grudnia 29, 2015

grudnia 29, 2015

Podsumowanie czytelniczego roku

Tak się jakoś dzieje, że przed zakończeniem każdego roku, robię podsumowanie tego mojego czytelniczego. I tak patrząc wstecz, muszę ze smutkiem przyznać, że bardzo mało przeczytałam. Może to dlatego, że sporo się działo w życiu poza blogowym, może nie potrafiłam tego jakoś sobie poukładać. Finał jest taki, że wynik wcale mnie nie zadowala. Nic to, mówi się trudno i żyje. Ważne,że książki dalej są i będą moim sensem istnienia:) 

Jako, że wstęp musiał jakiś być, możemy przejść do zestawień. I o ile pamiętam w roku 2014 obyło się bez wielkich rozczarowań i waleniem głową o ścianę, tak w 2015... ekhmm, no kochani. Kto pamiętam na co narzekałam? :))))) Tak, wierni bywalcy już chyba wiedzą o czym wspomnę, co wymienię w czołówce tych naj naj złych;)  Będę też chwalić, będę odkrywać. A więc? Do dzieła! Zamykamy rok!!! :) 


Rok 2015 jawił się zamykaniem rozpoczętych serii i tak musiałam w moim zestawieniu wprowadzić nowy "moduł"  



1.  ZAKOŃCZONE SERIE 


  KRONIKI CZERWONEJ PUSTYNI


Kroniki zawiodły mnie i to bardzo brutalnie, rzekłabym, że to było wręcz niehumanitarne.  Po mocnym i naprawdę świetnym pierwszym tomie, czułam się podekscytowana kolejnymi dwoma. A tutaj co? Do tej pory pamiętam te męki podczas czytania Dzikiego serca. Boże Wszechmogący, to było katastrofą. Myślałam, że nigdy nie dobrnę do końca, a jeszcze na dnie świadomości fruwała wieść o czekającym trzecim. 
Niestety, Moira Young zwiodła mnie. Bardzo. Nie myślałam, że autor może zepsuć coś, co tak wspaniale się zapowiadało. Szkoda.  


 TRYLOGIA NIEZGODNA
  

Zastanawiałam się, którą z wyżej wymienionych trylogii mam podać jako największe rozczarowanie. Bo Niezgodna była dla mnie totalnym nieporozumieniem. O ile pierwsza część jawiła się świetnie, zaostrzyła apetyt na dalsze wydarzenia, tak później? Później było już tylko gorzej. Autorka jak dla mnie zakpiła sobie z czytelników. Stworzyła namieszaną fabułę, bohaterom urządziła pranie mózgu, do tego stopnia, że nie mogłam ich zdzierżyć.  Tris, Boże! No sceny z nią doprowadzały mnie, nie powiem do czego. Dlaczego? Dlaczego musiało tak się stać z ciekawie zaczętą serią? Smutne. 

SERIA WODOSPADY CIENIA 

Z Wodospadami przeżywałam wiele skrajnych uczuć, chwilami denerwował mnie sposób w jaki autorka zwodziła czytelnika, z drugiej strony niesamowicie zżyłam się z tymi wszystkimi postaciami i na swój sposób bardzo polubiłam. Ogólnie wczułam w klimat wodospadów.  Dlatego czasem chciałam przerwać, ale później okazywało się, że jednak już jest lepiej więc czytałam dalej, aż dotrwałam do końca. W ogólnym rozrachunku, seria na plus. Tylko skierowana do młodszych czytelników. Ja naprawdę jestem już na pewien rodzaj młodzieżówek za stara..;))


 Na koniec, najlepsza z zakończonych serii: 

SPOD FLAGI MAGII


O Malice pisałam, oj pisałam i zachwycałam się. O jej wspaniałym ironicznym poczuciu humoru, o złośliwościach. Jedyna trylogia, którą całą przeczytałam w formie ebook, którą pokochałam i z łezką w oczach rozstawałam. Tak, Iga Wiśniewska podbiła moje serce przygodami tej jedynej w swoim rodzaju dziewczynie. Zmieniała się na oczach czytelnika, całość się przeobrażała i kurcze. Podobało mi się to! Musi ktoś kiedyś wydać w formie papierowej, albo ja sama wydam sobie! :) 


2. ULUBIEŃCY ROKU 2015 




Niepokorne, wciąż królują na mojej czytelniczej półce. Po wspaniałej Elizie przyszła pora na Klarę. Kolejny raz przepadłam. Kolejny raz nie potrafiłam oderwać się od stron. Zachwycając się stylem autorki, sposobem w jaki prowadziła czytelnika po fabule. Coś wspaniałego. Czytałam i czytałam i nie chciałam kończyć. Rozstawać się na kolejny długi okres z bohaterkami, które tak bardzo polubiłam, podziwiałam. Którym tak kibicowałam, przeżywałam ich rozterki.  
Wyczekuję Judyty, równocześnie mam świadomość, że to będzie już koniec. Rozstanę się nie na jakiś czas, ale tak zupełnie. I nie chcę, nie chcę żeby Niepokorne tak szybko się zakończyły. Jak żyć?
Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał, nie zastanawiajcie się. Nie ma nad czym. Tutaj należy zasiąść i zatopić się w lekturze dwóch już wydanych. Jest to piękna trylogia. Cudownie napisane i pięknie wydane!! 





Tajemnica Bzów, książka za sprawą której miałam nie tylko zarwany wieczór i noc, ale i również przepłakaną. Losy jednej z ulubionych mieszkanek Malowniczego, zostały ukazane w taki sposób, że na te kilka godzin przeniosłam się do Lwowa, a wcześniej jeszcze do innych pięknych miejsc, w których przyglądałam się życiu wielu rodzinom. By później być świadkiem dorastania tej najważniejszej, tej która miała marzenia, która kochała, i która tak wiele wycierpiała. 
Kto nie ma jeszcze przed sobą lekturą z tą częścią Malowniczego, musi wiedzieć jedno. Bez chusteczek nie ma co siadać do czytania. Mnie nie miał kto uprzedzić i jak zwykle musiałam liczyć na wsparcie niezawodnego rękawa....  






Pojedynek. Niezwyciężona,  No i wpadłam niczym śliwka w kompot. Zabierając się za kolejną serię, a obiecałam sobie, że to już koniec, że nie będę i koniec.  Niestety, nie udało się. Jeszcze była nadzieja, że treść nie spodoba się i później bez wyrzutów sumienia zrezygnuje. Nic z tego.  Pierwszy tom niezwyciężonej wdarł się do mojego serca brutalnie i bez pytania. Narobił szumu, hałasu, doprowadził do emocjonalnej rewolucji i pozostawił w momencie gdy chciałam wiedzieć już, teraz natychmiast CO DALEJ ??? 

Nie miałam pojęcia, że tak bardzo wciągnę się w historię jaką ukazała autorka, co gorsza przez długi czas nie potrafiłam pogodzić się ze świadomością, że nie mam w posiadaniu kolejnej książki. Jeszcze troszkę, jeszcze troszkę. Wytrzymam, chyba..;)







3. ODKRYCIA ROKU 2015  - czyli nowi autorzy w biblioteczce. 






Iwona Banach,  ze swoim Lokatorem do wynajęcia, podbiła moje czytelnicze gusta genialnym humorem, tym czarnym oczywiście, świetną interpretacją ludzkich zachowań, przede wszystkim niesamowitą ironią i po prostu tego czegoś co sprawiło, że nie mogłam oderwać się od stron. Śmiałam się w głos, Lokator czy Utopce, obie książki okazały się strzałem w dziesiątkę. Bardzo przyjemnie spędziłam czas w towarzystwie powyższych tytułów, ze smutkiem rozstawałam się z bohaterami i po prostu aż szkoda mi było, że nie ma kolejnej nowości. Na pocieszenie mogę sobie otworzyć wybrane fragmenty i poczytać w celu odzyskania humoru.  Bo książki tej autorki to świetny sposób na chandrę, smutki i złości. Tutaj czas płynie zupełnie inaczej, pod znakiem ciągłego śmiechu:)





Krystyna Mirek, dała się poznać z jak najlepszej strony. Z wielką obawą zasiadałam do Podarunku, troszkę się martwiłam, że autorka została przereklamowana, a ja znowu poczuje się rozczarowana. Na szczęście, ku mojej ogromnej radości już od samego początku było świetnie, a później jeszcze lepiej!  Autorka zachwyciła mnie swoim talentem, trafnymi spostrzeżeniami i przede wszystkim mądrością życiową, którą tak świetnie potrafiła wykorzystać w książce. Coś niesamowitego. Jestem jak najbardziej na tak. Będe musiała zaopatrzyć się w inne tytuły pani Mirek :)
Bardzo lubię poznać nowych autorów, jeszcze bardziej lubię gdy okazuje się, że to nasz rodzimy, z którego powinniśmy czuć się dumni. Pani Krystyna Mirek jak najbardziej zalicza się do tej grupy.





Natasza Socha, Rosołem z kury wprawiła mnie w osłupienie. Świetna,  bardzo mocna książka. Błędem jest myślenie kobiet, które słysząc do czego nawiązuje mówią " mnie to jeszcze nie dotyczy" już to jest złe. On nigdy nie ma Ciebie dotyczyć, a dzięki tej książce możesz zapobiec temu, co spotkało nie tylko bohaterki, ale i wiele innych kobiet, których przykłady znajdziecie w rosole.   Wydaje mi się, że ten tytuł powinien być serwowany każdej pannie młodej w prezencie. Naprawdę, jako poradnik CZEGO NIE ROBIĆ :)  Autorka pisze bardzo ciekawie, bardzo zabawnie, chwilami brutalnie szczerze. I to wszystko tak ciekawie ubrane, że nic tylko czytać i wyciągać wnioski.
Będę musiała zaopatrzyć się w porządny regał, ponieważ mam dużo zaległych tytułów do nadrobienia.
Polscy autorzy górą! Jakież to wspaniałe:))






4. ROZCZAROWANIA ROKU 2015  


Colleen Hoover,  Maybe someday.... Do tej pory nie mogę przeżyć, że autorka tak bardzo mnie rozczarowała, że szykowałam się na coś wspaniałego, a otrzymałam co? No nic. No totalnie nic. Przegadane, naciągane i po prostu przelane na papier mrzonki jakiejś nastolatki, która w przypływie nie powiem czego wkręciła sobie, że idealny facet może być taki jak ten Ridge.  Boże i jeszcze te ich analizy psychologiczne. Nie, niee nieee.
To było tak bardzo naciągnięte, że aż nie mogłam sobie poradzić z nadmiarem wszystkiego co zaserwowała moja ulubiona autorka.
Udam, że tej książki nie czytałam, że nie wydałam na nią własnych ciężko zarobionych pieniędzy, że nie czekałam i ogólnie, nie wydarzyło się nic co związane jest z tym wytworem;)
Dla mojego własnego dobra....







Rachel van Dyken, kobieto! Coś ty uczyniła?? Dlaczego, no dlaczego mój Toxic, na który tyle czekałam, za którym wyglądałam niczym za pierwszą gwiazdką wigilijną, okazał się czymś tak  bezsensu, tak bardzo pozbawionym emocji? Dlaczego historia Gabe'a musiała zostać tak płytko skonstruowana, zwłaszcza związek z księżniczką, że o chwili jej śmierci nie wspomnę. To było tak bardzo spłycone, tak wyzute z tego co powinno wgnieść w fotel, zatrzymać dech na kilka sekund. A co było? To wkurzające zagryzanie japy i oblizywanie! Bożee miej nade mną litość, bo nie uniosę.
Przykro przykro. Był potencjał, bo był i gdzieś sobie poszedł, gdzieś nie wiadomo gdzie :(







Rainbow Rowell,  ze swoim FanGirl w sposób wręcz mistrzowski usypiała mnie każdego dnia, przy żadnej, normalnie przy żadnej książce nie odpływałam tak często myślami. To było po prostu niesamowite. Książka po to by wynudzić. Zero akcji, zero emocji. Nic się nie dzieje, już chyba wyścig dwóch ślimaków byłby o wiele bardziej emocjonujący.
FanGirl okazało się czymś tak beznadziejnym, że nawet nie potrafiłam tego porządnie skrytykować. Bo też i z braku jakichkolwiek wrażeń oklapły moje skrzydełka, mózg wpadł w stan uśpienia i miał po prostu gdzieś opiniowanie tego wytworu. Brawo droga autorko. Właśnie zostałaś nominowana do nagrody zgniłej książki za nudeeeee. Totalny, wręcz epicki niewypał literacki.







5. DNA ROKU 2015 




Gail McHUGH, Collide.  Czyli coś, przez co chciałam płakać z rozpaczy, walić głową o ścianę, wywalić książkę przez okno, ale najpierw się troszkę nad nią popastwić, tak jak to uczyniła ze mną autorka tej szmiry. Boże, Jezusie Nazarejski i Wszyscy Święci!
Ale jak? Naprawdę? Dlaczego do mózgów kobiet, albo czym one tam mają wypchane głowy wpadają pomysły do wymyślania czegoś tak okrutnie pustego i debilnego. Wybaczcie fani, nie umiem tego inaczej nazwać. Bohaterzy --> Kretynki i debile. Ja nie wiem w którym miejscu tam jest coś fajnego. Widać byłam w czarnej dziurze i nie mam pojęcia o miłości, namiętności, i w ogóle to seks jest mi obcy, bo tak naprawdę nie mam pojęcia o co w nim chodzi. A jak już się zwierzam, to jestem dziewicą. Tak, tak jestem dziewicą.  Serio. Collide pozbawiła mnie wszystkiego, nawet wspomnień. Nie mam już żadnych pytań.





Kathryn Taylor, Barwami miłości pomalowała mój świat na czarno. Pozbawiła złudzeń i uświadomiła, że  aby wyrwać bogatego faceta trzeba spaść do poziomu muszli klozetowej, przy czym wcześniej trzeba wysra..to znaczyć pozbyć się zawartości czaszki, następnie wlać zawartość klozetu do łba  i iść na spotkanie z super biznesmenem. Do tego wymagane jest przyodzianie krótkiej spódniczki, wytrenowanie głupawego wyrazu facjaty, potykanie o własne kopyta i ... Volia! Facet pada nam pod zaplątane kończyny w celu ratowania... skrawka spódniczki, albo raczej zaglądania co się pod nią kryje.
Tak, lektura tejże książki była dla mnie odkrywcza, zrozumiałam dlaczego nie zostałam obsypana brajlantami, dlaczego tyle w życiu mnie ominęło! Na przykład windy, skąd ja mogłam wiedzieć, że są tak fascynujące? Mam klaustrofobie:(  Muszę korzystać ze schodów. 
Szlag trafił moje bogate zamążpójście. Idę wysmarkiwać musk.




Anna Gruszka, Z kołtunkiem porąbanej siostruni, nie do końca siostruni, w sumie to bardziej pustuni i puszczuni zdradziła mi pewien sekret. Otóż, w życiu najważniejsze jest... posiadanie w każdej chwili, w każdym momencie życia... GUMEK!!! Gdyż są one niezbędne do funkcjonowania, a bez gumek żyć się nie da, to znaczy seksić się nie da, no i jeszcze kolano. Zagadka kolana została niewyjaśniona. Smutna sprawa, minął rok, a ja dalej nie wiem dlaczego kolano jest takie ważne. Jednak pamiętajmy chłopcy i dziewczynki,  GUMKI mieć musicie. I to powinno być mottem życiowym. Ja sobie chyba napisze na ścianie.:) Jako sejtencjee rzyciowo. O tak, tak uczynie:)










Tak oto kochani wygląda mój rok w pigułce, jeżeli chodzi o książki oczywiście:) Mam nadzieje,że nikogo nie uraziłam swoimi opiniami, tutaj chodzi o moje własne odczucia, każdemu ma prawo podobać się co innego, więc sami rozumiecie;) A w Nowym Roku szykuję dla Was niespodziankę..., tego na pewno nikt się nie spodziewa! :) 




13 komentarzy:

  1. "Tajemnicę bzów" czytałam. Piękna historia. W ogóle pani Kordel pisze książki, które nie tylko dobrze się czyta, ale które w jakimś stopniu poruszają czytelnika.
    "Rosół z kury domowej" miałam przyjemność czytać przedpremierowo. Książki może nie uznaję za świetną, ale z pewnością warto ją przeczytać.
    Odnośnie "Collide", no cóż... jestem po drugiej stronie barykady, tzn osób, które będą polecać tę książkę, jak i jej kontynuację, więc może na tym skończę ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie wykonałaś to zestawienie. Gratuluję ilości przeczytanych książek, chociaż stwierdzasz, że mało przeczytałaś. Ja też planuję podsumowanie, ale bardzo ogólne, raczej liczbowe. Nie będzie takie ładne wizualnie jak Twoje.
    Od pewnego czasu zaglądam do Ciebie dość systematycznie. Może nie zostawiam komentarzy zbyt często, ale to od czasu zależy. Pozdrawiam i życzę udanego czytelniczo, no i pod wszelkimi innymi względami roku 2016.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje podsumowanie roku pojawi się w Sylwestra. Ale miałam jeszcze mniej rozczarowań niż w zeszłym, choć już wtedy było ich mało. Życzę udanego literacko 2016! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie, że tak chwalisz Niepokorne, ja dopiero rozpoczynam przygodę z tą serią i liczę, że też przepadnę :)
    Malownicze M. Kordel uwielbiam!
    Banach i Sochy jeszcze nie czytałam, ale Mirek lubię :)
    A Barwy miłości... nie jest to ideał, czytało mi się dobrze, ale sporo jej brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahahaha :D świetny post :)
    ,,Rosół.." to naprawdę świetna książka zgadzam się! ,,Pojedynek. Niezwyciężona" o co chodzi, że wszyscy aż kipią z zachwytów?? Czas wybrać się do księgarni i zrobić zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemnica bzów, Klara i Rosół znajdą się też w moim podsumowaniu jako te najlepsze. Nie robiłam kategorii rozczarowanie, ale możliwe, że byłyby w niej Barwy miłości;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ze strachem myślę o dwóch pierwszych seriach, bo obie mam w planach, a tu okazuje się, że to rozczarowania. No cóż, teraz będę musiała przemyśleć sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne zestawienie :) "Tajemnicę Bzów" czytałam i również bardzo mi się podobała. Do serii "Pod flagą magii" zabieram się już od pewnego czasu i nadal nie miałam okazji.

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie w tym roku żadna seria nie została zakończona :( może w 2016 pójdzie mi lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę koniecznie poznać serię Igi Wiśniewskiej, którą tak zachwalasz, choć trochę się obawiam, bo nasze gusta i oczekiwania czytelnicze nieco się rozmijają, ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Klarę i Elizę i nie mogę się doczekać Judyty!

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz zły humor, zajrzyj na tego bloga - na pewno doznasz pozytywnego kopa :) Taką sentencję sobie powinnaś wypisac na blogu :)
    <3 choć z połową się nie zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. .....No nie , jeżeli tak wygląda zestawienie osoby , która mało czyta , to moje czytanie nie wygląda źle , ono wygląda tragicznie . Czas coś z tym zrobić !!! . Kończę , gdyż biegnę do Księgarni . P.S. zestawienie w wykonaniu Pani Agnieszki , jak zwykle Fenomenalne !!!!......

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger