kwietnia 29, 2016

kwietnia 29, 2016

Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno



Wyobraź sobie, że masz szesnaście lat, a od ośmiu lat w nocy do Twojego łóżka zakrada się chłopak – najlepszy przyjaciel Twojego brata. Jakby tego było mało, ten sam człowiek w ciągu dnia przestaje być kochany i wspierający, a staje się sarkastycznym i opryskliwym cwaniakiem. Gdzie w tym wszystkim sens? Jak zrozumieć zaistniałą sytuację i co więcej – pogodzić się z przeszłością i przestać myśleć o sytuacjach, które nie pozwalają swobodnie oddychać?
Mówiąc szczerze, spodziewałam się czegoś więcej. Choć fabuła powoli się rozwijała, mojej uwadze nie uszedł fakt, że to wszystko było dość mocno przewidywalne. Wyjątkiem mógłby być ewentualnie wątek rodzinny, który niesamowicie mnie poruszył i zawładnął moimi emocjami. Przez cały czas darzyłam sympatią główną bohaterkę – Amber. Dziewczyna była dla mnie skromna, poukładana i przede wszystkim "normalna". Wiedziała czego chce, była w tym wszystkim szczera, kierowała się w życiu konkretnymi zasadami i potrafiła dążyć do tego, co wcześniej sobie zamierzyła. Ale co się działo ze mną, gdy pojawiał się Liam! Chłopak przeszedł niesamowitą przemianę i byłam naprawdę pod wrażeniem jego postawy, której niejeden mógłby mu pozazdrościć. Niesamowite było jego zaangażowanie w cały związek, życie Amber i Jake'a oraz pomoc, której udzielał tym dwojgu w trudnych chwilach. Wkurzała mnie Jessica i ten nieszczęsny, tragiczny, obłudny, okropny i odrażający ojciec Amber. Co to było za chłopisko! Krew buzowała mi się w żyłach, gdy czytałam o tym, co on najlepszego wyrabiał. Miałam ochotę krzyczeć, gdy znowu jego postać się pojawiała i nie dawała spokoju głównym bohaterom. Jeśli Pani Kirsty chciała wywołać taki efekt w czytelniku, to gratuluję – udało się.
Niestety, nie wszystko było takie wspaniałe. Jak wspomniałam wyżej, historia była dla mnie za bardzo przewidywalna i oklepana. Wkurzało mnie to, że nagle w życiu Amber wszystko szło jak po maśle, nie było żadnych trudności, tylko wieczna sielanka. Dopiero pod koniec powieści coś zaczęło się dziać, pojawiły się kłopoty i historia stała się dynamiczna. Nie jestem osobą cierpliwą, więc fakt, że wszystko tak wolno się rozwijało sprawił, że odczuwam delikatny niedosyt. 
Tytuł – dla mnie zbyt długi i sprawiający, że o powieści myśli się jak o romansie czy typowym New Adult. Co ważniejsze – nie odzwierciedla fabuły, wręcz przeciwnie – kieruje czytelnika w zupełnie inną stronę. Być może to nawet zaleta, ale... jakoś nie dla mnie.
Podsumowując, książkę i tak polecam, ponieważ uważam, że autorka świetnie wykreowała postacie i pokazała problem, jakim jest rodzinna przemoc. Historia, choć mocno rozdrobniona i tak wciąga, ale głównie dzięki temu, że Pani Moseley ma świetne pióro. Jeśli macie ochotę na lekką książkę, która umili wam wolne, majówkowe dni, nie wahajcie się ani chwili! Miłej lektury!

8 komentarzy:

  1. Dla mnie ta książka była okej, ale przez większość tekstu, było strasznie słodko i bezproblemowo. Dopiero później, jak wspomniałaś, zaczęło się coś dziać. Ale koniec końców zaliczam tę historię do tych lubianych :>
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. A mimo to mnie to jakoś nie kręci... :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś się stało z twoim blogiem na wersji mobilnej. Jednak mimo trudności przeczytałam tekst i postanowiłam zostawić swoją opinię o książce. Dla mnie to parodia nastolatków. Trochę jak w przypadku filmu Bejbi Blues, autorki starały się chyba wepchnac jak najwięcej nastoletnich problemów. Dwiestronyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, a chciałam - mimo tego, iż rzadko sięgam po takie "słodkie" pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też uważam, że książka ma sporo wad, ale mimo wszystko była całkiem przyjemna ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś przebrnęłam, ale z trudem... jak dla mnie zbyt infantylna :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest to książka, którą muszę przeczytać. Jeśli nadarzy się okazja, pewnie rzucę okiem, ale chyba nie będę jej specjalnie szukać. Trochę dziwne, że ten zakradający się do łóżka bohater w dzień staje się kimś innym. Dziwne to :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tradycja połączona z nowoczesnością, solidność i fachowość to najkrótsza wizytówka fabryki Okien i Drzwi Astra Lublin. Zapraszamy do kontaktu.
    okna Lublin

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger