lipca 24, 2013

lipca 24, 2013

Rozczarowałam się...



Dawno, oj bardzo dawno nie miałam pomysłu co napisać w recenzji o przeczytanej książce. Nie dlatego,że była tak wspaniała, lecz wręcz przeciwnie..Czy słaba? Nie wiem. 
Bo i informacje zawiera w pewnym sensie mądre,w dodatku prawdziwe. W takim razie pozostaje pytanie co mi się w niej nie podoba? Śpieszę z odpowiedzią, 
a raczej postaram się nakreślić jak najwyraźniej gdzie według mojego skromnego zdania tkwią mankamenty...

Nastawiłam się na interesującą lekturę opowiadającą o jakże kontrowersyjnym temacie, zwłaszcza w tamtych czasach, gdy władzę dzierżyli komuniści i decydowali dosłownie o wszystkim, nawet jak się okazało o seksie. 
Kto z kim, kiedy i na jakich warunkach. 
Niestety książka Pani Volgi jest zbiorem suchych faktów, opierających się na informacjach zawartych z wielu dzieł bibliograficznych.. Oczywiście rozumiem,że przypisy muszą być, zwłaszcza gdy się odnosi do tego a nie innego fragmentu. Wtedy są one wręcz wymagane. Myślałam,że spotkam się z normalnymi przykładami z życia ludzi, 
nie wyciągniętych z tabelek, lecz ukazane jako opowiadanie o wybranych bohaterach, gdzie autor jako posiadający wiedzę na temat poruszonego tematu wplecie w wątki fabuły najważniejsze ciekawostki. 
Co w takim razie zastałam ? 
Tytuły, odnośniki, liczby, procenty, 
ale przede wszystkim zwykłą, surową "pracę naukową" jakby ktoś postanowił wydać "zaliczeniówkę", z którą to zmagał się będąc na studiach i chciał pochwalić nabytą wiedzą, jaką uzyskał w czasie zbierania materiału. Czego dowodem są wspomniane wcześniej przypisy, oraz lista pozycji wykorzystanych do napisania tejże książki. 
Zastanawiam się w jakim celu została wydana, bo jeżeli znalazłby się ochotnik spragniony wiedzy jak to było w tamtych czasach, proszę bardzo wpisuje wybraną frazę, a potrzebne tytuły ujawnią się jak grzyby po deszczu. No ale żeby nie było,że czepiam się przesadnie, jakiś plus jest, jaki ? Może ta pozycja posłużyć jako "pigułka", znajdziesz odpowiedzi na wiele pytań, nie sięgając po jak się domyślam wielkie tomiszcza, 
a jeżeli będzie mało satysfakcjonująca informacja, przypis naprowadzi na tekst źródłowy...
Nie będę polecać, gdyż na prawdę według mnie jest to nie interesująca pozycja, ale z drugiej strony mogą znaleźć się pasjonaci tego typu publikacji.





8 komentarzy:

  1. Zaciekawił mnie tytuł i temat tej książki, bo nie dość, że totalitaryzm, to jeszcze seks ;D a ja lubię takie klimaty. Zdziwiłam się tylko, że - wydawało by się - porządną pozycję wydało Novae Res. Po tej recenzji nic już mnie nie dziwi. Z tą "zaliczeniówką" to możesz być bliska prawdy... ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja "poleciałam" na tytuł i klimat tamtej epoki, niestety otrzymałam pracę zaliczeniową;)

      Usuń
  2. Ehh...tabelki, liczby, procenty, nie to nie dla mnie. Szkoda, że ten temat nie został inaczej opracowany, bo mogło być ciekawie...:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Aguniu temat super i szczerze byłam przekonana,że przede mną świetna lektura, a tutaj nie wiem, jakieś statystki i dekrety...łeee

      Usuń
  3. Tytuł zapowiadał coś znaczenie ciekawszego i może trochę pikantniejszego. Ale liczby, procenty? E tam, nie dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi okładka też nastrojowa i opis z tyłu również, środek troszkę brutalnie odziera ze złudzeń;))

      Usuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger