listopada 02, 2016

listopada 02, 2016

Dziecko last minute






W końcu i do mnie trafiła druga część cyklu - Matki, czyli córki. Kto nie zapoznał się z twórczością Nataszy Sochy powinien jak najszybciej nadrobić swoje zaległości. Ponieważ jest to autorka wyjątkowa pod każdym względem, a tę wyjątkowość można poznać między innymi poprzez napisane książki. No dobrze, ale ja nie o tym miałam, a o dziecku w dodatku last minute, które to pojawiło się w formie kropki, albo zygoty, jak kto woli, grunt że  u kobiety zupełnie się tego nie spodziewającej. Hormonia zakończyła się w chwili, która pozostawiła wiele pytań, teraz oczekiwałam odpowiedzi.  Jakież one były? O tym za chwilę... 

Kalina jest w ciąży, może to nie byłoby takim zdziwieniem i czymś niepojętym gdyby nie fakt, że jeszcze nie tak dawno stanęła oko w oko z menopauzą i po prawdzie zaczynała się z nią oswajać, a nawet akceptować. Taka kolej rzeczy. Przespała rozkwit własnego życia, więc kiedy przyszło do przekwitania postanowiła coś z nim zrobić by złapać te ostanie żywe płatki kwiatu. No i można powiedzieć, że złapała i to tak konkretnie. Bo dziecko było ostatnią rzeczą jakiej się spodziewała. Widać natura spłatała figla, a teraz siedziała na uboczu zadowolona z siebie i oczywiście zamieszania jakie wprowadziła do życia, nie tylko tej dwójki pogubionych w swoim świecie ludzi. 

Chyba nikt nie zapomniał o cudownej mamusi - Konstancji, oraz tego co wyczyniała gdy zawsze posłuszna córka postanowiła wyjechać bez pozwolenia. I to w dodatku z mężczyzną, nieznajomym. O co chodziło Kalinie? Dlaczego tak nagle i niespodziewanie zaczęła się buntować? A najgorsze miało nastąpić. Wymuszony powrót córki nie zapowiadał tego co już niebawem miała usłyszeć, wiadomość nie tyle zszokowała, co zmroziła i zniesmaczyła. W dodatku ten mężczyzna panoszący w koło i próbujący decydować za Konstancje. Skandal. Jakim prawem i co sobie wyobraża Kalina, że go słucha i zachowuje się inaczej. 

Jak się okazuje ciąża dojrzałej córki i matki, wywarła spore wrażenie nie tylko na głównych zainteresowanych i najbliższych, ale i również nieaktualnym mężu. To znaczy mężu formalnie, bo w zasadzie od dawna tych dwoje wiodło zupełnie osobne życie. Tylko jakoś tak się złożyło, że Adamowi pasowała rola mężczyzny z legalną nową partnerką i posłuszną żoną. Żyjącą w samotności. Kiedy jednak Kalina powróciła ze swoich wojaży nie dość, że w dwupaku to jeszcze odmieniona pod każdym możliwym  względem coś w nim pękło. Może męska duma, może nuda. Nikt tego nie wie, ale od momentu ujrzenia byłej żony zaczął zachowywać co najmniej dziwnie, ja bym pokusiła się o stwierdzenie - jak nawiedzony frustrat. 

Dzieje się w książce, oj dzieje. Nie brakuje emocji, nowych okoliczności i czegoś jeszcze. Nasi bohaterowie chcąc nie chcąc zostaną zmuszenie do zmiany, jak sobie z nią poradzą? 

Twórczość autorki poznałam stosunkowo niedawno, ale jakoś się złożyło, że już od pierwszego tytułu jaki wpadł w moje ręce poczułam  to coś. Od tej chwili byłam i jestem przekonana, że co nie napisze autorka, mnie na pewno się spodoba. Mam świadomość ile jeszcze muszę nadrobić, bo swoją przygodę rozpoczęłam chyba od środka, więc pierwsze pozycje są przede mną, z czego szczerze mówiąc jestem zadowolona. Bo w czasie oczekiwania na nowość mogę sięgnąć po tytuł już wydany. 

Wracając do omawianego Dziecka last minute - którego nie mogłam się doczekać. Z ciekawości przytupywałam nóżkami i gdy wreszcie była przede mną, zasiadłam do czytania i przepadłam. I chociaż tutaj już nie spotkałam się z tym charakterystycznym dla autorki czarnym humorem,to nie odczułam tego za jakaś specjalną ujmę dla książki. Przeciwnie. Na tym etapie zmagamy się z problemami dojrzałej kobiety, która musi się przestawić na zupełnie inny tryb życia, niż ten prowadzony do tej pory. Dziecko, nowy partner i cała reszta. No i rzecz jasna humorki matki w pakiecie - bo o tych ciążowych nie muszę wspominać. Mnie tematyka ciąży słabiej interesowała i niespecjalnie wczuwałam, widać dalej jestem na tym polu ignorantką. Mam nadzieje, że kiedy mnie dopadnie ten stan nie zeświruje - Boże miej nade mną litość. Nawet jeżeli wypadnie to w wieku późnym, nie chcę być wariatką ganiającą za bucikami i śpioszkami. Niechaj to będzie spokojne, w miarę możliwości. Koniec apelu. 
I nie, nie drażniła mnie Kalina ze swoimi dolegliwościami. Po prostu nie wczuwałam się w jej zmartwienia i całą resztę. Podejrzewam, że każda matka wie i rozumie. Ja nie. Takie życie. 

O wiele bardziej ciekawiły mnie poczynania Adama i Marietty - byłych partnerów naszych zakochanych.  Biedactwa nie potrafili znieść widoku szczęścia u ludzi, którzy powinni opłakiwać zmarnowane szanse, a tutaj takie fanaberie i jeszcze ciąża. No kto to widział! 
Kombinowali jedno przez drugiego, nie mam pojęcia kto miał bardziej żałosne pomysły, ale śmiesznie było. Naprawdę. 

Nie zapominajmy jednak o Konstancji, która nie wybacza i nie zapomina. Kobieta z kamienia, ma swoje tajemnice, ma swoje racje. Nikt nie wie dlaczego postąpiła w taki, a nie inny sposób z ojcem Kaliny, co ją do tego popchnęło. Następna tajemnica. 

Muszę przyznać, że całość toczyła się swoim takim dosyć jednostajnym rytmem, przychodzi zakończenie i nagle.. BUM. Szczękę zbierałam z podłogi. No nie tego się spodziewałam, szok chyba do teraz mnie trzyma. I jak czekać na następną z serii? Tak się nie robi. Wyskoczyć z petardą i zgasić przed zobaczeniem efektu. Nie. Nie zgadzam się. A książkę musicie przeczytać. Chociażby dla zakończenia! 


Tekst stanowi oficjalną recenzje dla portalu DużeKa


7 komentarzy:

  1. Dobrze, że napisałaś recenzję, bo sama okładka ani ciut ciut mnie nie przekonuje. Wręcz mnie odpycha, bo kojarzy mi się z jakimś poradnikiem dla młodych matek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzję czytało mi się świetnie, więc książkę jak najbardziej chętnie poznam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O widzisz, a ja się miałam już napalać, dobrze że nie kupiłam, skoro to druga część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super napisana recenzja! Co do autorki - powieści jeszcze nie znam, ale mam w planach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach jak mi nie po drodze z tą książką. Zostało mi 50 stron i nie mam kiedy skończyć, zaraz trafi mnie szlag :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo intryguje mnie ta powieść, ale najpierw muszę sięgnąć po "Hormonię". Właśnie wydaje mi się, że kiedy zachodzi się w ciążę w późniejszym wieku, to szaleje się jeszcze bardziej niż jak jest się młodszym. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, zakończenie wbija w fotel, wszystkiego bym się spodziewała, ale nie czegoś takiego;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Niekończące się marzenia , Blogger