Pamiętam grudzień 2022 roku. Jak dobiłam do końca dwunastego miesiąca, jednego z najgorszych roków w moim życiu. Pamiętam uczucie zniechęcenia, bezradności, a już na etapie końca roku - zmęczenia. Nie wiedziałam co będzie, jak będzie. Wiedziałam jedno - spotkało mnie tyle złego, że teraz to już po prostu musi być lepiej... Gdy cofałam się wspomnieniami do początku tego nieszczęsnego roku. Zaczął się tragicznie, a później? Później to już była równia pochyła. Do mojego upadku. Dosłownie i w przenośni. Do momentu, gdy stałam nad przepaścią i balansowałam. Momentu, gdy krzyczałam z rozpaczy i w ostatnim dla mnie momencie powiedziałam - dosyć. I zawróciłam - co było początkiem trudnej drogi do tego miejsca, w którym jestem teraz.
Pamiętam każdy dzień nowego roku... jak walczyłam sama ze sobą o siebie. Jak wiele pracy musiałam włożyć w zmianę, jak bardzo zapomniałam o sobie w tym wszystkim co się wydarzyło. Ten upór, by udowodnić, że dam radę, zaczął zbierać żniwo. Nowy rok, ten rok, który sie właśnie kończy, był kontynuacją tego, co zaczęłam jeszcze w starym. I chociaż miałam jakieś plany, to nie miałam pojęcia w jaki sposób realizować. Mimo wszystko, szłam uparcie do przodu.
Pamiętam każdy upadek... każdy był bolesny, ale za każdym razem podosiłam się i szłam dalej. Czasem potrzebowałam chwili, czasem chcialam się poddać, ale przypominałam sobie o jednym. Do póki mam siłę wstać, muszę walczyć. I się podnosiłam, poobijana, wymęczona. Szłam dalej bo wiedziałam, że jeśli sama nie stoczę tej walki, to nikt za mnie tego nie zrobi.
Pamiętam gdy myślałam, że jednak nie dam rady... gdy siedziałam w rozpaczy i po prostu płakałam. Z niemocy i braku nadziei na jakąkolwiek poprawę. Bo myślałam, że ta droga jest zbyt trudna, że jestem zbyt słaba. Że nie mam siły, bo już za dużo tych upadków.
Pamiętam, że był czas gdy zobaczyłam wszystkie odcienie czerni... i chociaż wydaje się to absutrdalne, to właśnie tak było. Wszystko miało odcienie czerni a ja się w nią zapadałam. Z każdym dniem bardziej i bardziej.
Pamiętam dzień, kiedy wyszło słońce... mimo, że z nieba padał śnieg. Jak poczułam, że wziełam oddech, taki prawdziwy, który niesie ulgę. I zrozumiałam, że czerń zniknęła, a w końcu zaczynam widzieć kolory. Szarość przestała przytłaczać i poczuałam, że wyszłam z czarnej dziury, która próbowała mnie pochłonąć, ale byłam silniejsza.
Pamiętam, że wyjście było początkiem.. tej prawdziwej walki o siebie, ale wtedy już wiedziałam czego nie chcę, a co muszę zmienić. Szłam pełna zapału i etap po etapie, wprowadzałam zmiany, analizowałam i działałam. Kierowałam się tym co najważniejsze. Nie wiedziałam dokąd jeszcze zmierzam, ale wiedziałam, że jestem na dobrym kierunku.
Pamiętam przełom... gdy dobiłam do momentu, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej był nieosiągalny. Stałam patrząc w przyszłość i byłam pełna nadziei i uczucia, że będzie dobrze.
Pamiętam gdy zaczęłam czuć radość z małych rzeczy... tak po prostu. Uśmiechać się na widok ładnego kwiatka - który jeszcze niewdawno nie zwróciłby mojej uwagi. Cieszyć z codzienności i przestać wyczekiwać wielkich rzeczy.
Pamiętam jak zaczęłam się uśmiechać do ludzi... bo wcześniej gdzieś ten odruch we mnie zaginął. Byłam smutna i rozgoryczona. Miałam wrażenie, że ludzie byli odbiciem mnie. Zaczęłam od siebie, a później stała się magia.
Pamiętam jak zmieniłam swoje nastawienie...do wszystkiego, do siebie, do innych i otoczenia. Jak przestałam szukać negatywów, a nawet z nieprzyjemnej sytuacji szukać czegoś dobrego - wiem, czasem naprawdę trudno, ale pisze to osoba, która naprawdę została mocno skopana ;).
Pamiętam o tej mnie, która dostała mocną lekcję życia.... ale teraz wiem, że to było potrzebne. I mogę napisać, że jestem tu gdzie być powinnam. Było cholernie ciężko, wiele razy stałam ze łzami w oczach. Wiele razy chciałam zawrócić, ale się nie poddłam. Aż wreszcie osiągnęłam cel.
Jestem szczęsliwa i gdy patrzę wstecz - te ostatnie dwanaście miesięcy były dobre - mimo upadków, ponieważ każdy z nich, doprowadził mnie do miejsca w którym jestem.
Rok 2023 się kończy, a ja jestem wdzięczna. Za to jak wiele się nauczyłam, jak ogromną zmianę przeszłam i jak bardzo jestem z siebie dumna. To był dobry rok, mimo trudnego początku, który uważam za kluczowy - dzięki temu, co wtedy się działo, zrozumiałam samą siebie. Gdyby ktoś równo rok temu, powiedział mi, że bedę tu gdzie jestem i jak wiele zrobię, pewnie zaczęłabym się śmiać. Bo wtedy wszystko było niemożliwe. A jednak się udało.
Jestem wdzięczna sobie, że się nie poddałam, że walczyłam o siebie. Mogę śmiało napisać - 2023 byłeś ważny i dziękuję za każde doświadczenie.
Och, Aga... Wzruszyłam się i otarłam małą łezkę. Ogromnie się cieszę, że dałaś radę, że jesteś dzisiaj tym, kim jesteś i że jesteś właśnie taką, jaka jesteś. Przytulam Cię najmocniej na całym świecie <3
OdpowiedzUsuńOby 2024 był jeszcze lepszy od mijajacego 2023 tego życzę Tobie , sobie i światu:)
OdpowiedzUsuńTeż życzę Ci Agnieszko o wiele lepszego, 2024 - go Nowego Roku. Pozdrowienia :-) .
OdpowiedzUsuńYour reflection on the past year is truly inspiring. Your journey is a testament to resilience, strength, and the transformative power of self-discovery. It's incredible how you faced challenges head-on, navigated the lows, and celebrated the highs. The honesty and vulnerability in your words resonate deeply.
OdpowiedzUsuńRecognizing the breakthroughs, finding joy in the little things, and changing your attitude towards life are powerful steps towards personal growth. Your story serves as a reminder that even in the face of adversity, one can emerge stronger and more self-aware.
Wishing you continued success, growth, and happiness in the coming year. May 2024 bring you even more moments of fulfillment and self-discovery. You've truly shown that with determination and a positive mindset, remarkable change is possible. Cheers to the journey ahead! 🌟✨ #YearInReview #PersonalGrowth
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJest takie powiedzenie co nas nie zabije to nas wzmocni. Moim najgorszym rokiem byl 2022. Miałam wtedy identycznie odczucia co Ty. Głównie chodziło o moją byłą już pracę. Teraz mogę powiedzieć, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
OdpowiedzUsuńCzytałam Twój dzisiejszy post i nie kryłam wzruszenia.
OdpowiedzUsuńDroga Agnieszko! Niech Nowy Rok 2024 będzie początkiem drogi pełnej radości, sukcesów i nowych możliwości dla ciebie.
Szczęśliwego Nowego Roku!
cieszę się że mimo trudności dałaś radę i znalazłaś tę siłę aby widzieć pozytywy :)
OdpowiedzUsuń2022 też był jednym z moich najgorszych lat. Rok temu nie wiedziałam czy przeżyję 2023, bo czekała mnie ogromna walka ze śmiertelną chorobą. Jednak teraz jestem po kolejnym roku walki i mimo tego, że jeszcze nie wygrałam to teraz nie widzę świata tylko w czarnoszarych barwach. Mam nadzieję, że w 2024 zobaczę jeszcze więcej kolorów.
OdpowiedzUsuńBrawo Ty, jestem i ja z ciebie dumna, bo przeszłaś trudna drogę, ale warto, bo satysfakcje słychać w każdym zdaniu!
OdpowiedzUsuńObyś nie musiała siebie już tak bardzo doświadczać!
Super, że zawalczyłaś o siebie. Oby 2024 był jeszcze lepszy, dużo zdrowia i samych radości!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńŻycie człowieka jest pełne wzlotów i upadków, ale najważniejsze to pomimo licznych ciosów jakoś powstawać i brnąć uparcie prosto do celu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku 2024!
Po prostu: cieszę się i gratuluję!!
OdpowiedzUsuńRozumiem jak wiele kosztuje pójście do przodu, gdy człowiek ma wrażenie, że się zapada, że już więcej nie zniesie. Podziwiam Twoją siłę i cieszę się, że dziś czujesz, że nawet to, co bardzo złe nie zdołało Cię pokonać i zawalczyłaś o to, by dziś móc powiedzieć, że jest dobrze :)
OdpowiedzUsuń