sierpnia 05, 2018

sierpnia 05, 2018

Wakacje, tropiki i afery książkowe :) (:

źródło

Tegoroczne, upalne lato daje się we znaki. Znaczy, mnie męczy, okrutnie, do tego stopnia, że czytam minimalne liczby stron, mim wolnego czasu. Jak to bywa, gdy jestem totalnie odłączona, nie zwracam uwagi na wiele wydarzeń. I błąd. Okazuje się, że tropiki może i szaleją, ale nie powstrzymują do aferek :D A gdzie aferki, tam nie może zabraknąć naczelnej Hejterki. Wstyd mi bardzo, że dopiero teraz. Sami rozumiecie. Temperatura 34 + swoje zrobiła. Jak widzę, nie tylko mnie:)

Do czego zmierzam? Może zacznę od początku. Tak będzie najlepiej. Pamiętacie mój tekst, który wywołał olbrzymią burzę, do tego stopnia, że zostałam „bohaterką”, postu obrończego :D jestę celebrytę — kto chce ałtograf? (Tak, czekam na komentarze typu — celowe błędy są...)

Pisałam o książce autora, który w sposób prześmiewczy ukazał swoje środowisko, jak i to blogerskie. I w sumie w porządku, tylko całość wątpliwej fabuły, była na tak niskim poziomie, że chyba nie temat, a ogół przyprawiał o ból głowy. Niestety chyba tylko mnie. No dobrze, było nas kilka. Reszta rzuciła się jak hieny na padlinę, oblizywała radośnie, okrzykując dziełem. Można i tak. Ja nie lubuje się w padlinie. Możliwe, że się nie znam. Ciekawych, którzy nie czytali, odsyłam Tutaj. By wszystko było wiadome, o czym będzie w dalszej części, można się zapoznać. Nie nalegam. I bez tego można czytać dalej ;).



 

Jak się okazuje. Dziwnym sposobem, źle napisana książka, może być. Nawet jeśli w widoczny sposób, naśmiewa się w niej, ze swoich kolegów po fachu. I tutaj dochodzę do celu mojego odzewu. Jakiś czas temu, na rynek wyszła książka, a przecudnym tytule, który już na dzień dobry zrobił mi radość. A dokładnie, chodzi mi o „Wiedźmy na gigancie, Pani Małgorzaty Kursy. Z twórczością autorki poznałam się dawno temu. I bardzo polubiłam. Czarny humor, przyjemnie się czyta. W zasadzie nie ma do czego przyczepić.

Słuchajcie, teraz wisienka na torcie. Oburzyli się.... AUTORZY. Ponieważ jak się dowiedziałam. Przeczesując odmęty internetów, fabuła nawiązuje do środowiska pisarskiego. Pani Kursa pozwoliła sobie, w przerysowany sposób przedstawić, światek, w którym od lat przebywa. Jak nie trudno się domyślić. Wielu autorów, doszukało się swoich cech w bohaterach. Jazgot i ogólne szaleństwo. Tropiki, to nic, co się tam dzieje.

Na dobrą sprawę, mogłabym mieć to gdzieś. Tylko pozostaje jedno, ale. A gdzie wyście byli, kiedy ukazał się największy chłam, jaki kiedykolwiek drzewa widziały? Dlaczego nikt nie zgłaszał sprzeciwu? Bo w tamtej książce, naśmiewanie się było z kogoś innego, czy może jest inna przyczyna? Jeden może, drugi nie? W dodatku ja wiem, jak pisze Pani Kursa, a jak piszę Pan z ww. książki. I przepaść jest nie do pokonania.



 
 

Wygląda to mniej więcej tak. Kogo lubimy, temu pozwalamy na wszystko. Tego nie lubimy, będziemy się sprzeciwiać i robić aferę.

Ja też wielu blogerów nie lubię, muszę jakoś z tym żyć, bo oni są. Nic nie robią, poza ładnymi zdjęciami. Jak wiadomo, teraz instagram robi robotę. Nie trzeba znać książki. Wystarczy zajebiste zdjęcie i jest fejm. Tak teraz niestety jest. A ja, naprawdę jestem dinozaurem. Ponieważ promuję, co przeczytałam, co wiem, że innego odbiorcę może zainteresować. Dzisiaj, chodzi tylko o ukazanie okładki. By przykuła uwagę, a czy książka ciekawa? Kogo to interesuje?

I powstają takie książki, bez ładu i składu. Bez porządnej korekty. Bez solidnego fundamentu. Zlepek zdań, przypadkowo wystukanych na klawiaturze. Płaskie, a często żenujące żarty. Bo przecież i tak się sprzeda. Prawda?

No ale, pisać każdy może — trochę lepiej i trochę gorzej. Z naciskiem na — Gorzej.

źródło

Podsumowując, jestem w szoku. I chwilami, mam ochotę wyjść z facebooka, ze wszystkich grup. I czytać, tylko to, co polecą mi rzetelni czytelnicy. A Wam kochani autorzy, powiem jedno. Przestańcie "gwiazdorzyć". Tylko piszcie. Dobra książka zawsze się sprzeda. Nie potrzebne są afery, fochy. Uważacie, że dobrze piszecie? Tego się trzymajcie. A jeśli potrzebni są „przyklaskiwacze”, nie dziwcie się, kiedy powstają takie książki, jak Wiedźmy na gigancie :)


7 komentarzy:

  1. Mój Bruchal siewca hejtu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tytułów, o których piszesz, ale trudno się nie zgodzić, że najlepiej by było, jakby się wszyscy skupili na tworzeniu dobrych treści a nie aferach. Dobrze, jak wszędzie by na podnoszenie poziomu stawiano.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny tekst! Niestety jest to tendencja miedzynarodowa - double standards! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogólnie się zgadzam, bo napisane sprawnie, ze słusznym wnioskami. Jedno ale.
    dobra książka nie zawsze się sprzeda, niestety, często zakryte wielką sterta g... na.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ciekawych, którzy nie czytali, odsyłam Tutaj." - link niestety nie działa, więc nie wiem o jakiej książce mowa. Można prosić o poprawienie linka?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wpis! Wakacje w tropikach brzmią jak spełnienie marzeń, a afery książkowe dodają smaczku tej całej podróży. Ciekawe, jakie książki zabrałaś ze sobą na ten wyjazd i które z nich okazały się najbardziej wciągające. Zawsze jestem ciekawa, jak różne tła kulturowe wpływają na nasze spojrzenie na literaturę. Czy mogłabyś polecić jakieś tytuły, które idealnie pasują do wakacyjnej atmosfery? Dzięki za inspirację i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger