września 26, 2015

września 26, 2015

Ps Kocham Cię...


Poznać człowieka z którym spędzi się resztę życia, niby prosto, ale jednak nie do końca. Spotkać osobę, która stanie się nie tylko naszą miłością, ale i przyjacielem, to już wyższy poziom. Trafić na mężczyznę, bez którego nie można wyobrazić sobie dalszego życia. Jest prawdziwym szczęściem. Można dzielić ze sobą życie i czuć się samotnie. Można jeść wspólnie śniadania, z obowiązku. Razem, a jednak osobno. Związki nie zawsze jawią się idealnie...
Tak, poznać człowieka, który stanie się przyjacielem, powiernikiem i miłością to jak los na loterii. Nie każdy może tego dostąpić. Gorzej, gdy ten los na loterii nagle, brutalnie zostaje odebrany, bez podania przyczyny. Za szybko. Jak żyć, kiedy zostało  się pozbawionym  tego co było najważniejsze? Gdzie szukać motywacji, pocieszenia, czy jest ono w ogóle możliwe? 

Od śmierci Gerrego minęło zaledwie kilka miesięcy, dla Holly wydaje się jakby czas przestał mieć jakiekolwiek znacznie, że już nic nie będzie takie jak do tej pory. A skoro nie będzie, to jaki jest sens podnieść się z łóżka? Wykonać normalną, codzienną czynność. Nie, teraz nawet umycie włosów wydaje się bezsensowne. Gerry odszedł. Wraz z jego śmiercią odeszło wszystko. Życie przestało mieć sens, pusty i głuchy dom bez przerwy o tym przypominał. Przepłakane, nieprzespane noce. Niekończący się ból i tęsknota. Młoda wdowa popadła w otępienie, aż w końcu świat, a dokładniej jej własna matka przypomniała, że ona nadal żyje. I nawet jeśli zapomniała o życiu, to ono nie zapomniało o niej. Niespodziewana przesyłka, która rozbudza cień nadziei w kobiecie. Gdy otwiera kopertę z  dopiskiem "Lista" wie, że on nie zapomniał. Dawno temu, śmiali się z pomysłu, to były tylko żarty. Teraz stały się rzeczywistością. W kopercie znajdowały się listy, na każdy miesiąc, z zadaniami do wykonania dla Holly.
Gdy wydawało się, że gorzej być nie może, obudziła się maleńka iskierka nadziei. Bo choć ukochany nie wrócił, to pozostawił po sobie cząstkę będącą wyznacznikiem, w którą stronę ma podążyć zrozpaczona Holl. Wydawało się jakby on był, tylko gdzieś z daleka wysyłał listy...

Czytając książkę po raz pierwszy, zastanawiałam się jakie to uczucie poznać swoją drugą połowę, ale nie kogoś kto po prostu będzie. Mam męża, bo mieć muszę. Tylko kogoś ważnego, przyjaciela. Do kogo, mimo kłótni będzie się tęsknić.Tak jak Holly. Byłam wstrząśnięta emocjami towarzyszącymi głównej bohaterce. 
Minęło ładnych parę lat, ponownie zmierzyłam się z tragedią, która tak bardzo mnie poruszyła. Myślałam, że teraz nie poczuje tego co wtedy. W końcu wiedziałam jak potoczą się losy bohaterów, wiedziałam czego mam się spodziewać, ale nie. Autorka w niezrozumiały dla mnie sposób wciąga czytelnika, nakazuje mu wczuć się w rolę tego kto cierpi. Poczuć jego ból, rozpacz i zagubienie. 
I tak, razem z Holly przemierzałam mieszkanie bez celu, dzwoniąc na numer nieżyjącego męża, ponieważ mogła usłyszeć jego głos. Wyobrażałam sobie rozpacz kiedy musiała pożegnać z rzeczami, które były tak ukochane. 
Nawet w otoczeniu przyjaciół, którzy dzielnie wspierali, byli w pobliżu, nie potrafiła pozbyć się tej dotkliwej pustki. Bo jaki jest czas na pogodzenie się z utratą ukochanej osoby? Czy jest limit bólu?  

Polubiłam większość postaci, autorka postarała się o różnorodność charakterów. Od postrzelonej Ciary, po poukładanego, niemalże perfekcyjnego Richarda. Rodzeństwo Holly różniło się od siebie, nawet bardzo. Jednak każde w swoim czasie musiało dojrzeć by pojąć problemy tego drugiego. Im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym moja opinia do poszczególnych osób ulegała zmianie. Na oczach czytelnika rozgrywa się wiele zdarzeń, za sprawą których następuje metamorfoza. Chyba, a raczej na pewno dzięki właśnie tak realnie ukazanej sytuacji, na przestrzeni roku życia Holly wczuwamy się w fabułę. Przyglądając się, analizując, czasami wzruszając i nawet śmiejąc.  Cała paleta emocji, tak bliskich każdemu człowiekowi. Cecelia Ahern wspaniale poradziła sobie z ukazanym problemem, jak odnaleźć się po wielkiej tragedii. Śmierć, w każdym wywołuje dreszcze. Większość milknie, nie wie co powiedzieć, gdy o niej słyszy. A czasami wystarczy zachować się całkiem normalnie.  Bez zbędnego roztrząsania, lamentu.  
Wydaje się, że historia jest banalna, ileż to zostało napisanych książek o podobnym dramacie. Tak, to prawda. Dla mnie jednak ta właśnie, jest najpiękniejsza i najsmutniejsza. Żadnej nie przeżywałam tak intensywnie. Płakałam i śmiałam się razem z Holly, rozumiałam jej złość i rozczarowanie. Wczułam  w jej postać do tego stopnia, że miałam wrażenie jakbym to ja sama utraciła ukochanego...

Wydaje mi się, że powyższą książkę przeczytał już niemal każdy, jeżeli jednak znajdzie się osoba nie mająca pewności co do tego tytułu. Powiem jedno, czytaj!
Nie zaczynajcie od filmu, bo film według mnie jest okropny, wręcz obraźliwy. Nie wiem jak można było zmarnować tak piękną książkę. Reżyser, czy scenarzysta, powinien się wstydzić tego wytworu. 

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Akurat.
Książka bierze udział w wyzwaniu 52 książki.  



29 komentarzy:

  1. Ależ piękną recenzję napisałaś, Ahern jak widać na zawsze skradła Twoje serce i wcale mnie to nie dziwi ;)
    A wiesz, ze ja nadal nie czytałam tej książki? Tak jakby trochę się boję, czy się nie rozczaruję, bo nie wiem czy może być coś piękniejeszego niż moje ukochane Love Rosie czy Pora na życie.
    Będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Skradła i to już dawno temu. Ty kochana się nie bój, czytaj! Z pewnością się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  2. Ach... aż przeczytałam dwa razy :) Cudowna recenzja, a i książka świetna. Ta autorka rzeczywiście skradła nie jedno już serce. Polecam Ci serdecznie Porę na życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, "Pora na życie" jest w trójce moich ulubionych książek autorki, mądra i wspaniała po prostu uwielbiam! :)

      Usuń
  3. Chyba czas w końcu po nią sięgnąć, bo chyba tylko ja jej jeszcze nie znam. :o

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam, ale oglądałam film i wcale nie uważam, że jest okropny. Mi się akurat bardzo podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie przeczytałaś książki. Napisałam, że jest różnica między jednym a drugim. Gdybym nie przeczytała książki, pewnie też bym tak uważała. Ale jak poznasz całość to zauważysz jak bardzo jest pozmieniane wszystko.

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze książki i nie oglądałam filmu, choć mam w planie - książkę. Co do filmu zastanowię się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak poznasz książkę to wtedy przy oglądaniu filmu nie będzie mogła pojąć dlaczego "ktoś" postanowił pozmieniać coś, co mogło być fajnie ukazane ;)

      Usuń
  6. Nie czytalam tej ksiazki, ale znam Cecelie Ahern z Na koncu teczy, ktore bylocudowne, wiec mysle, ze zastosuje sie do Twojej rady i przeczytam, jezeli bede iala okazje :)))
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zapraszam do czytania, książka jest naprawdę świetna :)

      Usuń
  7. Wydawała mi się bardziej romantyczna niż była w rzeczywistości. Główna bohaterka trochę mnie irytowała i ciężko byłoby mi się z niąz utożsamić. Niemniej książkę czytało się miło, lekko i przyjemnie, choć poruszała bardzo trudny temat.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam już jakiś czas temu i książka bardzo mi się podobała, z innych książek autorki to bardzo dobrze wspominam książkę "Kraina zwana Tutaj"

    OdpowiedzUsuń
  9. Należę do tych nielicznych, którzy tej powieści jeszcze nie przeczytali... Mimo to czeka dzielnie na półce i wiem (ba! jestem pewna!), że sięgnę po nią już niebawem... tym bardziej, że chodzi za mną już baaardzo długo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam jej, winna! Ale zrobię to, gdy bede miała okazję. Film może w porównaniu z ksiazką wypada słabo, jednak dla mnie, nie znajac książki był dobry. Ile ludzi tyle opinii :) Ale dziękuje, że mi przypomniałaś i zmotywowałaś, że czas chyba sięgnąć po ksiazkę :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podchodzę do tej książki bardzo osobiście i naprawdę ją uwielbiam. Mimo smutku niesie w sobie wiele nadziei. Pięknie o niej napisałaś, aż mam ochotę znowu wrócić do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana moja, pięknie opisałaś książkę, aż mnie wzruszenie ścisnęło za gardło. Sama sobie przypomniałam co ja czułam czytając ten tytuł i mogę powiedzieć, że wiem co chciałaś przekazać w opinii. Pięknie ci wyszła, pięknie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Historię znam jedynie z filmu, a książka leży dosłownie za mną na regale. Muszę się za nią zabrać, bo wierzę, że emocje opisane słowami są większe niż odegrane przez przypadkowe osoby na ekranie (choć nie mam nic przeciwko ekranizacji :) ).

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jej jeszcze nie przeczytałam, filmu też nie widziałam, więc jeszcze sporo przede mną! A jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam, mimo że raczej stronię od powieści o bólu po stracie ukochanych osób, ale dla Ahern zrobiłam wyjątek i nie żałuję. Dzięki temu poznałam wspaniałą historię, która też ogromnie mnie wzruszyła.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze nie czytałam :( Ahern do tej pory jedynie ,,Love, Rosie" i ,,Kiedy cię poznałam". Pozostałe książki autorki mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Na szczęście nie oglądałam jeszcze filmu, a książką mam dopiero w planach.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja nie czytałam tej książki!
    I na razie nie chcę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale musisz przyznać, że Gerard Butler jest cudny:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Widzę, ze nie jestem jedyną osobą, która tej książki nie czytała, pomimo tego, że wszyscy już o niej mówili :p Film do mnie nie przemówił, aczkolwiek być może książka jakoś by mnie urzekła, jak będę miała okazję to spróbuję z nią po obcować, heh :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oglądałam jedynie ekranizację, ale nie oceniłam jej zbyt wysoko. Może książkę oceniłabym lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wiem Agunia jak teraz bym ją odebrała, ale kiedyś po prostu byłam MEGA oczarowana:) I moja mama też. Fajnie, że jest nowe wydanie, do tego tak piękne;)

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja nie znam ;-) Ale z przyjemnością to nadrobię, bo uwielbiam Cecelię, a "Ps..." niedawno kupiłam :-) Mam nadzieję, ze wydawnictwo zabierze się również za wznowienia innych książek autorki, bo chciałabym mieć jej wszystkie dzieła, ale kieszonkowe wydania kompletnie mnie nie kręcą ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger