stycznia 01, 2015

stycznia 01, 2015

Noworocznie - Hobbitowo :)

Stało się, obejrzałam ostatnią cześć Hobbit bitwa pięciu armii. Oczekiwałam długo i nie mogłam się doczekać efektów i w ogóle wszystkiego. Jaka będzie akcja, walka i napięcie.
 Od razu oznajmiam, ostatni raz byłam w multikinie na 3D , więcej ta sieć kin mnie tam nie zobaczy i nie stracę nawet 50 groszy na tą badziewską jakość, przez którą miałam wrażenie, że oczy mi wpłyną. Już pominę fakt rozmazanego obrazu i braku ostrości, przeżyję z bólem ,ale cholera jasna! Rozdwojone napisy?!!
 
 
 
Aha. Będą spoilery!!! Jeżeli ktoś jest przed filmem niech nie czyta, a jeżeli chce to proszę nie mówić, że nie uprzedzałam.
 
Zacznijmy od jak się okazało na końcu mojej ulubionej postaci, Smaug. Wielka, ale to wielka szkoda, że było go tak mało, jako jedyny budził moje zainteresowanie, w sensie takim, że był najlepiej zrobiony, latał i robił ogólną rozpierduchę, To jest to. Za szybko poległ, żegnaj my dear. Krasnoludy czy jak one się tam nazywali. Siedzą na górze i czekają, Thorin gapi się w złoto, zaczyna popadać w obłęd, paranoja i nie wiem coś jeszcze. Do niego wrócimy. Gandalf kona w jakiejś klatce, nie pamiętam kto go w niej zamknął, po roku czasu ze zdziwieniem odkryłam, że Smaug gada, więc sami rozumiecie. Wróćmy do czarodzieja, który siedzi a dokładniej mówiąc wisi w klateczce. Wisi on sobie i ktoś mu coś chce zrobić, ale oto zostaje uratowany przez Galderie oraz jej kompanów. Jedna z najlepszych akcji jaka była to chwila gdy Galderie odprawia wroga swoja siłą, ullalala to było coś.
Wracamy do Krasnoludów, Thorin dalej łazi i szuka kamienia, który w poprzedniej części zwinął Bilbo kiedy był na pogaduchach u Smauga. Z władcą karłów źle się dzieje, wszyscy to widzą ale nie wiedzą co zrobić, natomiast mieszkańcy wiochy nad jeziorem wybierają się na górę (tam gdzie siedzi Thorin ze świtą i złotem) po śmierci biednego smoka, idą odebrać co ich, ale nie tylko oni. Otóż gdy tylko docierają na miejsce, na drugi dzień zjawia się... nie kto inny jak Król Thranduil wraz z armią! TADAM SURPRISE !! ;D Achh to jego spojrzenie, chwilami zastanawiałam się która charakteryzacja bardziej mi podpasowała Legolasa czy tatusia ;).  Wracając do fabuły, kiedy elfy pojawiają się wraz z nimi po kilku nie udanych rozmowach dochodzi do walki. Walka była najlepsza. Masa poległych, zero krwi, może kilka ciapek, a łupali wszystkim czym się dało, nawet łby spadały, bez krwi, chyba wcześniej swoje zrobiły wampiry...
 
 
 Thranduil wkracza na swym zajebistym Łosiu, jego poroże sprawiło, że oniemiałam, też chcę takiego, no chcęęęęę!!!! A jakże on na nim walczy. Jednak do czasu, pewien nikczemnik ubija Łosia,  Thranduil  spada z niego z taką gracją, nawet włoski pięknie opadają tu i ówdzie, otrzepuje się i dalej walczy, nie oglądając się na martwego druha, a to cham bez serca!! Najlepsze jest to, że jego fryzura nic nie ucierpiała w trakcie bitwy, muszę zapytać go o fryzjera..:D
 
 
W wojnie bierze udział kuzyn Thorina, nie pamiętam nazwy, za to jego świnia, którą dosiadał rozkochała mnie w sobie! niestety chyba podzieliła los łosia :( Nie oszczędzali dziady zwierzątek, dobrze,że chociaż kozły ocalały i z gracją przemierzały góry;). 
Ogólnie akcja jest, wszystko piknie biją się, to nic, że z góry spisana na straty armia elfów i krasnoludków nie ma szans liczebnych i w ogóle, daje rade wielgachnym stworom, lol!  Mniejsza o efekt tegoż całego zamieszania, bo nie o to chodzi by wszystko wyjawić, nawet jeżeli czytać będą ci co oglądali. Otóż... zupełnie nie rozumiem końcowej sceny po walce, wszyscy się rozsypali psychicznie, jakiś melodramat, wyciskacz łez i cholera wie co, każdy wył! Nawet   Thranduil  WTF ?
Zepsuli film, no totalnie rozpieprzyli całość tymże wątkiem, pożal się Boże gdzie każdy ma swój mini dramacik. AAA AA Aaaaa!! WHY? W sumie mogli to zrobić jak ginie Łosiu i Świnka, a nie...
 
Podsumowując, film może być, cztery litery mi nie urwało, w fotel nie wbiło, multikino przebimbało sprawę z obrazem czego nigdy nie wybaczę i zapamiętam, i więcej nie pójdę. Brak krwi pozostanie zagadką, to znaczy wiecie, coś tam się czerwieniło, ale nie tak jak powinno przy WOJNIE. Legolas zdobył nową sprawność, wbieganiu po spadających kamieniach w powietrzu YEAHH wiedziałam, że ma zdolności nadprzyrodzone. Tauriel stwierdziła, że ma gdzieś miłość skoro boli, więc kazała sobie ją zabrać, naiwna, nie ma lekko każdy by tak chciał.  Moim ulubionym jeszcze bezsensem było to... w pojedynkach grupowych nasi najlepsi nie zginęli, nie zostali chyba nawet mocno ranni, ale w jeden na jeden efekt był marny.  Chyba wystarczy, to tak na gorąco. Jak sobie coś przypomnę to dopiszę.
MULTIKINO --> nienawidzę cię za te męki oczu!!!
 
 
 
                                                             I love ŁOSIUUUUU
 
 

7 komentarzy:

  1. Tym razem nie dla mnie, gdyż nie przepadam za Hobbitem i innymi fantastycznymi produkcjami. Ale polecę komu trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam dwa razy na tym filmie - na maratonie i potem oddzielnie. W ogóle nie podobała mi się ta część, była żenująco umoralniająca i pod dzieci zrobiona. Ogólnie Hobbit na ekranie mnie nie zachwycił...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój narzeczony planuję iść do kina na ten film.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez Ciebie oplułam monitor i spadłam ze śmiechu z krzesła... A film i tak obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :) to dobrze, miało być na wesoło, oglądaj ale tylko w dobrej jakości!! :)

      Usuń
  5. Tak, łosiu robi wrażenie :-) wybiorę się pewnie ale na 2D :-)

    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem jakąś wielką fanką Hobbita, ale byłam na nim z chłopakiem w kinie Helios (on strasznie lubi tę serię). Muszę przyznać, że efekty fajne i ta część nie dłużyła mi się tak jak pierwsza ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger