listopada 17, 2016

listopada 17, 2016

Wyśnij i mnie

źródło


Dosyć dawno otrzymałam tę książkę, na początku, kiedy przeczytałam opis, miałam nieco inne wyobrażenie ukazanej historii, która bardzo mnie zaciekawiła. Nawet gdy już miałam swój egzemplarz, zasiadłam do czytania, nie spodziewałam się tego, z czym autor każe zmierzyć się czytelnikowi.

Było to, moje pierwsze spotkanie z twórczością Jamiego Forda. Jakie było? Czy snuta przez pisarza opowieść trafiła do mojego serca? Jak odebrałam ukazane wydarzenia? Zapraszam do dalszej części tekstu.

Poznajemy chłopca chińskiego pochodzenia, o imieniu Willy, mieszkającego w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. Przyjęło się, że każde dziecko obchodzi urodziny tego samego dnia w roku. Łatwiej jest urządzić przyjęcie. Na prezent wychowankowie otrzymali wyjście do kina. Właśnie w tym miejscu, na wielkim ekranie, wśród aktorów, chłopiec zauważa swoją matkę. Jest to moment zwrotny w jego życiu. Od zawsze wiedział, że nie jest sierotą, jego mama żyła. Tylko z niewiadomych dla niego przyczyn musiała oddać do tego właśnie miejsca. Willy podejmuje poważną decyzję, musi skontaktować się z matką, odnaleźć ją, wie, że przebywa w Seattle. Ogromna szansa na porozmawianie i uzyskanie odpowiedzi na, chociaż część pytań. Musi tylko uciec z sierocińca....

Liu Song jest młodą dziewczyną mieszkającą w chińskiej dzielnicy Seattle. Jej ojciec zmarł w wyniku choroby, matka ponownie wyszła za mąż. Leo — ojczym, nie pozwolił jednak by przybrana córka, nazywała go ojcem, był dla niej wujkiem. Miał nadzieje, że piękna żona obdarzy go synem. Niestety tak się nie stało. Z każdym kolejnym rokiem piękna kobieta traciła nie tylko na urodzie, ale i również zdrowi. Liu Song, widziała słabnącą matkę, gdy już nie mogła wstawać z łóżka, rozmawiać. Leo nie pozwalał przy niej być, sam „opiekował” żoną, dziewczyna uczyła się w szkole i dorabiała w sklepie muzycznym. Nie miała łatwego życia, ale nie spodziewała się, że to, co doświadczała do tej pory, stanowiło przedsmak nieszczęść, z jakimi będzie musiała się zmierzyć....

Mały chłopiec, wraz z niewidomą przyjaciółką wyruszają na poszukiwanie Willow, znanej aktorki i przede wszystkim matki. Willy wierzy, że w chwili, gdy stanie przed kobietą jego życie się odmieni, że w końcu będzie mógł opuścić przytułek. Wyrusza w poszukiwaniu odpowiedzi, nie mając pojęcia, jakimi motywami kierowała się matka, co takie wydarzyło się w jej życiu, by podjąć tak trudną i brutalną decyzję. Zadane pytania, odpowiedzi, które nie zawsze chce się usłyszeć. Dwoje cierpiących ludźmi. Syn i matka. Czy ta historia może mieć dobre zakończenie?

Długo zbierałam się do zakończenia, po przeczytaniu kilku rozdziałów czułam się bardzo przytłoczona. Dlatego też Wyśnij i mnie odleżało na półce kilka miesięcy. W końcu przyszła pora by zmierzyć się z tym, co skrywały strony i chociaż miałam świadomość, że nie będzie łatwo. Byłam gotowa. Co nie znaczy, że nie przeżywałam opisanych zdarzeń...

Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych. Z jednej strony jesteśmy świadkami heroicznej walki chłopca o odnalezienie matki. Próbującego za wszelką cenę dotrzeć do miejsca jej przebywania, uzyskania informacji i może zrozumienia, dlaczego jego los musiał potoczyć się właśnie w takim, a nie innym kierunku. Rzecz się dzieje w latach trzydziestych ubiegłego wieku, w dosyć trudnym momencie dla kraju.

Później przenosimy się kilkanaście lat wstecz. Do domu młodziutkiej Chinki. Przyglądając się, z jakimi problemami boryka  tak młoda osoba. I chociaż ma dach nad głową, pożywienie, to jej życie jest niesamowicie trudne. Gdy traci najważniejszą osobę, przy której czuła się bezpiecznie. Nie ma wsparcia w nikim, musi zmierzyć z brutalnym światem w pojedynkę.

Czytając, czułam ciężar, z jakim musiały zmierzyć się te dwie osoby. Chłopiec i młodziutka kobieta. Jeszcze czująca się dzieckiem, a już tak okrutnie doświadczona. Przyglądamy się dziecku, które pragnie spotkać z matką za wszelką cenę. W domu dziecka może nie jest źle, ale on wie, że jego matka jest gdzieś tam niedaleko. On tak bardzo chce ją zobaczyć, zrozumieć. Czuje, że to miejsce nie jest dla niego. I w tym momencie rozumiemy jego pragnienie ucieczki, by za chwilę poznać Charlottę, panicznie bojącą się opuszczenia tego miejsca. Dziewczynka jest niewidoma. Ma ojca, przebywającego w więzieniu. I to jest ta dobra wiadomość, sierociniec nie jest rajem, ale w nim ma chociaż spokój, bezpieczeństwo... Jeszcze.

Wątek młodej dziewczyny, ta opowieść chyba największe wywarła na mnie wrażenie. Chociaż nie chciałbym wybierać między większym, czy mniejszym złem. Cała historia jest niesamowicie przygnębiająca. Losy opisanych postaci są przykre. Życie nie oszczędza żadnego z nich. I kiedy wydaje się, że gorzej być nie może, spada kolejny cios. Trudna, a zarazem niesamowita książka. Nie można przeczytać ot tak, trzeba być gotowym. Na wczucie i przeżywanie zawiłości życiowych bohaterów.

Jamie Ford prowadzi fabułę w przejmujący sposób, od początku do samego końca towarzyszy wiele emocji. Tego się nie czyta, tylko przeżywa. Całym sobą. Piękna, ale i poruszająca książka. Warta przeczytania. Z całego serca polecam.

Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa

6 komentarzy:

  1. Pewnie kiedyś się o nią do Ciebie uśmiechnę, ale chwilowo nie podołałabym chyba jej emocjonalnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się na bardzo wzruszającą i smutną historię. Tytuł zanotowałam, chociaż nie jestem pewna czy akurat teraz chciałabym coś takiego przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio zainteresowałam się książkami, w których bohaterowie pochodzą z Azji ;)

    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  4. Ło - jestem w szoku, bo ta książka wydaje się być cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że już sama okładka mnie zachęca. A fabuła również w moim guście.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak narazie nie mam jej w planach, ale to jeszcze wyjdzie w praniu.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger