października 19, 2017

października 19, 2017

Król Kier



Od dawna powtarzam sobie, że nie będę zaczynała kolejnych serii. I do póki nie pojawiają się zapowiedzi nowości, moje postanowienie jest twarde. Niestety, do czasu. Bo gdy tylko rzucę okiem na nowinki wydawnicze, wiem co będzie dalej. 
Przegrywam z postanowieniem, znowu dałam się wciągnąć rozpoczęcie przygody z nowymi bohaterami. Czy jednak spotkanie z nimi, było na tyle fascynujące bym chciała kontynuować wspólną podróż ku nieznanemu?




Alicja uczy się w ostatniej klasie liceum. Ostatnio jej głowę zaprzątają przygotowania do studniówki. Uważa, że będzie to najważniejszy wieczór w jej życiu. Jeszcze tylko troszkę czasu.

I wydaje się, że nic nie powinno zakłócić zimowych dni, kręcących się wokół szkoły i domu. Związek dziewczyny też był idealny, znaczy się w jej mniemaniu. Maks, zawsze był, kiedy go potrzebowała, wspólnie spędzali wolny czas no i mieli iść razem na studniówkę.

Studniówka miała być najpiękniejszym wieczorem, a stała się przełomowym. I chyba od tamtej pory, świat Alicji jakby przybrał innego obrotu.

Po namowie przyjaciółki poszła na pokaz cyrkowych eksponatów. Wyjście pociągnęło za sobą wydarzenia, które odmieniły jej przyszłość.

W miejscu kojarzonym ze sztuczkami poznaje Hadriana, członka cyrkowców. Oczywiście chłopak jest nieziemsko przystojny i w ogóle. Jednak to, co przykuwa uwagę nastolatki, to maska. Niby zwykła, ale kiedy Alicja dłużej się jej przygląda, zauważa coś dziwnego...

Dziwne zjawiska, zdarzenie z maską będzie dopiero początkiem tego, co nagle zacznie się dziać w otoczeniu Hadriana. Chłopaka zajmującego nie do końca tym, o czym większość jest przekonana.



 


Ach Królu Kier, co ja mam o Tobie napisać? Byłam ciekawa nowości, wiadomo. No i w końcu zaszczycił mnie, Ten, o którym zaczyna robić się głośno, a myślę, że dopiero początek.

Zacznijmy od początku. Alicja jest zwykłą nastolatką, nie drażni, nie jest jakaś specjalnie ciapowata. Nie robi z siebie ofiary. Jest normalną uczennicą. Ma chłopaka i przyjaciółkę. Wiedzie sobie zwykłe życie, dopóki nie dochodzi do feralnej studniówki.

I tutaj ze zwykłej i nawet sympatycznej opowieści nastolatki, przechodzimy do kolejnej części książki. W momencie, gdy na pierwszy plan, wjeżdża Hadrian — mnie ciągle mylący się z Hardinem, nie pytajcie dlaczego. Sama chcę wymazać z pamięci to imię.

Wróćmy do Hadriana, magika albo dokładniej iluzjonistę, chyba. Mam nadzieje, że nie pomyliłam ich zdolności. Chłopak nie mieszka z rodziną, tylko grupą znajomych. Ma opiekuna, który grupie rozbitków stworzył dom. Raczej coś „domo podobne”, brzmi chyba znajomo? Jeszcze nie? To nic, nie martwcie się, w jednej z książek mieliśmy doktora o szczerym serduszku, tutaj mamy wspaniałego cyrkowca.

Idziemy dalej, zaczynają się dziać pewne rzeczy i nagle, okazuje się, że Hadrian nie jest jakimś tam magikiem, jego rodzinka również. Gdy Alicja znajduje sztylety w pokoju chłopaka, zaczyna się zastanawiać. Czy wspomniałam, że Hadrian jest przystojnym blondynem ze sztyletami? I walczy z demonami? A dokładniej — cieniami.

Z tytułem w ogóle jest ciekawostka, do tej pory się zastanawiam czy początkowy zamysł nie był inny. Ponieważ do pewnego momentu odnosiłam wrażenie, że fabuła zmierza w innym kierunku. Nagle puff i chyba autorka zmieniła zdanie. Być może jestem w błędzie. Tylko końcowe rozdziały są zupełnie różne pod każdym względem do pierwszej połowy, a nawet dalej.

Ni stąd, ni zowąd spotykamy Edwarda i Jace'a w jednym. Znaczy tak. Zachowanie Edzia, pod postacią blondasa z Darów Anioła. Mało tego, żeby nie było. Nie czepiam się samego wyglądu, pewne zdarzenia, nawet dialogi były łudząco podobne do tych, które spotkałam w innych książkach. Niestety zabrakło mi Julka (poza imieniem) z Caravalu. Smutno jakoś, ale może w drugiej części jest nadzieja?

No i mam problem. Bo z jednej strony, coś według mnie poszło nie tak. Z drugiej, trzeba dać szansę. Książka nie jest zła. Mamy taki miks innych znanych postaci, no ale ok. Możliwe, że to ja się czepiam — jak zwykle. Niemniej, można poczytać, całość jest przyjemna, jestem pełna nadziei, że następna część będzie lepsza i nie będę musiała się czepiać.

Król Kier ma poważny atut, czyta się naprawdę szybko, autorka lekko prowadzi czytelnika,
wiadomo, jeszcze nie ma ideału, ale nic od razu. Będę czekała na drugą część, zakończenie może nie zaskakuje, ale zostawia nas z pytaniami.


PREMIERA KSIĄŻKI - 25 października 2017

Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu Papierowe Motyle

7 komentarzy:

  1. Ja chyba poczekam na drugi tom żeby przeczytać oba naraz jeśli ten jest tylko do poczytania.:) Zakładając, że drugi będzie lepszy ukoję nim ewentualne rozczarowanie po lekturze pierwszego tomu.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość ciekawie się prezentuje, więc może zrobię wyjątek i się skusze. Też czasem mylę imiona, bo jakieś podobne przyklei mi się do głowy i z nowymi cyklami mam to samo. Nie planuje zaczynać i bach ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanowię się jeszcze nad tą książką, a na razie mam co czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się nie skusiłam na "Króla" i trochę żałuje, ale nie do końca. I byłam bardzo ciekawa Twojej opinii :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, pomyślę. Dzisiaj widziałam ja w empiku. Może kiedyś spotkam się z nią w bibliotece, to się skusze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieliśmy wrażenie, że książka z każdym rozdziałem staje się coraz bardziej zaskakująca i musimy przyznać, że również czekamy na kontynuację. Całkiem oryginalny pomysł na fabułę i choć może zaskoczenie nie jest faktycznie bardzo zaskakujące to jednak pozostawia szereg pytań, na które każdy czytelnik chciałby poznać odpowiedź. :) Świetna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger