalnie się przywitać łapie dziewczynę i... wrzuca do Odry. Dlaczego? Co było powodem ataku i jaki będzie finał zaistniałych zdarzeń?
Dawno temu zapragnęłam przeczytać właśnie ten tytuł. Nie wiem dlaczego, ale okładka tak bardzo mnie przyciągała, że po prostu pragnęłam całą sobą.
I tak dzięki wymiance, która miała miejsce chyba jeszcze latem tego roku, zdobyłam swój własny, śliczny egzemplarz Nomen Omen Marty Kisiel . Radość niesłychana i tak dalej. Jednak jak to ze mną bywa, książka musiała nabrać mocy i swoje odleżeć. W końcu nadeszła TA chwila i zasiadłam do lektury.
Było dosłownie tak jak sobie wyobrażałam. Humor, ironia, zagadka a nawet chwilami upiornie. Czyli taka mieszanka, którą bardzo lubię.
Pomysł na samą fabułę naprawdę trafiony, niby wydaje się, że nic nadzwyczajnego, a tutaj proszę co następna strona i kolejne znaki zapytania. Będę szczera, bardzo mnie ciekawiły siostry Bolesne, oraz to czym się parały. Całość była owiana tajemniczością, co w zderzeniu z grami komputerowymi wyglądało naprawdę zabawnie. Do chwili nieszczęsnego wypadku Salki z udziałem Niedasia. W tym miejscu zaczyna się robić momentami dosyć upiornie...
Co do samych sióstr. Zastanawiałam się, którą polubiłam najbardziej, szaloną czy bardziej poważną. Obie miały cięty język, celne spostrzeżenia i coś takiego za co lubi starsze panie. No i jeszcze ten papug. Skład nietuzinkowy.
Bardzo miło spędziłam czas w towarzystwie Nomen Omen, naczytałam się sporo dobrego na temat tej książki i ku mojej wielkiej radości nie zwiodłam się. Bardzo miła niespodzianka. Słyszałam, że Dożywocie jest jeszcze lepsze... cóż, pozostaje mi jak najszybciej się zaopatrzyć.
Szczerze polecam tą publikacje, nikt nie powinien poczuć się rozczarowany, jest sporo humoru, mieszanki historii dawnego Wrocławia. A wszystko okraszone dreszczykiem niepewności i strachu...
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki.
Mnogość recenzji sprawia, że czasem zastanawiam się nad tym, czy po nią nie sięgnąć. Nie przekonuje mnie jednak sama fabuła, nie do końca jest to moja bajka.
OdpowiedzUsuńOd dawna planuję przeczytać tę książkę :) Non stop trafiam na pozytywne recenzje i nie mogę się doczekać, aż wyhaczę ją w jakiejś bibliotece :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że się nie zawiodłaś. Czytałam dużo recenzji tej książki, które mnie kuszą.
OdpowiedzUsuńFabuła zapowiada się lekko i chyba zabawnie. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam: "Dożywocie" jeszcze lepsze. :D
OdpowiedzUsuńJak się nie zakochasz w Lichu, to ja nie jestem AnnRK. :P
Zgrabna książka, ale i tak wolę twórczość Mileny Wójtowicz. Te same klimaty, a jednak coś jakby... więcej :)
OdpowiedzUsuńChyba nie trafiłam na żadną negatywną recenzje powieści tej autorki, ale jakoś nie mogę zdecydować się na sięgnięcie po jej książki. Rzadko dobrze bawię się przy z założenia zabawnych historiach i dlatego z taką rezerwą podchodzę do tego typu powieści.
OdpowiedzUsuńWszyscy chwalą, czas by był wreszcie sprawdzić, o co chodzi;)
OdpowiedzUsuńAż musiałam sprawdzić co Ty o niej myślisz. To co większość. Jestem aż takim odmieńcem?
OdpowiedzUsuńChyiome