Jeden detektyw. Jedna sekretarka. Trudna i nietuzinkowa sprawa. Wszystko dzieje się nagle, niespodziewanie, wątki się ze sobą łączą, żeby za chwilę znowu się rozgałęzić w przeciwnych kierunkach. Czasu jest coraz mniej, adrenalina wzrasta, a chęć rozwikłania zagadki przewyższa wszystko. Tak było w fabule książki Detektyw Kris. W półmroku świtu, a jakie emocje towarzyszyły mi podczas lektury?
Detektywa Krisa poznajemy w momencie kiedy siedzi u siebie w gabinecie, do którego przychodzi kobieta i prosi o pomoc.
Jej stara-nowa miłość życia zniknęła bez śladu zabierając ze sobą samochód już prawie byłego męża klientki. To jednak nie jest w tym wszystkim najlepsze. Z pozoru błaha sprawa z biegiem czasu przybiera takie obroty, jakie nikomu się nie śniły. W grę wchodzi troska o kraj, ochrona prezydenta, machlojki, gangsterskie porachunki i walka dwóch "gryzących" się ze sobą stron. Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa tytułowa postać? Czy udaje mu się wyjść z twarzą i rozwikłać zagadkę? Czy komuś stanie się krzywda, czy może czeka na nas szczęśliwe zakończenie?
Jej stara-nowa miłość życia zniknęła bez śladu zabierając ze sobą samochód już prawie byłego męża klientki. To jednak nie jest w tym wszystkim najlepsze. Z pozoru błaha sprawa z biegiem czasu przybiera takie obroty, jakie nikomu się nie śniły. W grę wchodzi troska o kraj, ochrona prezydenta, machlojki, gangsterskie porachunki i walka dwóch "gryzących" się ze sobą stron. Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa tytułowa postać? Czy udaje mu się wyjść z twarzą i rozwikłać zagadkę? Czy komuś stanie się krzywda, czy może czeka na nas szczęśliwe zakończenie?
Było dużo pytań, nadszedł czas na szczere odpowiedzi. Troszkę zbierałam się do tej pozycji. Co prawda przekonywała mnie do siebie okładką, wydawała się bowiem intrygująca i tajemnicza. Nie miałam nigdy możliwości poznać innych dzieł pana Piotra, więc to tym bardziej działało na korzyść książki. Stwierdziłam, że będzie to ciekawa sensacyjna przygoda, a że mało u mnie na półce takich pozycji, to czemu nie. Jednak... tak bardzo się zawiodłam.
Nie mam w zwyczaju krytykować wszerz i wzdłuż egzemplarzy recenzenckich. Jestem bardziej takim typem, który stara się szukać pozytywnych aspektów, światełka w tunelu. Niestety tym razem chyba się nie uda. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak rozczarowana jakąkolwiek książką. Nie dość, że nie mogłam się skupić na fabule, to jeszcze ciężko było mi połączyć jeden wątek z drugim. Fakt, że prawie wszyscy bohaterowie mieli nazwiska rozpoczynające się na literę "K" wcale mi nie pomagał, ponieważ myliło mi się kto jest kim. Moim skromnym zdaniem sama zagadka, historia i jej przebieg pozostawia wiele do życzenia.
I choć pozycja ta jest krótka, strasznie się namęczyłam zanim udało mi się przez nią przebrnąć. Nie takiego mojego początku z sensacyjnymi historiami oczekiwałam. Denerwowało mnie przeskakiwanie co rozdział z wątku na wątek i okrojone dialogi. Tytułowy bohater jest mdły i próbuje być wykreowany na superbohatera, ale moim zdaniem niekoniecznie to wyszło. Nie ma w nim dominujących, rzucających się w oczy cech, które porwą czytelnika na długie chwile.
Tej książce mówię zdecydowanie NIE. Z całym szacunkiem dla pana Piotra, ale jestem rozczarowana i trochę zażenowana, ponieważ już wiem, że oczekiwałam od Detektywa Krisa... zbyt wiele. Może nie potrafiłam zinterpretować zamierzeń autora, ale podsumowując nie jest to pozycja, którą polecam i mówię, że warto. Jeśli ktoś jest fanem autora/wydawnictwa, może spróbować. Ja jednak pozostaje wierna swojemu pierwszemu odczuciu, które mówi mi, że nie warto. Zdecydowanie wolę poświęcić czas na inne książki z Novae Res.
I podzielam Twoją ppinię, gdyż to wydawnictwo ma naprawdę grono innych, lepszych książek, więc na tą nie warto tracić czasu, skoro Twoje odczucia są aż tak negatywne.
OdpowiedzUsuń